Seminarium o japońskich alkoholach

Niedawno miałam okazję uczestniczyć w seminarium o japońskich alkoholach zorganizowanym przez Japońską Organizację Handlu Zagranicznego (JETRO). Podczas kilkugodzinnego spotkania była możliwość nie tylko wysłuchania prelekcji o produkcji i sposobach podawania trunków z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale także porozmawiania z przedstawicielami producentów lub dystrybutorami. Wśród prezentowanych specjałów znalazły się nihonshu (to co w Polsce zwykło się nazywać sake), umeshu (w szczególności reprezentowane przez firmę Choya) i inne napoje alkoholowe. Wśród ciekawostek znalazły się: Souhana produkowane przez Nihonsakari – ulubiony alkohol cesarza Meiji; Choya Dry – bardziej wytrawne wino śliwkowe czy ciekawe drinki na bazie alkoholi japońskich.
Japońskie alkohole, Fot. Hanami

Spotkanie o kuchni japońskiej i sushi kwiat róży

Wczoraj w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie odbyło się spotkanie Kulinarna kultura Japonii. Prowadziła je przemiła Pani Hiroko Nakazawa, z którą miałam okazję spędzić trochę czasu podczas konferencji w Łodzi. Opowiedziała ona o podstawowych cechach kuchni japońskiej, a później wszyscy razem uczyliśmy się robić kazari zushi (sushi ozdobne) przypominające kwiat róży. Była też okazja spróbować produktów, z których słynie prefektura Nagano – miso shiru (prefektura słynie z pasty miso), makaronu gryczanego soba oraz pysznej, delikatnej wagyū (japońskiej wołowiny). Nie zabrakło też herbaty i Choya. Jak zwykle była okazja też porozmawiać ze znajomymi i poznać kilka nowych pasjonatów kulinariów. 

Kazari zush (sushi ozdobne)i róża

Kazari zush (sushi ozdobne)i róża

Pani Hiroko Nakazawa i przedstawiciel Ambasady Japonii

Pani Hiroko Nakazawa i przedstawiciel Ambasady Japonii

Pani Hiroko Nakazawa w akcji

Pani Hiroko Nakazawa w akcji

Wagyū (japońska wołowina)

Wagyū (japońska wołowina)

Kuchnia japońska. Fakty i mity – sushi oraz alkohole japońskie

Japońskie specjały zadomowiły się u nas na dobre. Europejczykom przypadł do gustu nie tylko smak potraw z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale również estetyczny, ciekawy sposób ich podania. Możemy odkrywać uroki kuchni japońskiej w restauracjach i barach sushi, a dzięki szerszej dostępności produktów orientalnych, nawet spróbować upichcić coś w domu. Początkowo informacje o japońskiej sztuce kulinarnej można było wyczytać głównie w zachodnich publikacjach, dziś – w dobie Internetu wystarczy wpisać tylko odpowiednie hasło w wyszukiwarce. Niestety nie zawsze to, co znajdziemy na stronach internetowych jest zgodne z prawdą. Przez lata nagromadziło się wiele różnych poglądów i wyobrażeń na temat kuchni japońskiej. Ale zacznijmy od początku.

Sushi

Pierwsze skojarzenia związane z kuchnią japońską, jakie przychodzą na myśl przeciętnemu Polakowi to: sushi, ryż, zielona herbata i surowa ryba. Ze względu na te wyobrażenia bardzo często na pytanie: „Co to jest sushi?” bez zastanowienia błędnie odpowiadamy: surowa ryba. W tej potrawie tak naprawdę najważniejszym elementem jest ryż. Ryż przygotowany ze specjalną zaprawą z octu, soli i cukru. Ryby, owoce morza, warzywa (a od lat siedemdziesiątych XX wieku również mięso, sery czy owoce) to tylko dodatki.

Ponieważ to chyba najpopularniejsza japońska potrawa na świecie, możemy znaleźć wiele sprzecznych informacji dotyczących chociażby sposobu jej jedzenia. Liczne źródła zalecają przed rozpoczęciem konsumpcji wymieszać wasabi z sosem sojowym. Niestety taka praktyka nie należy do najbardziej eleganckich i jest przejawem nieznajomości zasad zachowania przy stole. Owy zwyczaj narodził się wraz z pojawieniem się kaitenzushi („kręcące się sushi”). Terminem tym określa się sushi (a także lokale serwujące sushi), które ustawione na talerzyku przemieszcza się po metalowej taśmie (w europejskim i amerykańskim wydaniu najczęściej są to talerzyki pływające na drewnianych łódkach). Ten typ lokali gastronomicznych nastawiony jest na duży przepływ klientów, stąd też serwowane tam jedzenie musi być jak najbardziej neutralne. W dobrych japońskich restauracjach najczęściej mamy bezpośredni kontakt z szefem kuchni, przygotowującym dla nas sushi. Wybierając coś z menu, zawsze możemy sprecyzować dokładnie jaki typ jedzenia lubimy: łagodny czy ostry. Natomiast kaitenzushi nie daje takiej możliwości. Jeżeli stwierdzimy, że nasze sushi nie jest tak ostre, jak byśmy chcieli, możemy przy pomocy pałeczek rozprowadzić odrobinę wasabi po rybie lub innym składniku. Jedząc nigirizushi, należy chwycić je pałeczkami, następnie przed zamoczeniem w sosie sojowym przechylić delikatnie tak, by kontakt z płynem miała ryba lub inny składnik znajdujący się na wierzchu. Unikniemy w ten sposób sytuacji, w której namoczony ryż wpadnie nam do naczynia na sos sojowy.

Alkohole japońskie

Japońskie potrawy dobrze jest podawać w akompaniamencie trunków pochodzących z Kraju Kwitnącej Wiśni. Do wyboru mamy między innymi sake, umeshu lub japońskie piwa. Z sake sytuacja jest nieco skomplikowana bowiem w języku japońskim wyraz ten oznacza ogólnie alkohol. Mówiąc o kilkunastoprocentowym japońskim trunku na bazie ryżu (który u nas zwykło nazywać się „sake”), Japończycy używają słowa nihonshu („alkohol japoński”). Możemy podawać go na różne sposoby: na ciepło – zimą lub schłodzony – latem. Do sushi najczęściej serwuje się zieloną herbatę lub piwo (niekoniecznie produkcji japońskiej). Nihonshu pijemy przed lub po podaniu sushi, nie w trakcie konsumpcji.

Ciekawym alkoholem jest również umeshu, błędnie nazywane winem śliwkowym. Jest to bowiem nalewka japońska o delikatnym słodkim smaku i aromatycznej owocowej nucie. Podobnie jak nihonshu może być podawana na ciepło i na zimno. Nalewkę można rozcieńczać wodą (często w takiej też formie jest już sprzedawana w Polsce), napojami gazowanymi, a także podawać z lodem. Ze względu na subtelny smak alkohol ten pasuje do różnych deserów, w tym także do europejskich. Niekiedy umeshu można spotkać w sklepach pod nazwą Choya, jednakże jest to tylko nazwa jednej z firm produkujących ten alkohol (podobnie jak zwykło się mawiać na obuwie sportowe „adidasy”). Japończycy często zamiast kupować gotową nalewkę, przygotowują ją sami w domu.

Tekst ukazał się na Ugotuj.to.