Sernik waniliowy z krówkami

Nie ma nic lepszego na początek tygodnia, jak pyszne ciasto. Do tego kubek kawy lub herbaty i świat robi się trochę słodszy.

Sernik waniliowy z krówkami – przepis:

1000 g sera do serników
130 g cukru
200 ml śmietany kremówki 30%
4 jajka
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki ekstraktu waniliowego
130-150 g krówek

Ser, cukier, jajka, mąkę ziemniaczaną, ekstrakt waniliowy i kremówkę wrzucamy do miski po czym całość miksujemy mikserem na gładką masę. Masę przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia oraz wysmarowanej masłem, następnie na wierzchu układamy pokrojone na kawałki krówki. Sernik wstawiamy na 65-70 minut do piekarnika rozgrzanego do 160 stopni. Po 30-40 minutach pieczenia przykrywamy sernik folią aluminiową albo papierem do pieczenia (dzięki temu sernik pozostanie dość jasny).

Sernik waniliowy z krówkami, Fot. Hanami®

Zapiekany makaron sōmen z pieczoną kaczką

Nic tak nie dodaje energii rano, jak kubek dobrej kawy z mlekiem i pyszne śniadanie. Zimą najbardziej lubię te na ciepło. Oto szybki i łatwy pomysł na wykorzystanie mięsa oraz makaronu z dnia wcześniejszego.

Zapiekany makaron sōmen z pieczoną kaczką – przepis:

120 g pieczonej kaczki
150 g bulionu warzywnego
80-100 g ugotowanego makaronu sōmen
2 jajka
2 łyżki sosu sojowego

W foremkach układamy najpierw plastry kaczki, a następnie makaron. Do każdej foremki wlewamy trochę bulionu. Do miski wbijamy jajka, dodajemy sos sojowy i mieszamy. Wymieszane jajka rozlewamy do foremek. Foremki wstawiamy na 25-30 minut do piekarnika rozgrzanego do 190 stopni.

Zapiekany makaron sōmen z pieczoną kaczką, Fot. Hanami®

Pierś kaczki w bulionie z makaronem sōmen

Jak piekłam kaczkę to od razu pomyślałam, ze część piersi wyląduje w bulionie z jakimś japońskim makaronem. Nie miałam pod ręką gryczanej soby, z którą moim zdaniem kaczka smakuje najlepiej, ale cienki, elegancki, pszenny sōmen. Danie wyszło wyborne. Polecam na chłodne dni.

Pierś kaczki w bulionie z makaronem sōmen – przepis:

1300 ml bulionu warzywnego
300 g pieczonej piersi kaczki
300 g makronu sōmen
1 średnia marchew
3 szalotki
pół pęczka lubczyku
2 łyżki tłuszczu z pieczenia kaczki
sól, pieprz, chili

Do garnka wlewamy bulion, dodajemy kaczy tłuszcz, marchew i szalotki pokrojone w plasterki oraz sól, pieprz i chili. Doprowadzamy do wrzenia po czym gotujemy przez 20-30 minut. Na 1 minuty przed końcem gotowania wrzucamy posiekany lubczyk. W międzyczasie gotujemy sōmen. Kaczkę kroimy w plastry. Do miski nakładamy makaron, na wierzchu układamy plastry kaczki i zalewamy całość bulionem, tak by mięso było pod wywarem. Jemy po 2-3 minutach. Z tego obiadu zostawiamy około 80 g ugotowanego makaronu oraz około 150 ml bulionu, będzie można przygotować z nich nich pyszne śniadanie.

Pierś kaczki w bulionie z makaronem sōmen, Fot. Hanami®

Pieczona pierś kaczki w sosie pomarańczowo-sojowym

Nowy Rok przywitałam kaczką. Pyszną, aromatyczną, pachnącą pomarańczami i skąpaną w sosie sojowym. Czego chcieć więcej. Z około 900 gramów kaczych piersi powstały trzy różne potrawy dla dwóch dorosłych osób. Zaczniemy od samej pieczonej piersi, którą później wykorzystamy do innych dań: kaczki w bulionie podanej z japońskim makaronem sōmen oraz potrawy śniadaniowej z sōmenu, piersi kaczki, bulionu i jajek. Z pieczenia zostanie nam również mały słoiczek przepysznego smalcu.

Pieczona pierś kaczki w sosie pomarańczowo-sojowym – przepis:

900 g piersi kaczki
500 g ziemniaków
sok wyciśnięty z 2-3 pomarańczy
50-70 ml sosu sojowego
sól, estragon,
świeża natka pietruszki (do przybrania)
oliwa z oliwek

Kaczkę myjemy, osuszamy, sprawdzamy czy nie zostały jakieś pióra. Następnie nacinamy ją od strony skóry i nacieramy odrobiną oliwy. Ziemniaki myjemy, osuszamy kroimy w słupki albo plasterki wrzucamy do miski, posypujemy solą, estragonem i polewamy oliwą po czym dokładnie mieszamy. Ziemniaki pieczemy przez 40-50 minut w temperaturze 200 stopni. Wyciskamy sok z pomarańczy i łączymy go z sosem sojowym. Następnie bierzemy się za kaczkę.

SPOSÓB 1 (dla lubiących mięso krwiste) – kaczkę wrzucamy na średnio rozgrzaną patelnię i zwiększamy ogień. Smażymy ją około 8-10 minut stroną od skóry, a następnie 2-3 minuty na drugiej stronie. Następnie zalewamy ją sokiem pomarańczowym z sosem sojowym i smażymy z każdej strony po 2 minuty. Piersi przekładamy do brytfanki i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni na 10 minut.

SPOSÓB 2 (dla lubiących mięso well done) – kaczkę wrzucamy na średnio rozgrzaną patelnię i zwiększamy ogień. Smażymy ją około 8-10 minut stroną od skóry, a następnie 2-3 minuty na drugiej stronie. Następnie zalewamy ją sokiem pomarańczowym z sosem sojowym i smażymy z każdej strony po 2 minuty. Piersi przekładamy do brytfanki i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni na 30-40 minut.

Po upieczeniu wyjmujemy kaczkę na deskę i dajemy jej odpocząć. Sos, z patelni należy zredukować. Pierś kaczki kroimy w plastry, polewamy sosem i podajemy z pieczonymi ziemniakami. Przybieramy natką pietruszki.

Pieczona pierś kaczki w sosie pomarańczowo-sojowym, Fot. Hanami®

Moutabbal

Przepis na moutabbal (arabski dip bakłażanowy) już kiedyś wrzucałam na bloga. Tym razem nieco inna wersja tej przystawki, a niedługo także moja wariacja na temat. Polecam to idealna przekąska na każdą porę roku, nadaje się też do smarowania kanapek.

Moutabbal – przepis:

2 średnie bakłażany
50-70 g tahini
3 ząbki czosnku
oliwa z oliwek
sok wyciśnięty z jednej cytryny
sól
granat (opcjonalnie)

Bakłażany myjemy i osuszamy. Następnie układamy je na blaszce i ustawiamy piekarnik na grillowanie. Warzywa grillujemy przez 20 minut w temperaturze 200 stopni (po 10 z każdej strony), a następnie przestawiamy piekarnik na pieczenie (może być z termoobiegiem) i pieczemy przez kolejne 10-15 minut w temperaturze 180 stopni. Po wyjęciu z piekarnika bakłażany ostudzamy, obieramy ze skórki i wrzucamy do blendera. Dodajemy sól, sok z cytryny, tahini i całość przerabiamy na gładką masę, a potem wstawiamy na kilka minut do lodówki. Pastę nakładamy do miseczki, polewamy oliwą z oliwek. Możemy też ozdobić ją pestkami granatu. Podajemy z pitą.

Moutabbal, Fot. Hanami®

Sycylijskie cytrusy cz. 1

Wiele rzeczy odchodzi w niepamięć. W marketach leżą jabłka, po ich kształtach, kolorach, połysku skórki widać, że pochodzą z różnych odmian, ale podpis ogranicza się do słowa – jabłka – co by sobie klient głowy nie łamał jakimiś nazwami. Tak samo sytuacja wygląda z ziemniakami (które  możemy kupić w odmianach: do pieczenia oraz myte), pomidorami, gruszkami i zapewne jeszcze wieloma owocami oraz warzywami. Lata mijają, a ludzie zapominają, że kiedyś kupowało się konkretne odmiany. Z jabłek lubię kosztele, ulubione jabłka królowej Marysieńki, zaś do szarlotki i na kompot najlepsze są antonówki.

Jeszcze gorzej jest z cytrusami. Moi znajomi Japończycy zawsze się denerwowali kupując w Polsce mandarynki. Za każdym razem w sklepie były praktycznie inne owoce, nawet wymieszane z klementynkami, a obsługa nigdy nie potrafiła im powiedzieć jak to odmiana. Na szczęście powoli się to zmienia.  Jednym z miejsc słynącym z uprawy cytrusów jest Sycylia. A oto kilka pyszności jakie tam rosną.

Navelina to jedna z moich ulubionych pomarańczy. To od niej rozpoczyna się sezon pomarańczowy na Sycylii.  Zbierana jest od połowy listopada do stycznia. Jej owoce są duże, soczyste, pięknie pomarańczowe. Leżakując robi się coraz słodsza. Idealnie do przerobienia na sok. Świetnie się przechowuje (bez problemu w lodówce przetrwa 5-6 tygodni)

Pomarańcze Navelina, Fot. Hanami®

Pomarańcze Navelina

Tarocco uważana jest za najsmaczniejszą sycylijską pomarańczę. Jej owoce są dość małe, słodkie, soczyste, o bardzo cienkiej podatnej na uszkodzenia skórce. Owoce są tym lepsze im więcej mają ciemnych czerwonych smug w środku. Trudno się ją transportuje i przechowuje, jest bardzo podatna na odciśnięcia oraz obicia. Zbierana jest od końca listopada do lutego.  Można robić z niej soki oraz dżemy.

Pomarańcze TaPomarańcze Tarocco, Fot. Hanami®rocco, Fot. Hanami®

Pomarańcze Tarocco

Jedną z odmian cytryn uprawianych na Sycylii jest Femminello Siracusano. Cytryna trafiła tam za sprawą Arabów około X wieku n.e. Zbiera się ją trzy razy do roku. Wyróżnia ją bardzo aromatyczny zapach i cudowny smak. Idealnie nadaje się na lemoniady i limoncello. Otrzymamy z niej też wspaniałą, aromatyczną skórkę, która wzbogaci smak deserów czy wypieków. Cytryny marynuję  również w soli (przepis znajduje się tu) i wykorzystuję do dań kuchni marokańskiej. Bardzo dobrze się je przechowuje w lodówce.

Cytryna Femminello Siracusano, Fot. Hanami®

Cytryna Femminello Siracusano

Wariacja na temat zupy grochowej

Ostatnio przeglądając szafki kuchenne znalazłam opakowanie grochu. Patrząc na okrągłe ziarna zdałam sobie sprawę, że zupy grochowej nie jadłam od ponad dwóch lat. W ruch poszły noże, garnki i następnego dnia na obiad była wariacja na temat tej zupy. Smaczna,ale bardzo daleka od tradycyjnej wersji.

Wariacja na temat zupy grochowej – przepis:

2000 ml wody
500 g grochu
500 g piersi z kurczaka
3 średnie ziemniaki
3 średnie marchewki
2 pietruszki
1 seler
1 por
1 cebula
2 łyżki tłuszczu z pieczeni
sól, pieprz, majeranek, kminek, tymianek

Groch zalewamy wodą i moczymy przez noc. Następnego dnia do garnka wlewamy wodę, wrzucamy groch, przyprawy i warzywa (seler cały, por pokrojony na trzy kawałki, marchew i pietruszka w plasterki lub półksiężyce, ziemniaki oraz cebula w kostkę). Na patelni na tłuszczu z pieczeni smażymy kurczaka pokrojonego w kostkę po czym dodajemy go do zupy. Całość gotujemy około 70-80 minut. Podajemy z pieczywem.

Wariacja na temat zupy grochowej, Fot. Hanami®

Ciasto czekoladowe z kremem pomarańczowym

Jeśli macie ochotę na coś z pomarańczową nutą to polecam ciasto czekoladowe bez mąki z delikatnym, aksamitnym kremem pomarańczowym na bazie białej czekolady. Wyśmienicie pasuje ono do kubka aromatycznej, gorącej kawy czy kieliszka likieru pomarańczowego. Smak kremu w dużej mierze zależy od jakości czekolady, ale także od pomarańczy. Najlepsze są pomarańcze nie pryskane i nie woskowane (ich skórka nie jest taka gorzka).

Ciasto czekoladowe z kremem z białej czekolady i płatkami migdałowymi: – przepis:

Ciemny spód:

100 g gorzkiej czekolady
100 g cukru
80 g masła
4 jajka

Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy z cukrem. Czekoladę rozpuszczamy z masłem. Do tej masy dodajemy żółtka i mieszamy. Na koniec mieszamy wszystko z ubitymi białkami. Masę przelewamy do formy (moja miała 26 cm) i pieczemy przez 25-30 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Spód możemy przygotować na dwa sposoby. Pierwszy polega na tym, że smarujemy boków tortownicy masłem. Zapobiegnie to przyleganiu ciasta i na koniec będziemy mieć ciasto dwuwarstwowe o równych warstwach. W drugim sposobie rezygnujemy ze smarowania boków masłem. Ciasto przyklei się do formy i stygnąc opadnie tworząc ładne zagłębienie na krem z białej czekolady. Przed zdjęciem tortownicy będzie je trzeba oddzielić nożem, ale ta wersja jest znacznie łatwiejsza do porcjowania.

Krem pomarańczowy:

200 g białej czekolady
100 g śmietany kremówki 30%
20 g masła
40 g mascarpone
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
sok wyciśnięty z 2 pomarańczy
skórka otarta z 2 pomarańczy

Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Następnie łączymy ją z masłem, ekstraktem waniliowym i sokiem pomarańczowym (sok dodajemy małymi porcjami, tak by masa się nie zważyła). Na sam koniec dodajemy kremówkę oraz mascarpone i dokładnie mieszamy. Masę nakładamy na ostudzony spód i wstawiamy na 2-3 godziny do lodówki.

Ciasto czekoladowe z kremem pomarańczowym, Fot. Hanami®