Megatrendy kulinarne na lata 2013-2018 według Francuzów

W wielu krajach trendy kulinarne mają istotny wpływ na to, co ląduje na talerzu. Publikowane są w specjalnych raportach, część z nich kształtowana jest też podczas imprez branżowych, takich jak targi czy sympozja. Zapraszam zatem na podróż po światowych trendach w 2013 roku. Zaczniemy od Francji – kolebki dobrego smaku.

Jedną z najważniejszych międzynarodowych imprez w tym kraju są targi Sirha w Lyonie, odbywające się w styczniu. W tym roku planowany jest szczyt World Cuisine Summit. Przez prawie cały 2012 rok wielu ekspertów z różnych krajów pracowało nad wiodącymi megatrendami na lata 2013-2018. Publikacje ze szczegółowymi danymi będzie można zakupić podczas targów. Znane jest już kilka informacji z raportów. Poruszona została w nim kwestia ograniczonych zasobów żywności i braku dostępu do wody pitnej, a także inne tendencje na najbliższe lata. Ze względu na starzejące się społeczeństwo, rodzi się silna potrzeba tworzenia miejsc i ofert skierowanych do seniorów, którzy już niedługo będą stanowić ogromną grupę konsumentów. Ważne będzie również połączenie jedzenia z rozrywką.

Według badaczy najbliższe lata będą należały do warzyw. Przestaną one pełnić funkcję dodatku do obiadu i zaczną odgrywać wiodącą rolę. Szczególnie pożądane będą: słodkie ziemniaki, warzywa z odległych czasów (np. pasternak, czyściec bulwiasty), kapusty (odmiany z każdej części świata), koper, wasabi, daikon, kwiaty cukinii, melony, korniszony azjatyckie, tamarillo, pomidory (stare odmiany), korzeń lotosu, rzepa, a także zboża w formie jak najmniej przetworzonej.

Z ryb i owoców morza na stołach zobaczymy (produkty ułożone od tych wycenionych najwyżej): kawior, homary, małże św. Jakuba, langusty, turboty, pstrągi, łososie, dorsze, karpie, kraby, krewetki, kalmary i mule. Badacze zastanawiają się również nad tym, czy w najbliższych latach odejdziemy od konsumpcji mięsa czy może przeżyje ono renesans. Z produktów mięsnych najchętniej będą wybierane najlepsze, najdroższe części mięs. Popularna będzie też dziczyzna oraz mięso królicze.

Wśród technik kulinarnych najczęściej będą wykorzystywane: grillowanie (szczególnie nad węglem drzewnym), smażenie w woku, gotowanie na parze, gotowanie w niskich temperaturach (np. sous-vide), cryobrûlage (mrożenie w bardzo niskich temperaturach) i podawanie na surowo.

W najbliższych latach Europejczycy będą szukać miejsc wyróżniających się. Wśród trendów może wykształcić się moda na e-piekarnie, w których, poprzez specjalne aplikacje, będzie można zamówić dowolne pieczywo i odebrać je o określonej godzinie. Wszystko w ujęciu lokalnym (jak najbliżej domu), bez ulepszaczy, zbędnych dodatków, dostępne również w wersji bezglutenowej. Ludzie będą chcieli jeść smacznie, ale zdrowo. Chętnie zasmakują egzotycznych smakołyków, zrobionych z lokalnych produktów, ale blisko domu. Będzie też miejsce na ekstrawagancką, oryginalną kuchnię, zaskakującą połączeniami smaków, prezentacją jedzenia i samym lokalem restauracyjnym.

Analizując zapowiedź raportu, zarówno jeśli chodzi o techniki kulinarne, jak i produkty, można dojść do wniosku, że Europę czeka nowy boom na kuchnię japońską. Trend, który otworzy się szerzej na bogactwo kulinarne Kraju Kwitnącej Wiśni, nie ograniczając go tylko do sushi i sashimi.

Na różnych serwisach francuskich można też znaleźć trendy dotyczące zastawy stołowej. Talerze nie istotne okrągłe czy prostokątne, ważne, aby pasowały do dania. Najpopularniejsze będą naczynia w kolorach pastelowych z dobrze dobraną pastelową serwetką. Pić będzie się ze szklanek z nóżką.

Sirha, materiały prasowe

Sirha, materiały prasowe

Leche Asada – peruwiański deser

Kuchnia peruwiańska ma do zaoferowania smakoszom również desery. Najchętniej przygotowałbym coś z fioletowej kukurydzy, ale ze względu na problemy z dostępnością, wybrałam deser, który bez problemu można zrobić w Polsce. Jest to Leche Asada z rejonu peruwiańskiego Arequipa. Tego typu deser serwowany jest w tamtejszych kawiarniach. Jest delikatny, słodki i świetnie pasuje do filiżanki kawy. Występuje w różnych odmianach (w zależności od proporcji składników może mieć strukturę gąbczastą lub aksamitną). Przepis pochodzi z książki The Exotic Kitchens of Peru: The Land of the Inca autorstwa Copelanda Marksa.

Moją małą podróż kulinarną do Peru mogę uznać za bardzo udaną.W przyszłości na pewno będę sięgać do przepisów z kraju Inków, a salsa criolla (sos kreolski) na stałe zagości w mojej kuchni. Mam nadzieję, że i wam posmakowały potrawy z drugiego końca świata.

Leche Asada – peruwiański deser – przepis:

250 ml mleka zagęszczonego niesłodzonego
70 g cukru
4 jajka
pół łyżeczki cynamonu
pół łyżeczki ekstraktu z wanilii

Jajka ubijamy z mlekiem skondensowanym przez około minutę, a następnie dodajemy pozostałe składniki i ponownie mieszamy. Masę rozlewamy do małych naczynek (uzupełniamy je do połowy naczynia). Naczynka żaroodporne ustawiamy na głębokiej blaszce wypełnionej wodą. Leche Asada pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni przez godzinę. Mój piekarnik grzeje dość mocno, więc następnym razem będę musiała nieco zmniejszyć temperaturę. Podajemy schłodzone.

Leche Asada - peruwiański deser

Leche Asada - peruwiański deser

Sopa Criolla – zupa kreolska (kuchnia peruwiańska)

Po wielu godzinach zaczytywania się w książkach o historii i kulturze kulinarnej Peru, zabrałam się za przygotowanie jedzenia. Niestety, niektóre składniki chyba są nie do dostania w Polsce. Do nich zaliczyć można np. aji – peruwiańskie papryczki chilli czy fioletową kukurydzę. Jeśli ktoś trafił na te produkty w Warszawie, bardzo proszę o podanie namiaru na sklep.

Po wnikliwej analizie przeróżnych źródeł z przepisami zdecydowałam się na Sopa Criolla (zupę kreolską). Zrobiłam ją według receptury zawartej na stronie Yanuq (zmniejszyłam ilość zupy zachowując w miarę proporcje składników). Przygotowanie dania wymaga trochę więcej czasu niż zrobienie np. ogórkowej. Co mogę powiedzieć o Sopa Criolla? Jest treściwa, kwaskowata, lekko pikantna. Po prostu idealna zupa na jesienno-zimowe chłody. Mnie bardzo posmakowała.

Składniki:

250 g mięsa wołowego
1 cebula
2 większe pomidory
40 g makaronu typu capelli d’angelo
3 jajka
1 litr bulionu wołowego
60 ml mleka zagęszczonego
1 aji (zastąpiłam czerwoną papryczką chilli)
2 ząbki czosnku
1 płaska łyżka koncentratu pomidorowego
2 łyżki octu
suszone oregano
sól, pieprz

Mięso kroimy na niewielkie kawałki, a następnie przyprawiamy solą oraz pieprzem. Potem wrzucamy je na rozgrzaną patelnię i podsmażamy przez około 2 minuty. Następnie dodajemy cebulę posiekaną w kostkę, wyciśnięty czosnek i smażymy, aż do osiągnięcia złotego koloru. Później dodajemy obrane ze skórki i drobno pokrojone pomidory, koncentrat pomidorowy oraz papryczkę chilli. Kolejnym etapem jest zalanie wszystkiego bulionem, dodanie octu i doprowadzenie do wrzenia. Do gorącego wywaru wrzucamy makaron, a gdy już się ugotuje, dolewamy mleko skondensowane. Zupę podajemy z jajkiem oprószoną suszonym oregano.

Kuchnia peruwiańska

Kuchnia peruwiańska jest w Polsce praktycznie nieobecna. Nie znam żadnej restauracji, gdzie można zjeść takie dania (ktoś zna?). Tym bardziej rozbawił mnie fakt, gdy we wrześniu przeczytałam na jakimś polskim portalu, że wśród trendów kulinarnych na 2012 rok jest jedzenie peruwiańskie (więcej o trendach kulinarnych będzie można poczytać na Kuchniokracji już niedługo). Za oceanem kuchnia ta już znana jest od jakiegoś czasu (dodatkowo wraz z koreańską była jedną z tendencji na 2012), do nas jeszcze na dobre nie dotarła. Czy jest czego żałować – zobaczmy.

To, co nazywamy współczesną kuchnią peruwiańską, zrodziło się na bardzo solidnych podwalinach kultury kulinarnej wspaniałej inkaskiej cywilizacji. Imperium Inków powstało w XII wieku i rozrastało się do 1531 roku, dopóki nie pojawił się Francisco Pizarro. Konkwistadorzy potrzebowali zaledwie trzech lat, aby zniszczyć królestwo osłabione wojnami domowymi. Do preinkaskich produktów w diecie współczesnych Peruwiańczyków możemy zaliczyć kukurydzę, ziemniaki (bardzo dużo odmian, w tym ulubione przez mieszkańców Peru żółte ziemniaki), quinoa (komosę ryżową) oraz aji (rodzaj papryczek chili o złoto-pomarańczowym kolorze).

Jednym z dań o długiej historii jest ceviche – przystawka z owoców morza, marynowana w sosie z limonki (lub cytryny) z dodatkiem kolendry, chilli oraz czerwonej cebuli, serwowana ze słodkimi ziemniakami oraz kukurydzą. Może być podawana na różne sposoby np. na surowo. W niektórych regionach zamarynowane owoce morza wrzuca się do glinianych garów i gotuje. Tę surową wersję bardzo często porównuje się do carpaccio albo sashimi.

To, co może nas nieco odstraszyć od kuchni peruwiańskiej, to długa tradycja jadania cuy – świnek morskich, których mięso cenione jest bardziej niż królicze. Szczególnie popularne są one w rejonie andyjskim. Podaje się je pieczone oraz grillowane.

W Peru występuje 35 odmian kukurydzy. Podaje się ją jako dodatek do różnych dań. Robi się z niej np. humitas pastę gotowaną na parze, podobną do meksykańskich tamales. A z odmiany fioletowej przygotowuje się napoje oraz desery.

Warto również zaznaczyć, że jedzenie różni się w zależności od miejsca. Inna jest kuchnia rejonów tropikalnych, jeszcze inna w regionach górskich czy wzdłuż wybrzeża.

Od XVI wieku zaczął się w kuchni peruwiańskiej kolejny etap. Czas mieszania się wpływów europejskich z miejscowymi i początek tworzenia się kultury kreolskiej.

Hiszpanie sprowadzili do Peru wiele specjałów, w tym bydło. Obecnie hoduje się je głownie w okolicach Limy. Ponadto w Peru uprawia się inny produkt przywieziony przez Europejczyków – botija – oliwki. Wykorzystuje się je np. do produkcji majonezu z ośmiornicą. Hiszpanie sprowadzili do Peru także ryż. Współcześnie serwowany jest on często z ziemniakami.

Dopiero po 1560 roku ukształtowały się w pełni winnice. Ze zbieranych winogron powstają nie tylko wina, ale również pisco – peruwiańska, winogronowa brandy, składnik wielu lokalnych koktajli. Mimo iż wino nie należy do drogich trunków cieszy się znacznie mniejszą popularnością niż piwo kukurydziane – chicha.

Jeśli chodzi o techniki kulinarne, to Peruwiańczycy lubią jedzenie grillowane, pieczone w piecu lub na kamieniach. Natomiast smażone dania częściej serwuje się w kuchni wybrzeża. W Peru celebruje się również merienda – zwyczaj jadania drobnych przekąsek około godziny siedemnastej popularny w Hiszpanii i krajach Ameryki Południowej. Można też spotkać liczne dania jednogarnkowe.

W połowie XIX wieku do kraju napłynęło dużo Afrykańczyków oraz Chińczyków, którzy pracowali w kopalniach. Pojawili się również Japończycy oraz Włosi. Oni wszyscy odegrali ważną rolę w kształtowaniu się peruwiańskiej kultury jedzenia.

Współcześnie wyróżnia się kilka typów kuchni peruwiańskiej: comida criolla – kuchnia serwowana na wybrzeżu, andino – kuchnia andyjska, novo andino – andyjska haute cuisine reprezentowana przez np. Gastón Acurio – ambasadora kuchni peruwiańskiej, szefa kuchni, autora książek kulinarnych i restauratora. Ważnym lokalami na kulinarnej mapie są również chifas – miejsca serwujące kuchnię peruwiańską z wpływami chińskimi. Nie można też zapomnieć o hybrydowej kuchni japońsko-peruwiańskiej.

Ponieważ nie miałam okazji nigdzie spróbować kuchni peruwiańskiej, postanowiłam wypróbować ją w domu. Już od jutra zapraszam na małą kulinarną podróż. W menu pojawi się zupa, dnie mięsne oraz deser. Obrońcy zwierząt mogą spać spokojnie – świnki morskie nie są w planach.

Altiplano w Peru. Zdjęcie zrobione w 1986 w regionie Ayacucho. Zdjęcie na licencji public domain.

Halloween i związane z nim obyczaje

Współczesne Halloween jest wydarzeniem mającym swoje korzenie w kulturze pogańskiej, chrześcijańskiej oraz amerykańskiej. Podwaliny jego stanowi celtyckie święto Samhain (dosł. „koniec lata”). Według podań 31 października gaszono wszystkie ognie, by ponownie rozpalić je od głównego ognia Druidów w Tlachtga. Z okazji święta przygotowywano również jedzenie dla duchów zmarłych (z czasem przerodzi się ono w przysłowiowy cukierek, w powiedzeniu Cukierek albo psikus!). Wraz ze wzrostem wpływów chrześcijańskich, połączono kalendarz obrzędowy z kalendarzami świąt pogańskich. Germańskie święto Jul zmieniło się w Boże Narodzenie, a celtyckie Samhain w wigilię Wszystkich Świętych. Niektórzy zaczęli również doszukiwać się w nazwie Samhain połączenia z Samaelem – aniołem śmierci. Do USA Halloween zawitało wraz z dużą falą Irlandzkich emigrantów jaka rozpoczęła się w latach 40 XIX wieku.

Obecnie Halloween jest bardzo popularne w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii oraz Irlandii. Jednym z popularniejszych zwyczajów związanych z tym świętem jest przygotowywanie Jack-o’-lantern – latarni z wydrążonej dyni. Zwyczaj ten sięga czasów celtyckich. Druidzi robili niewielkie latarenki z jabłek oraz warzyw (w szczególności rzepy). Po przybyciu do Ameryki emigranci odkryli, że wygodniej jest robić lampiony z dyni niż małych, trudnych do wydrążenia warzyw. Jack-o’-lantern ustawia się w domach i na posesjach. Z okazji Halloween dzieci przebrane za straszydła chodzą od domu do domu prosząc o cukierki oraz łakocie. Jeśli ich nie dostaną, mogą się zemścić jakimś psikusem.  W tym dniu ważną rolę odgrywają również jabłka. W zabawie apple bobbing chodzi o wyłowienie z miednicy jabłka zębami tak, by go nie uszkodzić.  Często jada się również jabłka na patyku obtoczone w karmelu lub czekoladzie. O kilkunastu lat coraz większą popularnością cieszą się też Halloweenowe przysmaki – czyli jedzenie rodem z horroru. Krwawiące babeczki, czekoladowe pająki, budyniowe mumie. Im straszniej wygląda jedzenie tym lepiej.

Modne jedzenie, czyli skąd się biorą trendy kulinarne

Słowo trend najbardziej kojarzy się ze światem mody i designu. Na to, co będzie modne, ma wpływ wiele czynników. Sytuacja ekonomiczno-gospodarcza, sztuka, literatura, wydarzenia kulturalne, popkultura. Dawniej trendy szły odgórnie. Wielcy tego świata coś nosili, kupowali albo jedli, a pozostałe warstwy społeczne naśladowały ich styl życia na tyle, na ile pozwalały im finanse. Dziś trendy rodzą się dwutorowo. Tak, jak kiedyś, w dużej mierze zależą od wpływowych jednostek. Głos zyskała też ulica i zwykli ludzie.

W przypadku świata mody oraz designu, już od wielu lat działają specjalne agencje zajmujące się prognozowaniem trendów. A co z jedzeniem? Sytuacja wygląda podobnie. Również powstają raporty poświęcone kulturze żywieniowej oraz zachowaniom konsumenckim. Ich odbiorcami są najczęściej duże koncerny produkujące żywność, sieci sklepów czy restauracji. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana niż w przypadku mody czy designu. Znacznie łatwiej jest wprowadzić na całym świecie jakiś typ ubrań (zwłaszcza przy dużej powtarzalności marek sieciowych i bardzo rozpoznawalnych markach luksusowych) niż ogłosić ogólnoświatowy trend w kuchni.

Chyba jedyna tendencja, jaka sprawdza się w stu procentach na światową skalę jest to, że w czasie dobrobytu sprzedają się droższe produkty spożywcze oraz usługi gastronomiczne, natomiast w recesji, króluje budżetowe odżywianie. Trendsetting dotyczy najczęściej poszczególnych krajów lub kręgów kulturowych (np. trendy kulinarne są dość podobne w kręgu kultury krajów anglojęzycznych). Inaczej jada się w Japonii, Indiach, Francji, Senegalu, Peru czy Stachach Zjednoczonych Ameryki. Dlatego nie jest tak łatwo sprowadzić to do kilku uniwersalnych tendencji w danym roku dla całego świata. Ponadto nie wszystkie trendy kulinarne da się przewidzieć. Chodzi w szczególności o te rodzące się na ulicy. Czasem w naturalny sposób, za sprawą dania albo lokalu gastronomicznego jest boom na typ jedzenia, o jakim trendsetterom się nawet nie śniło.

O tym, co będzie modne w 2013 roku, a także jak wyglądają trendy kulinarne w Polsce już niebawem.

Dyniowe ciasteczka – Halloween

Już niedługo Halloween. Zagraniczne upodobanie do strachów, potworów, przebierania się za monstra i zabawy w klimatach rodem z horroru cieszą się w Polsce coraz większym zainteresowaniem. Jeszcze wprawdzie nikt nie biega po ulicach krzycząc: „Cukierek, albo psikus!”, ale nie wiadomo, jak sytuacja będzie wyglądała za kilka lat. Nie jestem zwolenniczką przejmowania obcych świąt oraz obyczajów, ale ten jest wyjątkowo pocieszny. Nie ukrywam, że najbardziej podoba mi się kulinarne oblicze Halloween. Uwielbiam kulturę gotycką oraz horrory, a to święto daje możliwość wykorzystania tego w kuchni. Zapraszam zatem na pachnące, dyniowe ciasteczka w kształcie Jack-o’-lantern. A już niedługo kolejne straszne przysmaki, a także historia Halloween.

Dyniowe ciasteczka– Halloween – przepis:

150 g musu z dyni
120 g mąki pszennej
75 g cukru
60 g masła
2 jajka
1 łyżka stołowa śmietany
1 łyżka ekstraktu waniliowego
1 łyżeczka sody

W rondelku rozpuszczamy masło. Następnie dodajemy cukier, jajka ekstrakt waniliowy, łyżkę śmietany i dokładnie mieszamy. Kolejnym składnikiem jest mus z dyni. Na sam koniec dosypujemy mąkę pszenną z łyżeczką sody. Mieszaninę ponownie mieszamy po czym rozlewamy do foremek w kształcie dyni. Ciasteczka pieczemy przez 23-30 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni.

Dyniowe ciasteczka - Halloween

Pomarańczowa dama, czyli krótka historia dyni w kulturze kulinarnej cz.2 (kuchnia polska)

Skoro kulinarną historię dyni na stołach różnych krajów świata mamy już za sobą, czas zajrzeć do polskich źródeł.

Dynia była w Polsce raczej traktowana jako warzywo charakterystyczne dla kuchni warstw uboższych, ale jadali ją również dobrze urodzeni. Większość pierwszych wzmianek o jej zastosowaniu nie pochodzi z książek kucharskich, ale tekstów botanicznych lub tych poświęconych ziołolecznictwu. Botanik, zielarz i lekarz Marcin z Urzędowa (ok. 1500 – 1573), autor pracy Herbarz Polski to jest o przyrodzeniu ziół i drzew rozmaitych i inszych rzeczy do lekarstw należących księgi dwoje pisał, iż dynia jest rośliną bardzo dobrze wpływającą na żołądek. Wspomniał, że do jedzenia najbardziej nadają się te mniejsze i długie, zaś jako naczynia dobrze sprawdzają się duże oraz okrągłe okazy.

Szymon Syreński (Syreniusz) (1540 – 1611) lekarz, botanik oraz autor opasłej publikacji pod tytułem Zielnik herbarzem z języka łacińskiego zowią, to iest opisanie własne imion, kształtu, przyrodzenia, skutków y mocy ziół wszelakich… osobom cierpiącym na gorączkę, ale także zdrowym polecał zupę z dyni z mlekiem, szafranem, cynamonem, odrobiną pieprzu, cukru oraz rodzynek. Wspominał również o wersjach polewki z serem, doprawionych agrestem czy nawet na wywarze mięsnym. Syreniusz pisał też o dyni smażonej na maśle czy oliwie, którą przed smażeniem obtaczano w mące pszennej.

W drugiej wydanej w Polsce (i zachowanej) książce kulinarnej pt. Kucharz doskonały (1783 r.) Wojciecha Wielądki, której pierwsze wydanie było tłumaczeniem francuskiej publikacji La cuisinière bourgeoise z 1672 roku, znajdziemy przepisy: na zupę z mlekiem, masłem i cukrem oraz dynię duszoną z masłem, cebulą, pietruszką zaprawioną żółtkami.

Przyrodnik Jan Krzysztof Kluk (1739 – 1796) w dziele Dykcyonarz roślinny, w którym podług układu Linneusza są opisane rośliny nietylko kraiowe dzikie, pożyteczne, albo szkodliwe… skrytykował dania kuchni wiejskiej z dodatkiem dyni ze względu na to, że były zbyt mocno przyprawiane i powodowały wzdęcia. Jednocześnie wspomniał o kluseczka dyniowych z dodatkiem mąki pszennej oraz pietruszki, chlebie dyniowym czy „torcie dyniowym” robionym z ugotowanego miąższu dyni utartego z pieprzem, imbirem, startym pszennym chlebem oraz jajami.

Dynia pojawiała się również w publikacjach z początku XX wieku. Szczególnie cenionym przysmakiem była na Śląsku Cieszyńskim. Publikacja Nasza kuchnia Walburgi Fójcikowej z 1927 zawiera np. przepis na dynię w winie.

Dziś dynia i potrawy z niej dość często goszczą na polskich stołach. Chętnie sięgamy po sprawdzone swojskie receptury, jak i kuchnie fushion, w której pomarańczowa dama występuje w towarzystwie sosu sojowego, mleczka kokosowego czy innych orientalnych ingrediencji.