Śniadanie – najważniejszy posiłek dnia? Wszystko zależy od badań. Jakiś czas temu czytałam artykuł naukowy mówiący o tym, że jeśli go nie zjemy zaraz po obudzeniu, albo nie jemy w ogóle to świat też się nie zawali. Większość ludzi jednak spożywa je w przeświadczeniu, że to dobry nawyk służący zdrowiu i samopoczuciu. To najsławniejsze? Oczywiście u Tiffany’ego i koniecznie w towarzystwie uroczej Audrey Hepburn.
Kiedyś śniadanie na mieście kojarzyło się Polakom głównie z pobytem w hotelu. Ostatnie dwa, trzy lata to czas wschodzącej mody na śniadaniownie. Oczywiście mody, która pojawiła się w dużych miastach. Według raportu MAKRO Cash & Carry Polska na talerzu 2013 tylko 0,8% spośród wszystkich osób jedzących na mieście chodzi na śniadania. Może wiąże się to z tym, że w Polsce ciągle jedzenie poza domem związane jest w dużej mierze z kontaktami towarzyskimi (spotkania, wyjścia biznesowe, imprezy okolicznościowe). Myślę, że powodów jest więcej. Jednym z nich jest brak lokali serwujących śniadania w mniejszych miejscowościach. Kolejna kwestia to godziny otwarcia. Wielokrotnie spotkałam się z informacją: Śniadania serwujemy od 9:00! (czasem była to nawet 10:00). Ostatnio dużo się zmieniło i pierwszy posiłek można zjeść już o znacznie wcześniejszych porach. Ostatnia kwestia to aspekt finansowy. Analizując różne menu wyszło mi, że często na śniadanie trzeba przeznaczyć około 30 zł, co przewyższa znacznie koszt lunchu.
Mimo że sama bardzo rzadko korzystam ze śniadaniowni, to uważam je za dobry pomysł. W przyszłości mogą się stać dobrym rozwiązaniem dla zabieganych, ale o ich upowszechnieniu zadecyduje czynnik ekonomiczny oraz odpowiednio ułożone menu. A Wy jadacie śniadania na mieście? Jakie macie swoje ulubione miejsca?