Wiosenne porządki

Na zewnątrz ciągle jeszcze zimno, ale ja czuję już nadchodzącą wiosnę. Ta pora roku, to dla mnie przede wszystkim czas porządków. Od ponad dwóch lat sukcesywnie staram się pozbywać przedmiotów, które nie są mi potrzebne i bardzo długo zastanawiam się zanim kupię coś nowego. Mimo że w szafach w każdej części domu zrobiło się dodatkowe miejsce, to mam wrażenie, że jeszcze długa droga przede mną.

Największą rewolucję ostatnio zrobiłam w dziale sprzętów kuchennych związanych z wypiekami. Ciasta oraz desery uwielbiam robić od zawsze i pewnie gdybym miała zawodowo zajmować się gotowaniem byłabym cukiernikiem. Kilkadziesiąt foremek, kilkanaście brytfanek i jeszcze więcej utensyliów do tortów angielskich, których ostatnio praktycznie nie robię. Po sprzątaniu wszystko, co najważniejsze zmieściło się na dwóch półkach. Tylko z ceramiką i kubkami jest mi trudno się rozstać.

Do świąt zostało jeszcze trochę czasu. Po kuchni czas przejrzeć szafy, powoli przygotować się do zmiany garderoby. Następny w kolejce czeka balkon, ale dopiero jak zrobi się trochę cieplej. Już nie mogę się doczekać aż zaczną kwitnąć poziomki.

Kwiaty, Fot. Hanami

Minimalizm, czyli o porządkowaniu kuchni

Tym razem nie będzie przepisu, chociaż i tak zahaczę o tematykę kuchenną. Uwielbiam oglądać zdjęcia eklektycznych czy barokowych wnętrz z milionem mebli, sprzętów, obrazków, obrazów i bibelotów. We własnym domu cenię jednak umiarkowanie. Wydawało mi się, że mam niewiele rzeczy, ale ostatnie trzy miesiące pokazały, że nie było to aż tak mało, jak myślałam.

Jakiś czas temu zaczęłam dokładniej przyglądać swojemu mieszkaniu i zastanawiać się nad przydatnością sprzętów i dodatków. Ponieważ dużo gotuję zaczęłam oczywiście od kuchni. Znalazło się tu wiele nieużywanych sprzętów (foremek do ciast, foremek do wykrawania, pojemników itp.). Na szczęście nie było nadmiaru produktów spożywczych. Prowadzę dość restrykcyjną politykę związaną z zakupami spożywczymi, której główny cel to niemarnowanie żywności. Przyznam jednak, że był taki moment, kiedy stwierdziłam że brakuje mi: robota kuchennego, wyciskarki do soków, ekspresu do kawy, porządnej maszynki do lodów, palnika… Opamiętałam się. Czasem wystarczy tylko porządnie zastanowić się nad tym czy coś, co chcemy kupić jest nam naprawdę potrzebne? Czy będziemy z tego często korzystać i czy mamy to gdzie postawić (większość maszynek do lodów, jakie mi się podobały miały wymiar 50 parę cm długości i 40 parę cm szerokości).

Sklepy i galerie kuszą mnogością towarów oraz atrakcyjnymi cenami (zaraz rozpocznie się szał letnich wyprzedaży), łatwo jest się zapomnieć i wrócić do domu z pełnymi siatkami. Bardzo sobie chwalę fakt, że nie znoszę chodzić na zakupy. Nie umiem nic wybrać, kiedy jest za dużo produktów, nie znoszę przymierzania, a najbardziej stania w długich kolejkach. Od kilku lat staram się kupować tylko to, co jest naprawdę potrzebne. Szukam rzeczy nietypowych, unikalnych (dodatki, ceramika), dobrej jakości. Część zastawy jest u mnie przechodnia, część od wielu lat pozostaje niezmienna. Wśród moich skarbów jest miseczka przywieziona z Bretanii ponad 15 lat temu, ceramika z Japonii i Korei, czy piękne formy, które wyszły z pod ręki polskich ceramików. Minimalizm ma też ogromne znaczenie praktyczne, znacznie skraca czas sprzątania!

Kawa, Fot. Hanami