Misoshiru – japońska zupa

zupa misoWśród produktów charakterystycznych dla kuchni japońskiej jedno z ważniejszych miejsc zajmuje soja. Właśnie z tej rośliny strączkowej nazywanej często „zielonym mięsem” przygotowuje się wiele składników, którym potrawy z Kraju Kwitnącej Wiśni zawdzięczają swój smak i wartości odżywcze. Bez niej nie byłoby tōfu, nattō, sosu sojowego, a także pasty miso.

Ten ostatni produkt jest ważnym elementem japońskich zup, potraw jednogarnkowych, marynat czy sosów. Pasta miso stała się istotnym produktem w diecie Japończyków dość wcześnie, bo już w okresie Nara (710-794 r. n.e.). Do jej przygotowania potrzebna jest soja, zboża (ryż, jęczmień, pszenica), sól oraz grzyby kōji (Aspergillus oryzae). Zanim będzie gotowa do spożycia przez dwa-trzy lata leżakuje w drewnianych kadziach. To właśnie temu powolnemu procesowi dojrzewania miso zawdzięcza specyficzny smak oraz niezwykłe właściwości zdrowotne. Podobnie bowiem jak jogurt pasta zawiera enzymy pobudzające trawienie. Jest bogata w witaminy z grupy B oraz białka. Pomaga również usunąć toksyny z organizmu. Obecnie mało osób przygotowuję ją w domu, większość Japończyków zaopatruje się w pastę w sklepach lub niewielkich, rodzinnych firmach zajmujących się jej produkcją. Miso występuje w różnych odmianach, jest również bardzo zróżnicowana regionalnie. Bez względu jednak na recepturę jest jednym z ważniejszych składników w kuchni japońskiej. Bez niej nie byłoby jedzonej praktycznie codziennie misoshiru (zupy miso)

Czas na zupę

Japońskie zupy różnią się od tych serwowanych w Polsce. Często składają się z niewielkiej ilości składników, w których możemy wydzielić część płynną oraz kilka elementów stałych. Ich forma zależy w dużej mierze od sposobu konsumpcji. Japonia jest bowiem jedynym krajem na świecie, w którym wszystkie potrawy (tradycyjnej kuchni japońskiej) jada się przy pomocy pałeczek. Najpierw przy pomocy pałeczek wyjadamy składniki stałe, natomiast potem, podnosząc miseczkę do ust, wypijamy wywar. Stąd też japońskie zupy są mniej kaloryczne od większości ich europejskich odpowiedników. Kolejną różnicą jest szeroko stosowany rosół rybny dashi. Przygotowuje się na nim zdecydowaną większość potraw japońskich. Można go zrobić samemu w domu lub kupić w sklepie w postaci granulatu albo proszku. Podstawowymi składnikami rosołu rybnego są: glony konbu oraz suszone, cienkie płatki mięsa ryby katsuo (tuńczyk pasiasty). Dashi dodaje się nie tylko do zup, jest ono również  składnikiem innych potraw, w tym sosów i marynat.

Obiad podano

Podstawowy, najprostszy obiad japoński składa się z ryżu, zupy oraz jednego dodatku (ryby, mięsa, warzyw itd.). Taki zestaw nosi nazwę ichijūissai, co można przetłumaczyć jako „jedna zupa, jedna przystawka”. Wśród najpopularniejszych japońskich dań nie może zabraknąć misoshiru, która jadana jest praktyczne codziennie. Występuje ona w różnych wariantach. Tak, jak każda rodzina w Polsce ma swój własny, unikalny przepis na rosół, tak w Japonii w każdym domu jada się nieco inne misoshiru. Ta nieco zawiesista zupa o intensywnym zapachu i rybnym smaku jest nie tylko doskonałym uzupełnieniem obiadu, ale również jedną z rzeczy, które pomagają zachować Japończykom zdrowie i dobrą formę.

Zupa miso z tōfu i wakame (najbardziej tradycyjna odmiana zupy miso)

Składniki:

2 łyżki suszonych glonów wakame
5 łyżek stołowych pasty miso
4½ filiżanki dashi
1 kostka tōfu (powinno to być, białe kremowe tōfu)
trochę posiekanego szczypiorku do przybrania

Glony wakame namoczyć przez 5 minut w ciepłej wodzie. Jeżeli są za długie, można pokroić je na mniejsze kawałki. Po namoczeniu należy je odsączyć i rozłożyć do miseczek. Tōfu pokroić w kostki i również rozłożyć do naczyń. Zagotować w garnku dashi. Miso przełożyć do filiżanki. Kiedy rosół rybny będzie już gorący, wlać kilka łyżeczek wywaru do naczynia z miso i przemieszać. Następnie całość dodać do garnka z dashi. Po dokładnym wymieszaniu zdjąć  garnek z ognia (długie gotowanie pozbawia miso enzymów). Rozlać do miseczek z tōfu i wakame. Na koniec przybrać posiekanym szczypiorkiem.

Tekst ukazał się na Ugotuj.to.

Wariacja na temat tom yum

Wariacja na temat tom yumTom yum (lub tom yam) to rodzaj pikantnej zupy, popularnej w Laosie i Tajlandii. Występuje ona w wielu wariacjach, ale najbardziej znana to ta z dodatkiem krewetek. Jej serce natomiast stanowi mieszanka przypraw nadająca strawie niepowtarzalny, rozpoznawalny smak. Te przyprawy to: trawa cytrynowa, szalotka, galanga, chilli, czosnek, tamaryndowiec i sól. Dobrze przygotowana tom yum jest aromatyczna, pachnąca, z silnie zaznaczonymi smakami ostrym i kwaśnym. Pastę o tej samej nazwie, co zupa można przygotować samemu lub kupić gotową. Tom yum świetnie pasuje do kuchni fusion i taki właśnie przepis chciałabym zaproponować. Będzie to tajsko-polskie połączenie smaków.

Przepis na tom yum:

duża pierś z kurczaka
1 duża marchewka
1 pietruszka korzeń
2 duże cebule
250 g pieczarek
500 ml mleczka kokosowego
natka pietruszki
4 łyżki oliwy
3 łyżki pasty tom yum
szczypta soli

Pierś kurczaka kroimy w kostkę i podsmażamy w garnku. Kiedy mięso się lekko podpiecze, zalewamy je 1,5 litra wody. Marchewkę i pietruszkę kroimy w paseczki, cebulę w kostkę, a pieczarki w plasterki. Gdy woda w garnku się zagotuje dodajemy warzywa, sól oraz pastę tom yum po czym gotujemy przez 30-40 minut. Na sam koniec dodajemy mleko kokosowe i gotujemy przez kolejne 15 minut. Zupę dekorujemy posiekaną natką pietruszki.

Zdrowa kuchnia japońska

Nie od dziś wiadomo, że to jak się odżywiamy, wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie. Wszystko, co jemy zależy od dostępności produktów, klimatu, wyznawanej religii i przynależności kulturowej. Dieta Eskimosa z Grenlandii będzie inna niż Francuza z Prowansji. Nasze przyzwyczajenia żywieniowe często bywają przedmiotem badań. Uczeni sprawdzają, ile jemy, co z czym łączymy. Porównują diety z różnych krajów i oceniają je. W tego typu badaniach szczególnie dobrze wypada japońskie jedzenie.

Klucz do długowieczności

Japonia już od wielu lat jest w czołówce krajów, które mogą poszczycić się najdłuższą średnią życia swoich obywateli, która wynosi obecnie dla mężczyzn 79 lat, a dla kobiet 86 lat. Jeśli weźmiemy pod uwagę wysoki stopień zagęszczenia ludności na Archipelagu Japońskim, urbanizację i zanieczyszczenie środowiska jest to naprawdę świetny wynik. W dużej mierze Japończycy osiągnęli to dzięki odpowiedniemu odżywianiu. Bowiem od kilkunastu lat zwraca się szczególną uwagę na niezwykłe właściwości kuchni japońskiej.

Japońskie kobiety nie starzeją się i nie tyją

Tak właśnie brzmi tytuł książki napisanej przez Naomi Moriyamę oraz Williama Doyle’a i traktującej o japońskim sposobie odżywiania się. Autorka podpiera się badaniami naukowymi według których w japońskim społeczeństwie tylko 3% kobiet cierpi na otyłość. Cóż zatem jadają mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni? Odpowiedź jest prostsza niż można byłoby się spodziewać. Przede wszystkim japońska dieta bogata jest w białko. W codziennym jadłospisie są w dużych ilościach ryby i owoce morza. Nie można sobie bowiem wyobrazić kuchni japońskiej bez dashi, czyli bulionu rybnego, który stanowi podstawę wielu zup, dań jednogarnkowych czy sosów. Bogatym źródłem białka jest również soja. Jada się ją gotowaną, a także przerabia na inne produkty spożywcze, takie jak pasta miso czy serek sojowy tōfu. Soja zawiera dużo błonnika dzięki czemu poprawia przemianę materii. To źródło witaminy E, biotyny, witamin z grupy B, potasu, wapnia, magnezu, fosforu, żelaza i cynku. Od kilkunastu lat wykorzystuje się ją również w preparatach likwidujących objawy menopauzy. Wiele walorów zdrowotnych ma też zielona herbata zawierająca katechiny. Występują one w prawdzie w wielu roślinach, np. w brokułach, marchwi czy szpinaku, jednak to liście herbaty zawierają ich najwięcej. Regularne picie zielonej herbaty zapobiega chorobom układu krążenia, działa antynowotworowo, wzmacnia odporność i opóźnia starzenie organizmu. Po katechinach przyszła w Japonii moda na sezaminy, substancje obecne w ziarnach sezamu. Wprawdzie roślina ta znana jest i stosowana w kuchni japońskiej od setek lat, ale sezaminy to stosunkowo niedawne odkrycie, które przyczyniło się znacznie do jeszcze szerszej popularyzacji produktów z różnymi odmianami sezamu (w szczególności z czarnym sezamem). Szalenie modne stały się desery z dodatkiem kuro goma (czarny sezam) takie jak: lody (o ciekawym szarym kolorze) czy czarne ciasteczka i ciasta. Istotne znaczenie w diecie japońskiej ma również ryż. Jest on spożywany kilka razy dziennie, przez co stanowi jeden z fundamentów kuchni Kraju Kwitnącej Wiśni. Wyspiarze jadają go o różnych porach, na śniadanie z surowym jajkiem, na obiad i kolację z rybą, owocami morza czy mięsem.

Nie tylko zdrowe produkty

W kuchni japońskiej ważnej jest nie tylko co, ale również jak, się je. Przede wszystkim dieta mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni bogata jest w potrawy gotowane, grillowane i pieczone. Japończycy o wiele rzadziej smażą na głębokim oleju. Nie używają też tak dużo tłuszczów zwierzęcych jak Europejczycy. W ich jadłospisie nie brakuje też produktów serwowanych na surowo. Wszystko to sprawia, że japońskie jedzenie jest niskokaloryczne. Kolejna zasada odnosi się do świeżości. Mimo rozwoju technik przechowywania żywności, w Japonii ludzie przyzwyczajeni są do jedzenia produktów, w momencie, gdy są one najlepsze i najzdrowsze, czyli kiedy jest na nie sezon. Tyczy się to zarówno ryb, owoców morza jak i warzyw. Styczeń to miesiąc kałamarnic i glonów wakame. W lutym wyspiarze zajadają się rybą buri (seriola olbrzymia), w marcu przepysznymi pędami bambusa, a w kwietniu młodymi węgorzami i sardynkami. Majowym przysmakiem są ogórki, czerwiec to miesiąc jabłek, a lipiec makreli. W sierpniowych potrawach nie może zabraknąć szpinaku i marchwi. We wrześniu królują na stołach bakłażany oraz kasztany, a w październiku grzyby enokitake. W listopadzie najlepiej smakuje anago (węgorz morski), suszone wiórki tykwy oraz fasola azuki natomiast w grudniu często serwuje się karasie. Kolejną ważną kwestią w japońskiej kulturze żywieniowej jest nieprzejadanie się. Mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni uważają, że lepiej zjeść nieco mniej. Wtedy nie tylko będziemy zdrowsi, ale również pełniej zapamiętamy smak serwowanych podczas posiłku potraw.

Tarta z musem czekoladowym z chilli

Trudno sobie wyobrazić świat słodyczy bez czekolady, a kuchnię bez ostrego chilli. Oba składniki przywędrowały do Europy z Meksyku. Chilli znane już było 7000 lat p.n.e. Czekoladę chętnie popijali Aztekowie. To właśnie nią Montezuma uraczył Cortesa w 1519 roku. Magiczny napój przygotowywano wtedy jednak zupełnie inaczej niż teraz. Czekoladę bowiem podawano w formie spienionego wywaru, w skład którego wchodziło między innymi ziarna kakaowca i chilli. Cortes i jego towarzysze nie byli zachwyceni gorzko-ostrym połączeniem. Dziś czekolada z chilli jest modnym połączeniem smakowym, wykorzystywanym w cukiernictwie.

Przepis na tartę z musem czekoladowym z chilli:

Ciasto:

1 ½ szklanki mąki
½ szklanki cukru
1 łyżeczka soli
120 g masła
1 jajko
2 łyżki wina Marsala

W naczyniu mieszamy mąkę, cukier, masło, łyżeczkę soli, jajko oraz 2 łyżki wina Marsala po czym dokładnie ugniatamy. Kiedy ciasto jest wyrobione, wkładamy je na 30 minut do lodówki.

Mus czekoladowy z chilli:

400 g śmietany 18%
200 g gorzkiej czekolady
90 g cukru
35 g kuwertury
5 łyżek mleka
2 jajka
2 płaskie łyżki mleka

W międzyczasie przygotowujemy mus czekoladowy z chilli. W garnku rozpuszczamy 200 gram czekolady następnie dodajemy śmietanę i podgrzewamy. Białka ubijamy z cukrem. Następnie do czekolady wymieszanej ze śmietaną dodajemy żółtka, mieszamy, a na sam koniec dodajemy ubite białka i chilli. Mus odstawiamy na chwilę do przestygnięcia. Cisto wyjmujemy z lodówki i wkładamy do formy. Wycinamy z papieru do pieczenia okrąg większy niż forma, układamy w formie i wsypujemy ziarna fasoli (zapobiegną one obsuwaniu się brzegów ciasta). Ciasto wstawiamy na 15 minut do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. Kiedy się podpiecze schładzamy je lekko i wlewamy do środka mus. Całość wstawiamy na 30-35 minut do piekarnika (180 stopni). Kiedy ciasto przestygnie, przygotowujemy polewę. W garnuszku roztapiamy kuwerturę i mieszamy ją z mlekiem. Tak przygotowaną polewą ozdabiamy ciasto. Tarta z musem czekoladowym z chilli to świetne, rozgrzewające ciasto chłodne dni.

Tarta z musem czekoladowym z chilli, fot. Hanami®

Tikka masala

Tikka masala to, wbrew nazwie, tradycyjne danie brytyjskie. Mimo, że powstała w Wielkiej Brytanii, ma jednak korzenie indyjskie. Bazuje bowiem na znanym od tysiąca lat przepisie na murgh makhani, czyli kurczaka maślanego. Nie ma jednego przepisu na danie tikka masala i tak naprawdę jedyne elementy, które się powtarzają to: kurczak (z kośćmi lub bez; inną opcją może być pierś z kurczaka), pomidory oraz masło.

Przepis na tikka masala:

duża pierś z kurczaka
350 g pomidorów
150 g jogurtu indyjskiego albo greckiego
2 małe cebule
3 łyżki masła
200 g śmietany 18%
3 łyżeczki garam masala (ewentualnie żółtego curry)
pół łyżeczki kminku
2 ząbki czosnku

Kurczaka kroimy w kostkę, wrzucamy do miski, w której znajduje się jogurt oraz garam masala. Całość dokładnie mieszamy i wstawiamy do lodówki na około trzy godziny. Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 stopni. Na blachę wykładamy wcześniej zamarynowanego kurczaka i pieczemy przez 15-20 minut. W międzyczasie kroimy cebulę w kostkę i siekamy czosnek. Na patelni rozpuszczamy masło, a następnie podpiekamy na nim kminek, cebulę oraz czosnek. Kiedy cebula się zeszkli, dodajemy posiekane pomidory (bez skórek) i smażymy przez około 5 minut. Na sam koniec wrzucamy na patelnię podpieczonego kurczaka i dolewamy śmietanę. Całość dusimy przez około dziesięć minut. Tikkę masalę podajemy z białym ryżem lub chapati.

Tikka masala, fot. Hanami®

Jak ryżem zasiał (część 2)

Skoro etap historyczny mamy już za sobą, możemy przejść do zajęć praktycznych, a mianowicie gotowania ryżu. W krajach azjatyckich opracowano różne sposoby przygotowywania tego zboża. Ale zacznijmy od początku czyli od zakupu ziarna.

Polskie sklepy oferują całkiem szeroką gamę odmian ryżu. Duża część to zboże w foliowych torebkach przeznaczonych do gotowania. Możemy znaleźć lepsze i gorsze jakościowo produkty. Niestety często na opakowaniach brakuje szczegółowych informacji dotyczących zboża, na przykład nazwy gatunku. Większy wybór ryżu znajdziemy w sklepach z żywnością orientalną. Tam sprzedawany jest on głównie w opakowaniach od pół kilko do nawet kilkudziesięciu kilogramów.

Po indyjsku

W Indiach ryż spożywany jest co najmniej raz dziennie. Może być podawany jako samodzielne danie lub łączy się go z innymi produktami. Do tego różne potrawy wymagają różnych rodzajów ryżu. Najwięcej jada się gatunków długoziarnistych. Wśród nich popularnością cieszy się patna z północnych Indii oraz pakistański lub indyjski ryż basmati o wyjątkowych walorach smakowych. Średnioziarnistych odmian używa się do przygotowania na przykład sambar czy kitri, zaś odmiany krótkoziarniste to dodatek do deserów takich, jak khir – słodki ryż, rarytas podawany na specjalne okazje. W Indiach ryż najczęściej przygotowuje się na parze. Przed gotowaniem należy go dokładnie umyć, namoczyć przez około 15 minut, po czym dobrze odsączyć na sitku. W garnku rozgrzać masło i dodać zboże. Całość smażyć, mieszając, aż ziarenka staną się przezroczyste. Następnie zalać gorącą wodą, przemieszać, przykryć przykrywką i gotować na wolnym ogniu przez 15-20 minut. W przypadku tego sposobu przygotowywania ilość wody, jaką zalewamy ryż, powinna być dwa razy większa od gramatury zboża. Najszybszym sposobem przygotowania ryżu jest gotowanie w większej ilości wody. Umyte ziarna wrzucany do wrzącej wody i gotujemy przez 10-12 minut, po czym dobrze odsączany. Najczęściej po ugotowaniu miesza się taki ryż z odrobiną masła, aby zapobiec sklejaniu się ziarenek.

Po tajsku

Mieszkańcy Tajlandii najchętniej jadają ryż jaśminowy, o kwiatowym zapachu. Tak naprawdę sama jego nazwa pochodzi raczej od tego, iż ma perłowobiałe ziarna niczym płatki jaśminu niż jaśminowy zapach. Niemniej jego aromat jest równie ceniony, co delikatna tekstura i kolor. W dawnych czasach wybierano odmiany krótkoziarniste, które dzisiaj są postrzegane jako jedzenie dla ubogich. Tradycyjnie ryż przed gotowaniem płucze się trzy razy, jest to nawiązanie do Trzech Klejnotów (lub Trzech Skarbów) stanowiących trzon buddyzmu, tj. Budda, dharma (prawo, nauki Buddy) oraz sangha (wspólnota duchowa). W tajskiej kuchni nie soli się ryżu, bowiem pozostałe serwowane dodatki mają już wystarczająco intensywny smak. Tradycyjna metoda gotowania polegała na przygotowywaniu ryżu w glinianym garnku nad paleniskiem. Dzięki czemu miał on delikatny smak i teksturę. Obecnie jedną z najpopularniejszych metod jest gotowanie. Na 2,5 filiżanki ryżu wlewamy 3,5 filiżanki wody. Gdy ryż zawrze, zmniejszamy ogień i gotujemy go przez około 10-15 minut. Należy pamiętać, aby w tym czasie go nie mieszać i nie podnosić przykrywki. Po ugotowaniu odstawiamy ryż jeszcze na około 10 minut, aby „doszedł do siebie”.

Po japońsku

W Kraju Kwitnącej Wiśni na stołach króluje ryż krótkoziarnisty. Obecnie jedną z najczęściej uprawianych odmian jest koshihikari. Znawcy twierdzą, że jego smak różni się w zależności od regionu, w jakim jest uprawiany. Bardzo popularny jest również hitomebore. Nazwa ta znaczy „zakochać się od pierwszego wejrzenia” i odnosi się do walorów smakowo – zapachowych zboża, sugerując, że nie będzie można się mu oprzeć. Wyniki sprzedaży potwierdzają trafny dobór nomenklatury. W Japonii najczęściej gotuje się przy założeniu, że na dwie filiżanki ryżu dodaje się 3 filiżanki wody. Przed gotowaniem należy ryż dokładnie umyć w zimnej wodzie, płucząc do momentu, aż woda będzie klarowna. Potem odstawiamy go do namoczenia na 30 minut. Następnie wrzucamy do garnka o grubym dnie i zalewamy wodą. Gdy ryż już się zagotuje, należy zmniejszyć ogień i gotować go przez 10-15 minut, by potem odstawić go na około 10 – 15 minut (nie podnosimy pokrywki). Dobrze ugotowany ryż ma nierówną powierzchnię z wklęśnięciami. Po ugotowaniu należy przełożyć go z garnka do innego naczynia, najlepiej drewnianego lub plastikowego.

Obecnie najczęściej ryż gotuje się, używając specjalnej maszynki do gotowania ryżu (garnka), który nosi nazwę suihanki. Jest to urządzenie elektryczne pełne zalet: nie przypala ryżu i utrzymuje jego temperaturę długo po ugotowaniu. Można je również wykorzystać do przygotowywania kasz. Dostępne jest już również w Polsce.

Tekst ukazał się na Ugotuj.to.

Jak ryżem zasiał (część 1)

Nie ma chyba ważniejszego składnika pożywienia dla Azjaty niż ryż. Świadczy o tym chociażby fakt występowania różnych słów na jego określanie. Inaczej mówimy na roślinę, inaczej na ziarno, a jeszcze inaczej na ugotowany i podany ryż. Zboże to można przygotowywać na wiele sposobów: gotować, zapiekać, smażyć, serwować do mięsa, ryb czy warzyw. Ciepły, biały, pachnący ryż podany w miseczce stał się nawet swego rodzaju symbolem kuchni azjatyckiej.

Dziesięć tysięcy odmian

Ze względu na długość ziarna ryż dzielimy na trzy gatunki. Ryż długoziarnisty jest trzy razy dłuższy niż szerszy, jego cechą charakterystyczną jest sypkość. Przykładowe gatunki ryżu długoziarnistego to basmati i ryż jaśminowy. Ryż średnioziarnisty po ugotowaniu jest wilgotny i delikatny, ma tendencję do sklejania się, popularne gatunki to np.: Arborio, Carnaroli, Vialone, Nano. Ryż krótkoziarnisty jest prawie tak samo długi jak szeroki, cechuje go duża kleistość. Do tego gatunku należą ryż japoński i ryż chiński. Wśród ryżów krótkoziarnistych szczególnie popularny jest ryż kleisty. Ma on znacznie odmienny smak od innych typów tego zboża. Idealnie nadaje się do przygotowywania deserów oraz innych słodkich, lepiących się smakołyków. Należało by również wspomnieć o czarnych i czerwonych odmianach ryżu. Z reguły mają one mniejsze ziarna i potrzebują znacznie więcej czasu na gotowanie. Obecnie znamy około dziesięciu tysięcy różnych odmian Oryza sativa, z czego w celach spożywczych wykorzystywane jest około osiem tysięcy.

Made in China

Ryż ma ogromne znaczenie, dlatego też ciągle trwają dysputy dotyczące jego pochodzenia. Obecnie zakłada się, że ta roślina o uroczej nazwie łacińskiej Oryza sativa pochodzi z Azji Południowo-Wschodniej. Obecnie jest drugim najczęściej uprawianym zbożem na świecie i stanowi pokarm dla 1/3 ludności świata. Według najnowszych badań japońskich i chińskich archeologów ryż mógł być zbierany w Państwie Środka już około 11 500 r. p.n.e., natomiast uprawiany od około 7 500 r. p.n.e. Uczeni doszli do takich wniosków, badając 125 próbek znalezionych na różnych stanowiskach archeologicznych usytuowanych w prowincjach Hubei i Hunan. Ryż jest jednym z ważniejszych produktów spożywczych w diecie Chińczyków, ale głównie tych mieszkających na południu kraju. Tam też stanowi on podstawę upraw. Umowną granicę między krainą ryżu a krainą pszenicy stanowi w Chinach rzeka Jangcy. Mieszkańcy Subkontynentu Indyjskiego opierają swoją kuchnię głównie na różnych odmianach ryżów długoziarnistych. W Indiach uprawia się go najwięcej w Zachodnim Bengalu, Asamie, Pendżabie oraz stanie Uttar Pradesh. W Tajlandii i Wietnamie ryż był produkowany już między 5000-4000 lat p.n.e. W zamierzchłych czasach Tajowie lubowali się w potrawach składających się z aromatycznego ryżu kleistego, współcześnie jednak gustują głównie w odmianach długoziarnistych. Najstarsze ślady uprawy ryżu w Japonii pochodzą z okresu yayoi (IV w. p.n.e. – III w. n.e.). Znaleziono je na wyspie Kiusiu, a także w prefekturze Aomori (północna część wyspy Honsiu). Istnieją hipotezy, które mówią, że zboże to trafiło na wyspę Kiusiu z kierunku południowego przez wyspy Ryūkyū. Teoria Wilhelma Solheima, amerykańskiego botanika, prekursora archeologii prehistorycznej rejonu Filipin i południowo-wschodniej Azji, zakłada natomiast ekspansję ludu, który w celach handlowych pływał wzdłuż wybrzeży chińskich i mógł również zawitać do Korei i Japonii. Ryż był również znany i ceniony w krajach arabskich. Saraceni przekazali wiedzę o nim Włochom, którzy zaczęli uprawiać go na wielką skalę w Piemoncie. Prawdopodobnie zboże to zawitało do Europy między VIII a XI wiekiem n.e.

Dla wybrańców

Mimo, że obecnie trudno wyobrazić sobie kuchnię azjatycką bez miseczki białego ryżu, to należy pamiętać o tym, że nie zawsze i nie wszyscy mogli sobie na nią pozwolić. Biały kolor nie jest cechą naturalną tego zboża. Podczas młócki usuwa się zarówno plewy jak i otręby, zaś do polerowania używa się glukozy i talku. Ryż częściowo obłuskany nazywa się ryżem brązowym. Jest on wiele zdrowszy od tego polerowanego, ale dawniej był pożywieniem dla uboższych warstw społeczeństwa. Kiedyś bowiem polerowane zboże to jadali jedynie zamożni. Było on wyznacznikiem wysokiej pozycji, bogactwa i splendoru. Dzisiaj dzięki rozwojowi techniki każdy może cieszyć się z miseczki lśniącego, polerowanego ryżu.

Tekst ukazał się na Ugotuj.to.

Dahi – indyjski jogurt

Kuchnia indyjska nie istniałaby bez przetworów mlecznych, które dostarczają mieszkańcom subkontynentu niezbędnych składników odżywczych. Oczyszczone masło, sery domowej roboty, mleko czy wreszcie jogurt to składniki codziennej diety Indusów. Same w sobie często stanowią pokarm, mogą być również używane, by wyczarować przeróżne kulinarne specjały, z których słyną kuchnie indyjskie.

Jogurt jest znany człowiekowi już od dawna. Poza Indiami jest bardzo popularny na Bałkanach i w krajach byłego Związku Radzieckiego. Jego pozytywny wpływ na organizm człowieka odkrył Ilja Miecznikow, rosyjski mikrobiolog, zdobywca Nagrody Nobla z medycyny w 1908 roku, który wywnioskował, że flora bakteryjna w produktach mlecznych hamuje rozwój bakterii gnilnych w jelitach. Ponadto zawiera dużo białka, witamin z grupy B, wapnia oraz soli mineralnych. W Indiach dużą rolę odgrywają jego właściwości antybiotyczne. Jogurt bowiem pomaga w zwalczaniu niektórych ameb, paciorkowców oraz zarazków tyfusu. Stąd też od wieków był częstym składnikiem potraw. Informacje o jego medycznych właściwościach można już naleźć w Ajurwedzie – tradycyjnym systemie medycyny indyjskiej, którego początki sięgają pięciu tysięcy lat p.n.e.

Sklepowy czy domowy?

Przyzwyczailiśmy się do kupowania wszelkich niezbędnych do przygotowania jedzenia produktów w sklepach. Z jednej strony jest to bardzo wygodne. Oszczędzamy mnóstwo czasu, nie musimy trzymać w domu wyszukanych sprzętów ani masy składników. Z drugiej, jesteśmy skazani na ofertę producentów, którzy sprzedają nam gotowe jedzenie niekoniecznie spełniające wszystkie nasze wymagania. Dobrym pomysłem jest tradycyjny indyjski jogurt – dahi. Jego przygotowanie nie jest skomplikowane. Będzie nam potrzebne 2 ½ litra mleka, bakterie jogurtowe lub 50 ml gotowego jogurtu. Od czasu do czasu można kupić bakterie jogurtowe w sklepach specjalistycznych. Jeśli nie możemy na nie trafić, to bez problemu możemy zastąpić je gotowym jogurtem. Od niedawna można również nabyć w Polsce specjalne, elektryczne jogurtownice. To jednak nie jest niezbędne, bo jogurt można przygotować w domu bez dodatkowych sprzętów. Pierwszym etapem jest przygotowanie mleka. Należy je zagotować, a następnie ostudzić do temperatury ok. 45 stopni C. Potem łączymy 50 ml gotowego jogurtu ze szklanką mleka, wlewamy z powrotem do garnka i dokładnie mieszamy. Następnie przykrywamy szczelnie garnek i okręcamy go materiałem (mleko powinno utrzymać stałą temperaturę). Możemy również postawić garnek w ciepłym miejscu. Najlepiej robić to wieczorem. Jogurt jest gotowy po 4-8 godzinach. Po tym czasie należy odstawić go do lodówki. Domowy jogurt nadaje się do spożycia przez 3-5 dni. W chłodne dni do jego przygotowania może być potrzebne więcej zaczynu niż w ciepłe dni. Należy pamiętać o tym, by z przygotowanego przez nas jogurtu odłożyć nieco na kolejny zaczyn.

Dahi może być serwowany osobno, ale także może stanowić jeden ze składników potraw indyjskich. Nadaje się również do dań kuchni fusion czy przygotowywania polskich specjałów. Poniżej znajdują się trzy indyjskie przepisy do których można wykorzystać domowy jogurt. Są to: dahi bhat (ryż z jogurtem) – potrawa popularna szczególnie w południowych Indiach, kakri raita (sałatka z ogórków z jogurtem) oraz shrikand (jogurt z szafranem).

Dahi bhat (ryż z jogurtem)

Składniki:

350 gram ryżu basmati
1 łyżka masła
250 ml jogurtu
700 ml wody
2 łyżki soli
1 łyżka nasion czarnej gorczycy
1 łyżka kopru włoskiego
1 łyżka imbiru
2 papryczki chilli

Ryż dokładnie umyć, namoczyć przez około 15 minut, po czym dobrze odsączyć na sitku. W garnku rozgrzać masło, dodać zboże oraz nasiona czarnej gorczycy. Przykryć pokrywką. Kiedy nasiona gorczycy przestaną strzelać, dodać nasiona kopru, imbir i posiekane drobno papryczki Całość smażyć, mieszając, aż ziarenka ryżu staną się przezroczyste. Następnie zalać gorącą wodą, przemieszać, przykryć przykrywką i gotować na wolnym ogniu przez 20 minut. 5 minut przed końcem gotowania dodać jogurt i dokładnie wymieszać. Gotować do momentu, aż ryż wchłonie cały jogurt.


Kakri raita (sałatka z ogórków z jogurtem)

Składniki:

2 ogórki (duże lub średnie)
280 ml jogurtu
½ nasion kminku
½ łyżka soli
2 szczypty asafetydy
1 łyżka masła

Ogórki zetrzeć na tarce o dużych otworach, odlać nadmiar wody. Kminek uprażyć na patelni na maśle i zemleć. Starte ogórki, jogurt oraz przyprawy wrzucić do miski i dokładnie wymieszać. Przed podaniem schłodzić.


Shirkand (jogurt z szafranem)

Składniki:

1,4 l jogurtu
70 gram cukru pudru
¼ łyżki szafranu

Odsączyć jogurt przez gazę (najlepiej zostawić go zawiniętego w gazę i zawieszonego nad miską na 4 godziny). Odsączony jogurt wymieszać z cukrem pudrem oraz szafranem, po czym ubić trzepaczką. Podawać w temperaturze pokojowej albo schłodzony.

Tekst ukazał się na Ugotuj.to.