Każdy w podróży jeść musi. Co czeka podróżnika na południu Polski? Ja trafiłam znacznie lepiej niż w przypadku zwiedzania Województwa Świętokrzyskiego. Tym razem nie będzie chronologicznie.
Chyba najlepszym lokalem podczas pięciodniowego wyjazdu okazała się restauracja Polskie Smaki w Polanicy Zdrój. Jedzenie było świeże, pachnące i dobre. Przyznam szczerze, że nieufność wzbudza we mnie bardzo długa karta, ale tu mi to zupełnie nie przeszkadzało. W menu dominuje kuchnia polska, są też steki. Polecam kwaśnicę z żeberkiem, deskę wędlin z własnej wędzarni czy kurki z grzankami oraz jajkiem.
Nie najgorzej wypadła też Świdnica. W restauracji Rynek 43 można zjeść dania klasyczne, specjały z listy Dziedzictwa Kulinarnego, a także potrawy w stylu fusion. Moim typem numer jeden okazała się strudel z kapustą podany w lekko słodkawym sosem grzybowym. Gorzej wypadły desery w tym Gryz Bolka, czyli ciastko piwne.
Ząbkowice Śląskie kulinarnie nie były dla mnie łaskawe. Z drugiej strony potrawy świetnie wpisały się w klimat (dawna nazwa miasta to Frankenstein, od tego doktora). Polędwiczki były suche, a makaron ze szpinakiem bardzo tłusty. Restauracja Dolnośląska nie zrobiła dobrego wrażenia.