Japońska zastawa stołowa cz.2

W pierwszej części tekstu pisałam o podstawowych kwestiach, jakimi Japończycy kierują się przy wyborze odpowiedniej zastawy. Dziś będzie więcej o materiałach. Wśród mnogości japońskich naczyń najpopularniejsze są: sprzęty drewniane, ceramiczne oraz pokryte laką.

Drewno od wieków było jednym z częściej używanych przez człowieka surowców. W Japonii wykonuje się z niego przede wszystkim pałeczki, patyczki do jedzenia niektórych tradycyjnych słodyczy, miski, talerzyki. Najczęściej używany jest bambus. Jednym z ciekawych sposobów serwowania jedzenia jest podawanie małych przystawek czy deserów w zielonym kolanku bambusa. W Kraju Kwitnącej Wiśni współcześnie rzadko korzysta się z liści, dawniej też używano ich raczej do pakowania produktów na wynos niż jako zastawę.

Laka nieodzownie kojarzy się z orientem. Jest to barwiona żywica sumaka lakowego popularna zarówno w Japonii jak i Chinach. Występuje najczęściej w dwóch kolorach – czerwonym oraz czarnym. Pokrywa się nią talerze, miseczki do zupy, tace, kubki, naczynia na słodycze oraz wszelkie pudełka na jedzenie. Często łączy się ją z macicą perłową oraz ze złoceniami. Laka jest pięknym, ale też bardzo delikatnym materiałem. Z pokrytych nią naczyń można jeść tylko pałeczkami (nóż i widelec trwale uszkadzają powłokę), nie nadaje się też do mycia w zmywarce. Niedogodności te rekompensuje jej piękno i elegancja.

Mówiąc o naczyniach z Kraju Kwitnącej Wiśni bardzo często błędnie wszystko nazywa się japońską porcelaną, podczas gdy większość to wyroby, do produkcji których nie używa się glinki kaolinowej. Japońska ceramika jest ciężka i nieprzezroczysta. Może być surowa albo szkliwiona. Praktycznie do XVI wieku Japończycy sprowadzali naczynia z Chin. Boom na rodzimą ceramikę rozpoczął się wraz z rozwojem ceremonii herbacianej. Jest wiele stylów ceramicznych. Jednym z pierwszych i cieszących się niesłabnącą popularnością do dziś jest raku. Naczynia wykonane w tej technice najczęściej są bardzo ciemne oraz surowe, co spowodowane jest tym, że rozgrzaną formę wyjmuję się z ognia po czym poddaje redukcji (w wodzie czy trawach). Moimi faworytami są style: oribe oraz shino. Pierwszy z nich pochodzi o imienia mistrza ceremonii herbacianej – Furuty Oribe. Zielony kolor uzyskany przy pomocy domieszki miedzi jest ożywiającym i ciekawym wyróżnikiem tej ceramiki. Ceramika shino ma różne kształty i wielkości, najbardziej ceniona jest ta o zabarwieniu lekko czerwonym. Elementy ozdobne z reguły przedstawiają strumienie, zarysy gór, źdźbła trawy czy drzewa, zaś biel szkliwienia często porównywana jest do pierwszego śniegu i jest dystynktywną cechą tej ceramiki. To właśnie w tym stylu udało się po raz pierwszy uzyskać Japończykom białe szkliwienie. Jeszcze inne są naczynia w stylu bizen. Charakteryzuje je brak szkliwienia, szorstkość, surowość oraz czerwono-brązowa, ziemista kolorystyka.

Umiejętne dopasowanie  typów naczyń wykonanych z różnych materiałów jest przejawem dobrego gustu oraz obycia. Odpowiednia oprawa stołu ma bowiem duży wpływ na atmosferę przy stole oraz poprawia odbiór jedzenia.

Inne teksty o tej tematyce:

Lemon curd

Lemon curd to słodko-kwaśny dodatek do ciast oraz deserów – niezastąpiony w kuchni brytyjskiej. Ogólnie nie jestem entuzjastką klasycznego jedzenia z Wielkiej Brytanii. Jak dla mnie jest za tłuste, za słodkie, za mocno przyprawione octem oraz zawiera zbyt dużo podrobów. Trafiają się jednak perełki, do których na pewno mogę zaliczyć fruit curds.

Lemon curd zrobiłam z przepisu przetestowanego przez Agę z bloga W sezonie…

Lemon curd – przepis:

75 g cukru
50 g masła
1 jajko
sok z 1 cytryny
skórka otarta z 1 cytryny

Lemon curd robimy ucierając składniki na parze. Do miski wsypujemy cukier, dodajemy jajko, sok z cytryny oraz skórkę i czekamy aż się zagrzeje. Następnie dodajemy masło. Przez 5-6 minut ucieramy masę na parze. Po ostygnięciu przechowujemy w lodówce.

Lemon curd

Japońska zastawa stołowa cz.1

Smakowite, pachnące jedzenie wymaga odpowiedniej oprawy. Tym razem nie chodzi mi o miłą atmosferę i tworzącą ją grupę przyjaznych sobie osób, ale o wszystkie te przedmioty, które pozwalają nam cieszyć się przeróżnymi smakołykami. Naczynia, bo o nich mowa, są niezbędne, aby zaserwować jedzenie. Dziś chciałabym napisać trochę o kraju, tysiąca i jednej zastawy czyli o Japonii.

Kiedy pada hasło kuchnia japońska, każdy ma przed oczami pięknie podane jedzenie. Nie wyglądałoby on, aż tak spektakularnie, gdyby nie odpowiednie naczynia. Kraj Kwitnącej Wiśni to jedno z takich miejsc na ziemi, gdzie ilość form, kształtów, kolorów i typów zastawy doprowadza człowieka do oczopląsu. W przeciwieństwie do Europy, (tradycyjnie) nie stół był miejscem, gdzie rozgrywały się historie kuchenne, ale specjalne tace, na których ustawiano pełen zestaw jedzenia przeznaczony dla jednej osoby. To, co od razu rzuca się w oczy, to różnorodność. W Japonii (poza zastawą europejską) nie było nigdy zestawu naczyń ozdobionych jednakowym wzorem. Jeśli dostajemy jedzenie najczęściej możemy zobaczyć ferie kolorów i motywów, które na pierwszy rzut oka wydają się nam całkowicie przypadkowe. Co zatem decyduje o doborze zastawy?

Największy wpływ na kulturę Kraju Kwitnącej Wiśni, od kuchni począwszy, a na malarstwie, literaturze czy tradycyjnych sztukach skończywszy, wywiera natura i jej odwieczny cykl. Stąd też tradycyjnie dzielono zastawę na: wiosenną, letnią, jesienną oraz zimową. Naczynia odróżniała przede wszystkim odpowiednia kolorystyka i motywy zdobnicze (wiosna: wiśnie, brzoskwinie, śliwy; latem: irysy, wisteria, kwiat pomarańczy; jesień: księżyc, persymony, kolorowe liście; zima: suche trawy, śnieg). Ważne są też materiały oraz związane z nimi odczucia np. szkło sprawia wrażenie chłodnego, więc często używane jest do serwowania jedzenia latem. Dodatkowo, aby dopasować naczynia do pory roku i uprzyjemnić konsumpcję, latem przed włożeniem jedzenia moczy się je w chłodnej wodzie, zaś zimą w ciepłej, tak by nasze odczucia były jak najprzyjemniejsze. Japończycy zwracają uwagę na materiały z jakich robi się naczynia. Drewno, ceramika, porcelana czy szkło są przyjemne oraz bliskie człowiekowi, natomiast metal postrzegany jest jako surowiec zimny, nieodpowiedni do kontaktu z jedzeniem.

Kolejną istotną kwestią jest dobór zastawy w zależności od potraw. Jest to ściśle związane ze sposobem aranżacji jedzenia. Inaczej podaje się produkty okrągłe, inaczej makarony, jeszcze inaczej układa składniki do dań jednogarnkowych. Bez względu na styl wszędzie przeważa asymetria oraz ilość kawałków wyrażona w liczbach nieparzystych uważanych w Chinach oraz Japonii za wyjątkowo pomyślne. Jednym z bardziej mylnych przekonań, jest to, że w Japonii jada się wszystko na kwadratowych bądź prostokątnych talerzach. Przy wielu świątyniach można takowe kupić. Opatrzone są one informacją po japońsku mówiącą: „Talerze uważane przez obcokrajowców za japońskie”. Zastawę dobieramy również w zależności od okazji oraz rangi i pozycji gości z jakimi będziemy biesiadować.

W kolejnej części będzie można  więcej o rodzajach naczyń.

Inne teksty o tej tematyce:

Mięsa i ryby na szlacheckim stole

Wczoraj pisałam o kilku staropolskich specjałach bardziej na słodko. Dziś pora na coś konkretnego. Mięsa oraz ryby stanowiły główny element diety wysoko urodzonych w siedemnastowiecznej Polsce. To właśnie nim Stanisław Czerniecki poświęcił większą część Compendium Ferculorum albo zebranie potraw.

Jeśli znudził się Wam schabowy oraz macie dość piersi z kurczaka, staropolska publikacja na pewno znajdzie się w czołówce Waszych ulubionych książek. Wśród mięsiw wymienia się bowiem takie rarytasy jak: żubrowy comber gotowany na rumiano, baranek z czosnkiem, kapłon (młody, specjalnie tuczony kogut) z grzankami z białego chleba, ślimaki (zostały umieszczone w dziale mięsnym) czy raki z botwiną. Szczególnie ciekawie brzmi przepis na limoniatę. Można ją było przyrządzić z cielęciny albo kapłona. Mięso należało osolić, dodać pietruszkę oraz masło, zalać rosołem i ugotować. Przed podaniem odlewano trochę rosołu, po czym doprawiano octem winnym, tartym chlebem, szafranem, cynamonem, cukrem, limonką, pieprzem i gałką zaś na wierzchu układano figatelle (rodzaj mielonych). Domyślam się, że przypraw sobie nikt nie żałował. W staropolskiej kuchni bardzo często podawano też mięsa z owocami: wiśniami, agrestem, porzeczkami, gruszkami.

Nie gorzej opisano dania rybne. Wykaz potraw rozpoczynał się od łososia. Stanisław Czarnecki opisał też, co można wyczarować z jesiotra, szczupaka, karpia, węgorza, dorsza, leszcza, piskorza czy czeczugi. Trzeba przyznać, że podawano je dość podobnie jak mięsa czyli z chrzanem, szpinakiem, a także na słodko (z owocami oraz miodem). Jednym z ciekawszych połączeń były przepisy na dania z selerem czy kwaśną kapustą. Urzekła mnie również receptura na rybę z masłem po holendersku, którą gotowano w kotle z dodatkiem pokrojonej w kostkę pietruszki. Całość doprawiona była dodatkowo imbirem i octem winnym. Nie zapominajmy, że nasza kuchnia słynęła ze sposobów przygotowywania dań z ryb słodkowodnych. Nawet we Francji mówiono o rybach przygotowywanych na sposób polski.

Po wertowaniu Compendium Ferculorum albo zebranie potraw zrobiłam się bardzo głodna, a co więcej rządna kulinarnych eksperymentów. Jak tylko będę miała trochę wolnego czasu na pewno wypróbuję jakiś z przepisów przytoczonych przez Stanisława Czernieckiego.

© cosma / Shutterstock.com

Specjały ze szlacheckiego stołu okiem Stanisława Czernieckiego

Szlachetnie urodzeni w XVII wieku lubili sobie dobrze podjeść. Sprzyjały temu zarówno warunki historyczne – trudno się bowiem prowadzi wojny z pustym brzuchem (Dymitriada, wojna z Turcją, wojna z Kozakami, wojna z Rosją, potop szwedzki), jak i klimatyczne – warunki pogodowe były mniej przyjazne niż współcześnie. O tym, co jadano napisał Stanisław Czerniecki – sekretarz królewski, podstoli żytomierski oraz autor pierwszej polskiej książki kucharskiej zatytułowanej Compendium Ferculorum albo zebranie potraw (wydanej w 1682 roku). Pismo podzielone jest na trzy części: sto podtraw mięsnych, sto potraw rybnych i sto potraw mlecznych, pasztetów, tortów i ciast.

Dziś trochę po kaszubsku, chciałabym przytoczyć kilka perełek z tego ostatniego rozdziału. Lojalnie uprzedzam, że księga nie podaje szczegółowych ilości składników, a raczej skupia się na „duchu” potrawy. Przygotowując zestawienie korzystałam z Compendium Ferculorum albo zebranie potraw z 1682 roku. Z tą niezwykłą ciekawostką kulinarną można zapoznać się w wersji zdygitalizowanej na stronie Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Jako, że mamy karnawał na pierwszy ogień pójdzie coś, pożywnego na śniadanie. Wśród licznych specjałów spodobała mi się prosta receptura na jajecznicę z winem. Aby ją przygotować będą nam potrzebne: masło, jajka, wino, cynamon oraz cukier. Masło rozpuszczamy na patelni. Jajka mieszamy z winem, cukrem i cynamonem po czym wylewamy na rozgrzane masło i zasmażamy bez mieszania.

Jeśli chodzi o słodkości wyjątkowo urzekł mnie przepis na ulipki – rodzaj staropolskich rurek z nadzieniem. Mąkę rozrabiamy z mlekiem i cukrem po czym pieczemy jak opłatki. Gdy się podpieką, zawijamy je na drewienka (w celu nadania kształtu). Podajemy posypane cukrem albo z pianą (rodzaj kremu na bazie śmietany).

Stanisław Czerniecki przedstawił też kilka sposobów robienia ciasta, w tym również francuskiego oraz tortów, wśród których wymieniane są: tort maślany, hiszpański, migdałowy, agrestowy, pistacjowy, porzeczkowy czy z brunellami (dużymi, suszonymi, pozbawionymi pestek śliwkami).

Siedemnastowieczne menu szlacheckie na pewno nie było ani monotonne, ani mało wyszukane. Jutro kilka słów o rybach i mięsach.

Garnki i XVII wieczna kuchnia, © Patricia Hofmeester / Shutterstock.com

Wesołych Świąt!

Boże Narodzenie tuż, tuż. W wielu domach trwają zapewne przygotowania. Jedzenie jest ważnym elementem każdych świąt, ale nie najważniejszym. Pyszne potrawy cieszą bowiem tylko wtedy, kiedy mamy je z kim zjeść. Stąd też wśród moich życzeń jest przede wszystkim to, by nie zabrakło Wam osób, z którymi możecie cieszyć się smakowitymi daniami.

Wszystkiego najsłodszego, czyli święta w Japonii

Zielona choinka, prezenty, karp w galarecie, kluski z makiem – tradycyjne polskie święta. Wydaje się nam, że wszyscy na świecie obchodzą je w podobny sposób, tymczasem na drugim końcu świata, w Japonii Boże Narodzenie celebrowane jest tylko przez chrześcijan stanowiących niewielki procent ludności Wysp Japońskich. Obecnie jednak wszystkie duże miasta w Kraju Kwitnącej Wiśni przyozdobione są podobnie do stolic europejskich, a Boże Narodzenie stało się kolejnym pretekstem do robienia zakupów.

Dzień zakochanych

Dwudziestego czwartego grudnia obchodzi się w Japonii święto, które można porównać z naszymi walentynkami. Tego dnia należy obowiązkowo spotkać się z ukochaną osobą i obdarować ją prezentami. Panowie z tej okazji udają się do sklepów jubilerskich, gdzie w zależności od zasobności portfela nabywają eleganckie wyroby ze srebra czy złota, przyozdobione diamentami. Natomiast po stronie pań, leży przygotowanie lub zakupienie ciasta, które nosi nazwę kurisumasu kēki. Najczęściej jest to forma tortu – ciasto biszkoptowe, delikatna bita śmietana i truskawki. Tak właśnie wygląda tradycyjne kurisumasu kēki.

Zachodnie inspiracje

Ten rodzaj wypieku pojawił się w Japonii stosunkowo późno, bo dopiero na początku XX wieku. Pierwsze biszkoptowe ciasto z kremem zostało wymyślone w 1922 roku przez Fujii Rin’emona – cukiernika, który uczył się sztuki wypiekania w Stanach Zjednoczonych. Zanim jednak biszkopt z kremem zyskał uznanie Japończyków i stał się popularny musiało upłynąć około czterdziestu lat. Obecnie jest to symbol święta obchodzonego dwudziestego czwartego grudnia.

Dla ukochanego, dla rodziny

Już miesiąc przed Wigilią pojawiają się w ofertach cukierni i sklepów katalogi tegorocznych wypieków. Kurisumasu kēki wyglądem nie przypominają biszkoptu przełożonego kremem czy jakiegoś tortu. To prawdziwe dzieła sztuki. Kolor, smak, tekstura, wszystko jest odpowiednio wyważone. Ciasto musi być piękne i niebanalne, bowiem przygotowywane jest na wyjątkową okazję. Z roku na rok zmienia się wygląd wypieków, jak również zmieniają się obyczaje związane z kurisumasu kēki.

Określenia kurisumasu kēki używa się w odniesieniu do starej panny. Tak jak ciasta świąteczne przeceniane są dwudziestego piątego grudnia ze względu na utratę daty przydatności do spożycia tak dawniej uważano, że kobieta po dwudziestym piątym roku życia nie jest już tak bardzo atrakcyjna. Obecnie termin ten stracił mocno na aktualności bowiem Japończycy coraz później wstępują w zawiązki małżeńskie.

Dla każdego coś słodkiego

Każdy rok przynosi ze sobą nowe trendy kulinarne a te maja istotny wpływ na kształt kurisumasu kēki. Wśród tegorocznych przysmaków przeważają ciasta w białej oprawie i w formie choinek, w zeszłym roku królowały ciasta w formie tortu, chociaż popularne były również rolady. Kurisumasu kēki ozdabiane są typowymi świątecznymi motywami jak czekoladowe renifery, aniołki z ciasta ptysiowego czy kompozycje z owoców, do tego obowiązkowo napis „Wesołych Świąt” po angielsku, niemiecku lub francusku, wypisany na cienkim czekoladowym płatku. Modne zaczynają być również ciasta z innymi owocami niż truskawki – w szczególności te ozdabiane malinami, bananami i winogronami. Możemy wybrać również wersję minimalistyczną, o bardzo współczesnej, asymetrycznej kompozycji, stonowanych kolorach i z małą ilością ozdób. Bogata jest również oferta dla tradycjonalistów lubujących się w cieście biszkoptowym z bitą śmietaną i truskawkami. Niestety za chwilę słodkiej przyjemności trzeba słono zapłacić. Ceny okrągłych torcików o średnicy 15 cm zaczynają się od 2000 jenów  i wahają się w okolicach 5000 – 15000 jenów. Kilka tegorocznych propozycji można przejrzeć na stronie domu handlowego Takashimaya.

Biszkopt z truskawkami, © margouillat photo /Shutterstock.com

Świąteczne ozdoby i oprawa stołu

Boże Narodzenie zbliża się wielkimi krokami. Wśród przygotowań ważną rolę odgrywają też te związane z dekoracją domu. Mimo iż w tym roku roku jestem wyjątkowo obłożona pracą powoli zaczęłam przygotowywać się do świąt. Na razie wyciągnęłam jedynie z szafy wieniec i z ciekawością zaczęłam przeglądać oferty dekoracji.

W sklepach zatrzęsienie towaru. Najmodniejsze wśród ozdób szklanych są w tym roku bombki z gwiazdką oraz z czystego, niemalowanego szkła. Na tradycjonalistów czekają szopki i bałwanki. Miłośnicy bogatego zdobnictwa mogą przebierać w bombkach a la jajka Fabergé, a minimaliści w jednokolorowych, gładkich kulach. Do tego mamy całą gamę wisiorków, piórek, zabawek, lampek, słomkowych gwiazdek itp. Jeśli nie podoba nam się sklepowa oferta możemy zawsze zrobić coś sami. Nic tak nie podkreśla ducha świąt jak własnoręcznie zrobione ozdoby (np. lukrowane pierniczki).

Bombki, producent L.K.T., Wołomin.

Uwielbiam choinki, ale to nie jedyne miejsce idealne do powieszenia ozdób. Co roku wkładam do metalowych mis różnej wielkości bombki (srebrne, przezroczyste oraz niebieskie pomalowane lakierem). Szklane ozdoby można powiesić również w oknach (jeśli się nie ma firanek). Z małych „zerek” (najmniejszy rozmiar bombek dostępnych na rynku) można zrobić łańcuchy, a także wieńce.

Jeśli chodzi o przybranie stołu, to jestem minimalistką. Lubię oglądać zdjęcia z bogatymi, misternymi konstrukcjami z naczyń, świerku, bombek i innych ozdób. Niestety, nie jest to za bardzo praktyczne. Zawsze brakuje mi miejsca na jedzenie. Lepiej skupić się na detalach np. ładnej zastawie, obrusie, ozdobnych obręczach na serwetki czy ciekawym świeczniku.