Współczesna kuchnia chińska

Chiny są ogromnym krajem, w którym mieszają się różne kultury i grupy etniczne, dlatego tak, jak w przypadku Indii, trudno jest mówić o jednej spójnej kuchni narodowej. Każda prowincja słynie z innych potraw, innych smaków oraz odmiennych upodobań żywieniowych.

 Chińskie jedzenie

W Polsce przyzwyczailiśmy się określać mianem chińskiego jedzenia wszystko, co można kupić w barach prowadzonych przez Azjatów. Na świecie również wykształcił się pewien rodzaj stereotypu dotyczący kuchni chińskiej. Musi być sos sojowy, serek sojowy, płetwa rekina, ptasie gniazda i jedzenie przyrządzane w woku. Oczywiście wymienione wyżej produkty występują w jadłospisie mieszkańców Państwa Środka, ale nie pojawiały się na każdym etapie rozwoju sztuki kulinarnej i nie we wszystkich regionach.

Już chociażby sam sos sojowy jest dość zagadkowym specjałem. Nie ma o nim wzmianek we wczesnych źródłach pisanych. Początkowo określano go nawet zupełnie inną nazwą niż obecnie, zaś szczegółowe informacje dotyczące jego produkcji mają zaledwie około tysiąca lat. To samo tyczy się serka sojowego. Jedna z legend mówi, że to Książę Liu An, żyjący w latach 179-122 p.n.e. odkrył sposób koagulacji mleka sojowego, nie wyklucza to jednak, że produkt ten mógł być znany już znacznie wcześniej. Bez względu jednak na to, jakich używano składników, chińska sztuka kulinarna rozwijała się dynamicznie na przestrzeni wieków. W tak ogromnym kraju było miejsce na wiejskie specjały, które spożywała znacząca część społeczeństwa. Istnienie dworu cesarskiego, a także duża warstwa zamożnych urzędników, sprzyjały rozwojowi wyszukanej kuchni, w której liczył się nie tylko smak, ale również specjalna etykieta, sposób podania itp.

 W stronę współczesności

Jednym z ważniejszych wydarzeń w chińskiej historii kulinarnej była detronizacja dynastii Qing w 1912 roku. Kiedy rozwiązano dwór cesarski wielu wyrzuconych z pałacu kucharzy i urzędników zajmujących się sprawami zaopatrzenia dworu pootwierało własne restauracje. Początek XX wieku to również okres silnych wpływów zewnętrznych na kuchnię chińską. Nikt chyba jednak nie wypłynął tak negatywnie na kulturę żywieniową kraju, jak Mao Zedong. Za czasów jego rządów jadłospis Chińczyków znacznie zubożał. Nie było w nim miejsca na wyszukane potrawy ani też te inspirowane tradycjami innych krajów świata. Komunistyczny przywódca wysłał wielu  wspaniałych szefów kuchni na prowincję do prac polowych, by zajęli się czymś bardziej pożytecznym. W ten sposób wiele przepisów chińskiej haute cuisine zaginęło bezpowrotnie. Kolejny przełom kulinarny nastąpił w momencie kiedy Hong Kong wrócił do Chin w 1999 roku.

Globalizacja

Współczesna kuchnia zmienia się bardzo dynamicznie. W ciągu ostatnich kilku dekad znacznie wzrosło w chińskiej kulturze żywieniowej znaczenie przekąsek. Chodzi tuj zwłaszcza o wszelkiego rodzaju chipsy, snacky, ale również o słodycze, które obecnie jada się między posiłkami. Świeże produkty coraz częściej zastępowane są mrożonkami a tradycyjne mieszanki przypraw glutaminianem sodu. Młodzi Chińczycy mają coraz większy dostęp do jedzenia typu fast food, nie jest to jeszcze skala porównywalna z Europą czy Stanami Zjednoczonymi, ale negatywne wpływy niezdrowego odżywiania dają się już zauważyć. Jeśli chodzi o nawyki żywieniowe zamożnych mieszkańców Państwa Środka to należy zaznaczyć, że jest to grupa, która stosunkowo często jada i gustuje w daniach kuchni europejskiej. Wśród nowej elity jest też wiele osób wspierających różne ruchy chińskiej haute cuisine, która nie tylko odradza się w samych Chinach, ale zaczyna zyskiwać uznanie również na świecie. Różnorodne zestawy liczące po kilkanaście kolorowych potraw podanych w fantazyjny sposób i skomponowanych zgodnie z zasadami tradycyjnej chińskiej sztuki kulinarnej przyciągają bowiem spragnionych orientalnych doznań smakoszy. Współczesne Chiny bez wahania można nazwać wielką stołówką – w samy Pekinie jest ponad pięćdziesiąt tysięcy restauracji! Miejsc, które serwują wszystko, o czym tylko można zamarzyć.

Tekst ukazał się na Ugotuj.to.

Trendy kulinarne w Polsce – chleb nasz powszedni i blogosfera

Ostatnio pisałam o trendach długo i krótkoterminowych, jakie dotarły do naszego kraju. Dziś będziemy zaglądać statystycznemu Kowalskiemu do lodówki oraz przyjrzymy się polskiej blogosferze kulinarnej.

To, co jemy, w dużej mierze zależy od naszych zarobków. Ze względu na to najczęściej wybieramy dania kuchni polskiej czy włoskiej, których przygotowanie za bardzo nie obciąża domowego budżetu. Kolejną przeszkodą w poznawaniu innych kultur kulinarnych jest dostępność składników. Mniej znane produkty europejskie czy orientalne można kupić w dużych miastach albo w sklepach internetowych. Podobnie ma się sytuacja z jedzeniem na mieście. Z badania „Polska na talerzu” przeprowadzonego przez TNS OBOP na zlecenie MAKRO Cash & Carry przynajmniej raz w miesiącu jada poza domem co 10 Polak, a średnia kwota jaką na ten cel wydaje to 15,65 zł. Jeśli porównamy to z menu różnych lokali gastronomicznych, zobaczymy, że za ok. 16 złotych możemy kupić (oczywiście dużo zależy jeszcze od miejsca) np. pizzę, danie kuchni wietnamskiej, jedną z tańszych past we włoskiej restauracji, kebab z napojem, zestaw w fastfoodzie, obiad w Ikei, a czasem także dwudaniowy zestaw lunchowy.

Co jakiś czas pojawiają się głosy, że Polacy jedzą byle jak, są mało obeznani z kuchniami Europejskimi itd. Jedzenie kiepskich posiłków nie jest związane z konkretną narodowością, czy nawet zasobnością portfela, ale osobowością, barakiem chęci, a czasem po prostu brakiem czasu, bowiem z ziemniaków, cebuli i kilku innych, niedrogich warzyw można stworzyć niedrogie, ale smaczne i pełnowartościowe potrawy. Wymaga to jednak nieco zaangażowania i wysiłku. Jeśli zaś chodzi o trendy, to ogólnie jesteśmy określani przez badaczy jako konserwatywni konsumenci (zarówno jeśli chodzi o modę, wystrój wnętrz, jak i jedzenie). Potrzebujemy trochę czasu, aby oswoić się z nowymi trendami kulinarnymi, ponadto wybieramy raczej te, które nie są zbyt ekstrawaganckie.

Bardzo trudno przeanalizować nasze nawyki żywieniowe. Z pomocą przychodzi blogosfera. Dzięki wpisom ze zdjęciami w domowym zaciszu możemy podglądać poczynania innych miłośników jedzenia.  Ile jest blogów kulinarnych. Nie da się tego tak łatwo sprawdzić. Na samym Durszlaku (jeden z agregatorów blogów kulinarnych) zarejestrowane jest ich prawie 2600. Dla porównania na początku tego roku było ich około 1200. Agregatorów i serwisów z przepisami jest dużo, do tego dochodzą blogi, które nie są nigdzie zindeksowane. Myślę, że ich ogólna liczba może przekraczać nawet 10 000.

Co zatem jada blogosfera? Najczęściej dania kuchni polskiej, włoskiej oraz fushion, chociaż dzięki różnym akcjom kulinarnym popularyzowane są też rzadziej spotykane produkty i kuchnie odległych krajów. Powstaje coraz więcej wpisów poświęconych kuchni wegetariańskiej, bezglutenowej czy dla alergików. Blogerki i blogerzy dużo pieką. Desery i domowe łakocie to popularny temat, chociaż i tu chętniej wybieramy sprawdzone smaki (ciasta Snickers, Rafaello, domowe Knoppersy itd.) oraz oswojone mody np. cupcakes. Piękne zdjęcia oraz ciekawy sposób aranżacji jedzenia na talerzu można obejrzeć na wielu blogach, co świadczy o zmieniającym się podejściu Polaków do estetyki jedzenia (sałata, jako dekoracja do wszystkiego, powoli odchodzi do lamusa). Blogosfera robi też konfitury, nalewki, pikle itd.

Blogi kulinarne to ciekawe i pożyteczne zjawisko. Pokazują one bowiem, że są ludzie, którzy cenią sobie dobre jedzenie, odkrywają nowe smaki, a czasem nawet przywracają do życia regionalne specjały, o jakich mało kto pamięta. Ludzie, którzy w czasach, kiedy wszystko robione jest na szybko, spędzają godziny w kuchni celebrując chwilę oraz czas spędzony z bliskimi podczas wspólnych posiłków.

Petits fours z masą krówkową ozdobione czekoladowymi igiełkami

Petits fours to małe, francuskie słodycze podawane na koniec posiłku (najczęściej do kawy) lub jako jeden z elementów deseru. Mogą to być ciastka, torciki, bezy, musy, a także herbatniki czy czekoladki. Ważne by były niewielkich rozmiarów. Sama nazwa tej grupy łakoci oznacza dosłownie „mały piec” i powstała w XVIII wieku. Petits fours to świetny przykład finezji oraz elegancji wszechobecnej we francuskiej kuchni. Dziś zapraszam na moją wariację na temat mini deserów, czyli malutkie biszkopty przełożone sosem krówkowym i ozdobione kolorowymi, czekoladowymi igiełkami. W ten sam sposób przygotowałam też biszkopt do fashion cake – Valentino.

Petits fours z masą krówkową ozdobione czekoladowymi igiełkami – przepis:

100 g mąki
50 g cukru
pół łyżeczki proszku do pieczenia
6 jajek
masa krówkowa
igiełki czekoladowe

Jajka ubijamy przez kilka minut. Następnie dodajemy cukier i miksujemy przez koleją minutę. Na sam koniec dosypujemy przesianą przez sito mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i ponownie mieszamy. Ciasto wylewamy na płaską blachę wyłożoną papierem do pieczenia i wstawiamy na 10-11 minut do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni. Po wyjęciu, dopóki ciasto jest jeszcze ciepłe, przy pomocy pierścienia cukierniczego o średnicy 5 cm wykrawamy biszkopty. Jedno petit four będzie składało się z trzech ciasteczek przełożonych masą krówkową. Masą krówkową polewamy również wierzch ciastka i posypujemy czekoladowymi igiełkami.

Petits fours z masą krówkową ozdobione czekoladowymi igiełkami

Mody kulinarne w Polsce – trendy długo i krótkoterminowe oraz rzut oka na restauracje

Polska jest dużym krajem, z ponad 38 milionami ludności, ale jeśli chodzi o trendy kulinarne to niestety głównie podążamy, i to często z opóźnieniem za tym, co dyktuje reszta świata, zapominając o naszym wspaniałym dziedzictwie kulinarnym. Odbywają się u nas targi gastronomiczne, wydawane są czasopisma o kuchni i takie z przepisami, ale jesteśmy trochę w tyle. Przyjrzyjmy się zatem kilku ostatnim trendom długoterminowym, które od jakiegoś czasu zadomowiły się na polskiej ziemi.

Fast foodyjeden z pierwszych przejawów złego kapitalizmu, który wkroczył do nowej Polski. Niezdrowe, kaloryczne, ale kojarzące się z wolnością (w końcu amerykańskie) jedzenie cieszy się od dwudziestu lat większą lub mniejszą popularnością.

Sushi – pojawiło się wraz z pierwszą japońską restauracją – Tsubame, która powstała w 1991 roku w Warszawie. Potem z roku na rok regularnie przybywała ilość lokali serwujących tę potrawę ze szkodą dla wspaniałej sztuki kulinarnej Nipponu, sprowadzonej praktycznie tylko do tego jednego dania. Największy boom na sushi to lata 2005-2010, ale i teraz jest to modna oraz popularna potrawa o czym świadczy ilość sushi barów.

Slow Food Youth, użycie loga za zgodą Slow Food Youth Warszawa

Slow Food – to organizacja powstała we Włoszech w 1986 roku w celu ochrony i propagowania  produktów spożywczych wytwarzanych w tradycyjny sposób, pochodzących od lokalnych dostawców czy zagrożonych zniknięciem z kulinarnego atlasu. Polski oddział powstał pod koniec 2002 roku, a od 2012 rozpoczęła działalność komórka Slow Food Youth (której bardzo kibicuję!). Slow Food to nie tylko organizacja, to przede wszystkim sposób życia. Po fali fascynacji fast foodami Polakom spodobał się powrót do smacznego jedzenia. Małe wytwórnie regionalnych serów, tradycyjnych wędlin, sklepy z produktami slow foodowymi, slowfoodowe menu w restauracjach, oraz liczne akcje organizowane przez organizację spotykają się z coraz większym zainteresowaniem. Trend ten świetnie łączy się z modą na ekologię.

Polska gotuje – od około pięciu lat bardziej interesujemy się gotowaniem. Czytamy książki, chodzimy na kursy i warsztaty. Kiedyś domena gospodyń domowych, dziś pole manewrów każdego, bez względu na płeć czy zawód. W telewizji jest więcej programów o kuchni, pojawiły się produkcje na licencji, gotuje też blogosfera. Trend ten jeszcze się nasili, gdyż wg. znawców tematu w czasach kryzysu domowe posiłki  są najpopularniejsze.

Menu  śniadaniowe – po fazie luchów przyszła pora i na najważniejszy posiłek dnia. Śniadania zaczęły pojawiać się szerzej w menu gdzieś około 2009 roku, a wraz z nimi bistra, w których do porannej kawy można było zjeść świeże, wypiekane na miejscu pieczywo czy inne domowe smakołyki. To najmłodszy z wybranych przeze mnie trendów długoterminowych, ale z bardzo dużym potencjałem.

W międzyczasie przeszła (lub ciągle trwa) fala mniejszych lub większych szałów kulinarnych, (oczywiście odnosi się to głównie do dużych aglomeracji miejskich, a często nawet tylko do Warszawy). Był czas zapiekanek, pizzy, barów wietnamskich oraz kebabów. Wraz z modą na Bollywood, w rytm piosenek z „Czasem słońce, czasem deszcz” zajadaliśmy się kuchnią indyjską, kupowaliśmy chińczyka pakowanego w pudełka, jak z amerykańskich filmów, a do belgijskich frytek czy wysublimowanych hamburgerów popijaliśmy Bubble tea z odległego Tajwanu albo alternatywną Fritz kolę.

W kwestii restauracji jesteśmy w tyle. Nie chodzi o ilość, ale o jakość. Wprawdzie od kilku lat powoli się coś zmienia, ale jest jeszcze dużo do nadrobienia. Wiele lokali ma zbyt rozbudowane menu, ze stałym menu. Do tego to samo danie za każdym razem smakuje inaczej. Z plusów można wymienić restauracje z menu degustacyjnym, lokale serwujące lokalne produkty czy miejsca z sezonowym menu. W ponad 38 milionowym państwie nie ma ani jednej restauracji z gwiazdką Michelin (np. w Czechach 10,5 mln ludności są już dwa lokale z jedną gwiazdką). Czy gwiazdki to snobizm czy nie, to już kwestia indywidualnego podejścia. Na pewno jednak odzwierciedlają w jakimś stopniu poziom restauracji. Niewiele jest też dobrych cukierni, za to coraz więcej miejsc sprzedających cupcakes (wśród nich też są lepsze i gorsze).

A już za tydzień o tym, co gotuje blogosfera.

Inne teksty o trendach kulinarnych:
Modne jedzenie, czyli skąd się biorą trendy kulinarne
Megatrendy kulinarne na lata 2013-2018 według Francuzów

Światowe trendy kulinarne na 2013 według Amerykanów i Brytyjczyków

Uramaki zushi – współczesne sushi

Uramaki zushi (czasami nazywane również „American sushi” – „amerykańskie sushi”) to potrawa, która pojawiła się w świecie kulinarnym stosunkowo późno, bo dopiero w latach 70. XX wieku. Mimo, iż powstała niedawno, bardzo trudno ustalić dokładną datę (najczęściej padają lata 1972 i 1973) oraz pomysłodawcę. Są również rozbieżne wersje, czy to twór stricte amerykański czy japoński. Wśród nazwisk kucharzy padają: Ichirō Manashita z restauracji Tokyo Kaikan oraz Ken Seusa z Kim Jo (oba lokale w Los Angeles).

Jest też wiele historii, dotyczących pojawienia się uramaki zushi. Jedna z nich mówi mi o tym, że ten typ powstał, w celu oswojenia amerykańskich konsumentów z glonami nori. Według innej opowieści kucharze, nie mając dostępu do japońskich produktów, zaczęli korzystać z tych, które można kupić w USA.

Czym zatem jest uramaki zushi? Nazwę możemy przetłumaczyć jako „sushi zawijane wewnętrzną stroną na zewnątrz”. Ich charakterystyczną cechą są glony nori ukryte w środku z pozostałymi składnikami oraz ryż znajdujący się na zewnątrz posypany np. sezamem, posiekanymi orzechami, kawiorem itp. Ważne są również składniki: paluszki krabowe, mięso kraba, awokado, kurczak, marchew, serek Philadelphia czy majonez. Przygotowuje się również uramaki zushi z owocami. Obecnie amerykański twór można kupić również w Japonii. Najczęściej możemy zjeść je w lokalach typu kaiten zushi (miejsca, gdzie talerzyki z porcjami potrawy krążą na ruchomej, metalowej taśmie) lub kupić w marketach. Nie znajdziemy ich raczej w renomowanych restauracjach z długą tradycją.

Najbardziej znanym rodzajem uramaki zushi jest California roll (lub California maki) w którego skład wchodzą: mięso kraba (obecnie częściej paluszki krabowe), awokado, oraz majonez, zaś ryż posypany jest ziarnami sezamu. Sushi to występuje również w wersji z ogórkiem.

Już jutro zajmiemy się przygotowaniem California roll, a po jutrze zdradzę moje dwa sprawdzone przepisy, na uramaki zushi, które smakuje nawet tym, którzy na co dzień omijają tę potrawę szerokim łukiem.

Uramaki zushi z surowym łososiem, tuńczykiem i rybą maślaną posypane makiem

Światowe trendy kulinarne na 2013 według Amerykanów i Brytyjczyków

Francuzi skupili się w tym roku na prognozowaniu trendów długoterminowych. Znane są też już tendencje w krajach anglojęzycznych. Sterling-Rice Group z USA wyróżniło 10 kulinarnych mód na 2013. Zestawienie rozpoczyna dominujący smak, którym w nadchodzącym roku będzie kwaśny. To on zajmie główną pozycję w daniach. Szefowie kuchni będą odchudzać swoje potrawy, rezygnując z wysokokalorycznych produktów. Azjatyckie inspiracje pojawią się w tradycyjnych domowych amerykańskich potrawach, nastąpi też rewolucja w menu dla dzieci, które dotychczas traktowane było po macoszemu. Na talerzach zagości więcej warzyw, a same porcje jedzenia będą mniejsze, ale bardziej zróżnicowane. Międzynarodowe jedzenie będzie dostępne lokalnie, a restauracje zaoferują bogate zestawy all inclusive. Modne będą aromatyczne owoce, zaś przekąską roku według Sterling-Rice Group został popcorn (na słono, na słodko, na ostro, jako samodzielny produkt, lub dodatek do innych potraw).

Amerykańscy konsultanci z Baum+Whiteman International również przygotowali prognozy. Następny rok to czas ciekawych drinków z dodatkiem np. rozmarynu, yuzu, melona, kardamonu, czekolady, octu winnego oraz gazowanych napojów owocowych z dodatkiem ziół czy innych składników uważanych za zdrowe. Wśród przypraw królować będą japońskie np. tōgarashi, yuzukoshi, shiso, nori (nie tylko jako dodatek do sushi, ale również krakersów, kanapek, płatków, soli itp.). 2013 to również czas mocnego uderzenia ze strony fast foodów, w których ofercie pojawi się więcej światowych wpływów kulinarnych czy różny typów pieczywa. Najpopularniejsze będą restauracje typu pop up – otwierane w niecodziennych miejscach (domach prywatnych, starych fabrykach) i silnie sprzężone z social media. Pączki pełne wpływów kulinarnych z różnych zakątków świata oraz niekoniecznie serwowane na słodko (np. z kimchi albo mięsem) i dziwne desery sprzedawane w ciekawych lokalach to kolejne modne tendencje.

Brytyjska firma RTS Resource Ltd promuje 5 trendów. Pierwszy z nich dotyczy samych konsumentów, którzy robią się coraz bardziej wymagający. Producenci jedzenia będą musieli się postarać i szczegółowo przedstawić, jakie benefity płyną z wyboru ich produktu. Równie modne będą zdrowsze wersje popularnych dań, a także świeże, naturalne półprodukty, pozwalające na szybkie przygotowanie w domowym zaciszu jedzenia jak z dobrej restauracji. Świadomość konsumentów zaznaczy się też w tendencji polegającej na wyborze zbalansowanej diety, w której nie zabraknie świeżych warzyw, koktajli owocowych oraz zbóż (amarantusa, gryki, quinoa). Brytyjczycy za ważny smak uznali umami (w kuchni międzynarodowej i japońskiej).

Megatrendy kulinarne na lata 2013-2018 według Francuzów

W wielu krajach trendy kulinarne mają istotny wpływ na to, co ląduje na talerzu. Publikowane są w specjalnych raportach, część z nich kształtowana jest też podczas imprez branżowych, takich jak targi czy sympozja. Zapraszam zatem na podróż po światowych trendach w 2013 roku. Zaczniemy od Francji – kolebki dobrego smaku.

Jedną z najważniejszych międzynarodowych imprez w tym kraju są targi Sirha w Lyonie, odbywające się w styczniu. W tym roku planowany jest szczyt World Cuisine Summit. Przez prawie cały 2012 rok wielu ekspertów z różnych krajów pracowało nad wiodącymi megatrendami na lata 2013-2018. Publikacje ze szczegółowymi danymi będzie można zakupić podczas targów. Znane jest już kilka informacji z raportów. Poruszona została w nim kwestia ograniczonych zasobów żywności i braku dostępu do wody pitnej, a także inne tendencje na najbliższe lata. Ze względu na starzejące się społeczeństwo, rodzi się silna potrzeba tworzenia miejsc i ofert skierowanych do seniorów, którzy już niedługo będą stanowić ogromną grupę konsumentów. Ważne będzie również połączenie jedzenia z rozrywką.

Według badaczy najbliższe lata będą należały do warzyw. Przestaną one pełnić funkcję dodatku do obiadu i zaczną odgrywać wiodącą rolę. Szczególnie pożądane będą: słodkie ziemniaki, warzywa z odległych czasów (np. pasternak, czyściec bulwiasty), kapusty (odmiany z każdej części świata), koper, wasabi, daikon, kwiaty cukinii, melony, korniszony azjatyckie, tamarillo, pomidory (stare odmiany), korzeń lotosu, rzepa, a także zboża w formie jak najmniej przetworzonej.

Z ryb i owoców morza na stołach zobaczymy (produkty ułożone od tych wycenionych najwyżej): kawior, homary, małże św. Jakuba, langusty, turboty, pstrągi, łososie, dorsze, karpie, kraby, krewetki, kalmary i mule. Badacze zastanawiają się również nad tym, czy w najbliższych latach odejdziemy od konsumpcji mięsa czy może przeżyje ono renesans. Z produktów mięsnych najchętniej będą wybierane najlepsze, najdroższe części mięs. Popularna będzie też dziczyzna oraz mięso królicze.

Wśród technik kulinarnych najczęściej będą wykorzystywane: grillowanie (szczególnie nad węglem drzewnym), smażenie w woku, gotowanie na parze, gotowanie w niskich temperaturach (np. sous-vide), cryobrûlage (mrożenie w bardzo niskich temperaturach) i podawanie na surowo.

W najbliższych latach Europejczycy będą szukać miejsc wyróżniających się. Wśród trendów może wykształcić się moda na e-piekarnie, w których, poprzez specjalne aplikacje, będzie można zamówić dowolne pieczywo i odebrać je o określonej godzinie. Wszystko w ujęciu lokalnym (jak najbliżej domu), bez ulepszaczy, zbędnych dodatków, dostępne również w wersji bezglutenowej. Ludzie będą chcieli jeść smacznie, ale zdrowo. Chętnie zasmakują egzotycznych smakołyków, zrobionych z lokalnych produktów, ale blisko domu. Będzie też miejsce na ekstrawagancką, oryginalną kuchnię, zaskakującą połączeniami smaków, prezentacją jedzenia i samym lokalem restauracyjnym.

Analizując zapowiedź raportu, zarówno jeśli chodzi o techniki kulinarne, jak i produkty, można dojść do wniosku, że Europę czeka nowy boom na kuchnię japońską. Trend, który otworzy się szerzej na bogactwo kulinarne Kraju Kwitnącej Wiśni, nie ograniczając go tylko do sushi i sashimi.

Na różnych serwisach francuskich można też znaleźć trendy dotyczące zastawy stołowej. Talerze nie istotne okrągłe czy prostokątne, ważne, aby pasowały do dania. Najpopularniejsze będą naczynia w kolorach pastelowych z dobrze dobraną pastelową serwetką. Pić będzie się ze szklanek z nóżką.

Sirha, materiały prasowe

Sirha, materiały prasowe

Leche Asada – peruwiański deser

Kuchnia peruwiańska ma do zaoferowania smakoszom również desery. Najchętniej przygotowałbym coś z fioletowej kukurydzy, ale ze względu na problemy z dostępnością, wybrałam deser, który bez problemu można zrobić w Polsce. Jest to Leche Asada z rejonu peruwiańskiego Arequipa. Tego typu deser serwowany jest w tamtejszych kawiarniach. Jest delikatny, słodki i świetnie pasuje do filiżanki kawy. Występuje w różnych odmianach (w zależności od proporcji składników może mieć strukturę gąbczastą lub aksamitną). Przepis pochodzi z książki The Exotic Kitchens of Peru: The Land of the Inca autorstwa Copelanda Marksa.

Moją małą podróż kulinarną do Peru mogę uznać za bardzo udaną.W przyszłości na pewno będę sięgać do przepisów z kraju Inków, a salsa criolla (sos kreolski) na stałe zagości w mojej kuchni. Mam nadzieję, że i wam posmakowały potrawy z drugiego końca świata.

Leche Asada – peruwiański deser – przepis:

250 ml mleka zagęszczonego niesłodzonego
70 g cukru
4 jajka
pół łyżeczki cynamonu
pół łyżeczki ekstraktu z wanilii

Jajka ubijamy z mlekiem skondensowanym przez około minutę, a następnie dodajemy pozostałe składniki i ponownie mieszamy. Masę rozlewamy do małych naczynek (uzupełniamy je do połowy naczynia). Naczynka żaroodporne ustawiamy na głębokiej blaszce wypełnionej wodą. Leche Asada pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni przez godzinę. Mój piekarnik grzeje dość mocno, więc następnym razem będę musiała nieco zmniejszyć temperaturę. Podajemy schłodzone.

Leche Asada - peruwiański deser

Leche Asada - peruwiański deser