Pad Thai – historia najsławniejszego tajskiego makaronu i przepis

Pad Thai dla wielu osób jest jednym z najbardziej reprezentatywnych dań kuchni tajskiej. Mimo potocznego wyobrażenia, ten niezmiernie smaczny makaron wywodzi się z Chin, o czym świadczy pełna nazwa potrawy kway teow pad Thai (kway teow oznacza po chińsku świeży, makaron ryżowy). Nie ma w tym nic dziwnego gdyż mieszkańcy współczesnej Tajlandii wywodzą się od Tajów przybyłych między X a XII w. n.e. w te rejony z południowo-zachodnich Chin oraz zasymilowanych Khmerów. Jeszcze inne źródła podają, że przepis na makaron został przywieziony do Siamu (tak do 1939 roku nazywała się Tajlandia) przez wietnamskich kupców.

Makaron ryżowy towarzyszył Tajom od wieków, ale dopiero na początku XX wieku uczyniono z niego towar eksportowy i nadano współcześnie znaną nazwę. Do rozpowszechnienia obecnie znanego przepisu przyczynił się feldmarszałek Plaek Pibulsongkram wpływowy polityk i premier Tajlandii w latach (1938-1944). Silny nacisk na promocje pad Thai położony został w latach 40. ze względu na liczne powodzie zalewające Tajlandię oraz związane z nimi rozprzestrzenianie się chorób. Potrawy gotowane oraz smażone zmniejszały ryzyko zatruć pokarmowych, a dodanie do makaronu takich składników jak: jajko, mięso, kiełki fasoli, orzeszki ziemne czy cebula zwiększało jego wartość odżywczą. Przepis na pad Thai szybko zrobił się popularny nie tylko w Bangkoku, ale również w innych częściach kraju.

Pad Thai mimo, że jest ulicznym jedzeniem serwowanym na straganach przez wyspecjalizowanych sprzedawców, skrywa w sobie całą esencję kuchni tajskiej, w której niezmiernie ważna jest obecność w potrawie zróżnicowanych smaków oraz tekstury poszczególnych składników.

A teraz czas na przepis (w moim daniu na zdjęciu nie ma tofu, gdyż za nim nie przepadam, ale zdecydowana większość tradycyjnych przepisów uwzględnia ten składnik).

Pad Thai – przepis:

300 g piersi z kurczaka
200 g makaronu ryżowego
150 g serka tofu
2 jajka
2 szalotki
2 ząbki czosnku
½ łyżki chilli
40-60 g orzeszków ziemnych (niesolonych)
30-40 g kiełków fasoli mung
1 limonka
świeża kolendra
1-2 łyżki pasty tamaryndowej
250 ml wody
5 łyżek cukru palmowego
40 ml sosu rybnego
1 łyżka soli

Na głęboką patelnię wlewamy wodę, dodajemy pastę tamaryndową, cukier palmowy, sos rybny oraz sól. Całość gotujemy przez 4-5 minut, po czym przelewamy do miski. Makaron ryżowy moczymy w wodzie przez 10-15 minut. Tofu podsmażamy na złoto. Na patelni, na oleju roślinnym smażymy kurczaka, czosnek i szalotkę. Następnie dodajemy makaron oraz wlewamy wcześniej przygotowany sos, chilli, orzeszki ziemne po czym smażymy przez kilka minut. Kolejnym etapem jest dorzucenie tofu oraz wbicie jajek. Trzeba bardzo uważać, aby jajko ładnie połączyło się z resztą składników. Minutę przed końcem smażenia dorzucamy kiełki fasoli. Przed podaniem posypujemy świeżą kolendrą i skrapiamy limonką.

Pad Thai

Ach te kołacze! Fotorelacja z XX Międzynarodowych Targów Turystycznych TT Warsaw 2012

Wczoraj skończyły się XX Międzynarodowych Targów Turystycznych TT Warsaw 2012. Niestety ze względu na prowadzenie panelu o słodyczach japońskich, jak również nieoczekiwane zdarzenia losowe, przebiegłam stoiska wystawiennicze w dość ekspresowym tempie.

Mój sen się ziścił. Także i w tym roku były przepyszne węgierskie kołacze dostępne w kilku smakach (waniliowe, czekoladowe, cynamonowe, kokosowe, orzechowe i z migdałami). Można było ich posmakować oraz zobaczyć jak się je robi. Po za tym znalazło się kilka innych miejsc z  jedzeniem: wędlinami, serami, miodem czy alkoholami. Przy stoisku litewskim zrobiono pokaz przygotowania tradycyjnych przekąsek.

Poza fizyczną obecnością jedzenia można było zdobyć foldery poświęcone specjałom z różnych krajów między innymi Polski, Malezji czy Włoch. Poniżej znajduje się kilka zdjęć z targów. Miłego oglądania!

Pyszny, świeżutki, węgierski kołacz z orzechami

Sposób wyrobu kołaczy

Sposób wyrobu kołaczy

Węgierskie kołacze

Kwas chlebowy

Pokaz przygotowania litewskich przekąsek

Sery

Nalewki

Quiche – krótka historia z polskim wątkiem oraz przepis na placek z bakłażanem, kalafiorem i szynką

Kuchnia francuska jest bardzo bogata. Każdy region słynie z innych potraw, win i deserów. Jednym z popularniejszych dań jest quiche – rodzaj placka z nadzieniem z jajek, mleka (lub kwaśnej śmietany), warzyw, sera, mięsa czy ryb. Obecnie przysmak ten cieszy się popularnością nie tylko w Europie, bowiem w latach 40. XX wieku szybko podbił serca mieszkańców Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Mimo, że potrawa uważana jest za francuską, w rzeczywistości jej pierwowzór powstał w średniowiecznych Niemczech. Nazwa quiche pochodzi od niemieckiego słowa küchen oznaczającego „ciasto”. Początkowo podstawę potrawy stanowiło ciasto chlebowe. Z czasem zaczęto stosować również inne ciasta. Obecnie najczęściej spód robi się z ciasta francuskiego. Podobne wypieki jadano również w XIV wiecznej Anglii.

Najbardziej znaną quiche jest Quiche Lorraine (Quiche lotaryńska). Według jednej z wersji powstała ona w XVIII wieku. Autorem przepisu był podróżnik, kucharz, dyplomata Vincent La Chapelle (1703-1745), twórca dwutomowego zbioru przepisów The Modern Cook wydanego w 1733 roku w Londynie (francuska, trzytomowa edycja ukazała się w 1735 roku). Ten szef kuchni gotował dla wielu znamienitych osobowości między innymi: Wilhelma IV Orańskiego, portugalskiego króla Jana V Wielkodusznego, Ludwika XV, a także króla Polski Stanisława Leszczyńskiego, księcia Lotaryngii i Baru. Istnieje również teoria mówiąca, że przepis powstał w Lotaryngii znacznie wcześnie, bo w XVI wieku. W pierwotnej wersji wśród składników nadzienia wymieniane są: jajka, śmietana oraz boczek. Ser jako dodatek pojawił się znacznie później. Jeżeli do klasycznego trzyskładnikowego przepisu nadzienia dodamy jeszcze cebulę wtedy otrzymamy Quiche Alsacienne (Quiche alzacką). Do obu rodzajów potraw idealnie pasują białe reńskie wina.

Pod koniec października zamierzam przetestować tradycyjną recepturę na Quiche Lorraine, a tym czasem przepis na jesienną quiche z bakłażanem, kalafiorem, brokułami, cukinią oraz domową pieczoną szynką.

Quiche z bakłażanem, kalafiorem i szynką – przepis:

cisto francuskie na spód
400 g śmietany 18%
2 jajka
pół małej cukinii
kilka różyczek kalafiora
kilka brokułowych różyczek
pół małego bakłażana
100-150 g domowej szynki
2 małe cebule
natka pietruszki
sól, pieprz, tymianek

Ciasto francuskie wkładamy do formy wysmarowanej masłem. Wycinamy z papieru do pieczenia okrąg, układamy na cieście i wsypujemy na niego fasolki (dzięki nim ciasto będzie ładne i kształtne). Formę wstawiamy na 20 minut do piekarnika ustawionego na 180 stopni. W międzyczasie przygotowujemy nadzienie. Cebulę kroimy w drobną kostkę i dodajemy do jajek wymieszanych ze śmietaną, natką pietruszki i przyprawami. Po wyjęciu spodu z piekarnika układamy na dnie pociętą na małe kawałki szynkę oraz brokuły i kalafiora, zalewamy sosem śmietanowym. Na samym wierzchu układamy bakłażana oraz cukinię (pokrojone w ćwierć okręgi). Quiche wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 35-40 minut.

Quiche z bakłażanem, kalafiorem i szynką

Targi Turystyczne 2012 Warszawa – kulinarne zapowiedzi

W dniach 27-29 września 2012 odbędą się w Warszawie (Centrum Targowo-Kongresowe MTPolska, ul. Marsa 56C) XX Międzynarodowe Targi Turystyczne TT Warsaw 2012. Wydarzenie może być ciekawe nie tylko dla miłośników podróży. Amatorzy kuchni również znajdą coś dla siebie. Podczas imprezy będzie można zjeść w jednej z dwóch restauracji Roberta Sowy, wziąć udział w degustacji gruzińskich win, słoweńskiej oliwy i wiele innych. Mam nadzieję, że tak, jak w zeszłym roku, będzie można kupić węgierskie kołacze. Były przepyszne i do dziś śnią mi się po nocach.

Ze swoje strony chciałabym zaprosić na spotkanie poświęcone wagashi – japońskim słodyczom, które odbędzie się podczas targów na stoisku Ambasady Japonii 29 września 2012 o godzinie 13:00. Tego samego dnia o godzinie 13:30 (UWAGA! nastąpiła zmiana godziny) będzie również ciekawa  prelekcja o japońskim komiksie i animacji.

Wagashi – japońskie słodycze

Słodycze to produkty spożywcze (najczęściej o słodkim smaku), które jada się między posiłkami. W kulturze europejskiej kojarzone są z cukierkami, czekoladą czy wyrobami cukierniczymi. Są jednak miejsca na świecie, jak Japonia, gdzie przekrój smaków słodyczy jest bogatszy, a one same nie są jedynie kategorią produktów spożywczych, ale często także wyszukanymi, jadalnymi dziełami sztuki.

Wagashi (japońskie słodycze) były to początkowo świeże i suszone owoce oraz orzechy. W VII –VIII wieku n.e. dzięki kontaktom z mieszkańcami Państwa Środka Japończycy poznali przeróżne sposoby przygotowywania słodyczy. Najbardziej dynamiczny czas rozwoju wagashi przypada na okres Edo (1600 – 1868 r. n.e.),  kiedy to zaczęto uprawiać na wyspie Okinawie trzcinę cukrową i produkować z niej brązowy cukier. Bez względu jednak na smak czy sposób przygotowania jest kilka cech, które łączą wszystkie japońskie słodycze. Są to: ciekawy wygląd, odpowiednio zestawiona kolorystyka i ze szczególną pieczołowitością dobrana nazwa. Tak, jak w przypadku całej kuchni japońskiej, ważna jest sezonowość, czyli sięganie do składników, wzorów, kolorów charakterystycznych dla określonej pory roku.

Najbardziej wyszukane spośród wszystkich wagashi to chasekigashi, słodycze, podawane podczas ceremonii herbacianej. Piękne, subtelne kształty, nieduże rozmiary nawiązujące do idei niepełności oraz odwołania do świata przyrody to podstawowe cechy, jakie spełniają chasekigashi.

O kuchni japońskiej i japońskich zabawach dla dzieci w Radiu dla Ciebie

Wszystkich, którzy chcieli by dowiedzieć się czegoś więcej o japońskich świętach, zabawach dla dzieci, a także kuchni japońskiej, zapraszam do słuchania programu Familijny poranek po godzinie 9 w najbliższą niedzielę (23.09.2012). Audycja emitowana jest w Radiu dla Ciebie, którego można również słuchać internetowo.

Sushi – poradnik cz.3

Sushi jest bardzo smaczną potrawą, która ze względu na wiele rodzajów, a także kompozycji smakowych jest dość uniwersalna. Klasycznie przygotowywało się je z ryb, owoców morza i warzyw. Te najbardziej tradycyjne produkty zostały opisane poniżej.

Kanpyō, Fot. Itadakimasu

Daikon – długa, biała japońska rzodkiew o zielonych liściach. Podawana jest na surowo, tarta czy pokrojona na cieniutkie paseczki lub gotowana i duszona. Przed spożyciem należy ją obrać. W wersji marynowanej nazywany jest takuan. Jest to marynata o bardzo intensywnym smaku.

Kanpyō – cienkie suszone paski tykwy. Dodatek do potraw duszonych, a czasem „sznurek” wiążący składniki. Do sushi używamy ajitsuke kanpyō – gotowanych, przyprawionych na słodko pasków tykwy.

Kyūri ogórek; japońskie ogórki są zazwyczaj mniejsze niż ich zachodnia odmiana. Mają też cieńszą skórkę i drobniejsze pestki. Z ogórka zawsze należy usunąć gniazdo nasieniowe, tak aby sushi nie zrobiło się zbyt wilgotne w środku.

Mirin – słodki, delikatny alkohol japoński do gotowania. Mimo iż zawiera około 14% alkoholu, mirin jest stosowany tylko do nadawania smaku potrawom.

Nori, Fot. Itadakimasu

Nori, Fot. Itadakimasu

Nori – cienkie arkusze z prażonych krasnorostów stosowane do zawijania sushi oraz innych potraw. Płaty nori mają stronę gładką, błyszczącą i stronę matową, chropowatą. Jeżeli w arkusz zawijamy nadzienie, gładka strona powinna znaleźć się na zewnątrz. Nori prażone może mieć kolor od zielonego do prawie czarnego.

Ryby i owoce morza – jedne z najważniejszych dodatków do sushi, które w polskich warunkach nastręczają trochę problemów. Najlepszym sposobem na zakup świeżej ryby, jest znalezienie dobrego sklepu rybnego z szerokim asortymentem. W wielu miejscach (markety, sklepy) świeże ryby pojawiają się w środę po południu lub czwartek rano. Możemy zaopatrzyć się w produkty świeże (np. łosoś, tuńczyk) lub mrożone (np. gotowe, ugotowane krewetki, ośmiornice). Czasami, kiedy nie jesteśmy pewni, co do jakości ryby lepiej wybrać mrożoną niż świeżą. W Japonii tradycyjnie nie robi się sushi z ryby maślanej, ani gatunków ryb słodkowodnych (jest kilka wyjątków). Często jadane jest też sushi z kawiorem czy uni (jeżowiec), który jest rzadko dostępny w Polsce.

Shiitake – grzyby o kapeluszach pokrytych ciemnobrązową skórką, miąższu koloru beżowego oraz lekko „drzewnym” posmaku. Trzonki mają raczej twarde i włókniste; zazwyczaj odcina się je i wyrzuca, ponieważ wymagają znacznie dłuższego gotowania niż delikatne kapelusze (można też ugotować zupę z samych trzonków lub udusić je). Grzyby te są wysoko cenione ze względu na swoje walory smakowe i estetyczne.

Shōga – imbir; krojony w plastry lub na zapałkę do sushi marynowany jest w occie z dodatkiem cukru i soli, czasem barwiony na czerwono lub różowo. Niezbędny dodatek do sushi oczyszczający kubki smakowe. Cienki plaster imbiru przegryzamy między sushi zrobionym z innych składników.

Shōyu – sos sojowy; szeroko stosowany w kuchni japońskiej jako przyprawa, podawany jako sos do zamaczania sushi. W Polsce dostępne są również sosy sojowe o obniżonej zawartości soli.

Su – ocet ryżowy o łagodnym słodkawym smaku. Ma kolor od prawie białego do jasnozłotego. Su używany jest do doprawiania wielu japońskich dań, w szczególności ryżu do sushi. Nie da się go zastąpić żadnym innym octem (ze względu na delikatny smak).

Wasabi –  Wasabia japonica, nazywane japońskim chrzanem. W Japonii można kupić świeży korzeń, który jest następnie tarty i używany jako składnik sosów czy dodatek do sushi oraz sashimi. Ponieważ świeży chrzan wasabi nie jest łatwo dostępny poza Japonią, najczęściej stosuje się proszek. Przed użyciem należy proszek zmieszać z niewielką ilością wody, by otrzymać gęstą, gładką pastę, którą po ukręceniu zostawiamy pod przykryciem na ok. 10 min., by smak dojrzał. Pasta wasabi jest też dostępna w tubkach.

Sushi – poradnik cz.2

Gotowanie ryżu mamy już za sobą. Teraz trzeba coś wyczarować z pięknych, połyskujących i zalanych zaprawą ziarenek. Zaczniemy od nigiri zushi – najbardziej okazałego oraz najwyżej cenionego rodzaju sushi. W Japonii najdroższe restauracje serwują praktycznie tylko ten typ. Do przygotowania będą potrzebne wasabi oraz surowa ryba np. łosoś lub tuńczyk albo odpowiednio przygotowany zestaw owoców morza: krewetki, ośmiornica czy kałamarnica. Nieprawdą jest, że wszystkie produkty do sushi są surowe. Wiele z nich wcześniej gotuje się (np. krewetki lub ośmiornicę) lub marynuje (makrela).

Przy pomocy bardzo ostrego noża kroimy kawałki ryby. Rybę o miękkim mięsie kroimy grubiej, zaś tą o twardym cieniej. Wielkość kawałka ryby powinna być odpowiednia do wielkości kulki ryżowej, ta natomiast nie może być za duża, gdyż zgodnie z zasadami etykiety japońskiej sushi powinno zjadać się na raz (w Polsce, a także w Europie i USA większość nigiri zushi jest znacznie większa niż w Japonii).

Następnie bierzemy lewą ręką rybę (lub inny składnik). Należy pamiętać o tym, by ryba nie miała za długo kontaktu z naszymi rękoma, gdyż zacznie brzydko pachnieć. Rybę układamy na koniuszkach palców lewej ręki, a palcem wskazującym prawej ręki (w której cały czas trzymamy bryłkę) smarujemy wewnętrzną stronę ryby odrobiną wasabi.  

Na rybę nakładamy bryłkę. W tym momencie wszystko powinno znajdować się w lewej ręce na końcu palców: ryba na dole, bryłka na górze. Ruchem dłoni do siebie przekręcamy bryłkę tak, by znalazła się na środku dłoni, tym razem z rybą na górze.  Ściskamy (nazwa tego gatunku pochodzi od czasownika nigiru – ściskać, zgniatać) czterema palcami z góry i z boku kciukiem. Otwieramy dłoń i prawą ręką formujemy dodatkowo kształt. Następnie przekręcamy bryłkę o 180 stopni tak, by ryby była cały czas na górze. Ponownie ściskamy i formujemy. Odkładamy czym prędzej do naczynia, na którym sushi ma być podane.

Zarówno podczas początkowego formowania bryłki i jak końcowego formowania sushi, należy ściskać na tyle mocno, żeby później podczas przenoszenia pałeczkami ryż nam się nie rozpadał, a ryba nawet po przekręceniu sushi do góry nogami nie odpadała. Jednak nie za mocno, żeby potrawa nie była twarda i gumowa.

Tuńczyk, łosoś, krewetka, kałamarnica bez problemu „przykleją” się do ryżu natomiast nigiri z ośmiornicą, omletem czy warzywami przewiązuje się w połowie cienkim paskiem glonów nori.

Kolejnym popularnym rodzajem sushi jest maki zushi, które wyglądają jak małe rolady zawinięte w arkusz glonów nori. Do przygotowania maki zushi (jak na powyższym zdjęciu) będziemy potrzebować: ryż, arkusz nori, łososia, ogórek, wasabi oraz matę bambusową. Łososia kroimy na cienkie paski. Z ogórka trzeba wykroić gniazdo nasienne (tak by sushi nie zrobiło się za wilgotne) i pokroić na cienkie paski.

Arkusz glonów układamy na macie (ryż będziemy wykładać na mniej błyszczącą stronę, ale tylko ze względów estetycznych) równo z dolną krawędzią maty (czyli tą bliżej nas) i pokrywamy cienką, ale zwartą warstwą ryżu zostawiając jedynie około 1,5 cm u góry arkusza. Następnie 3-4 cm od dołu, równolegle do pozostawionego paska bez ryżu, przez całą szerokość nakładamy pasek wasabi i układamy składniki. Później zwijamy maki zushi (nazwa pochodzi od czasownika maku – zwijać) przy pomocy bambusowej maty ściskając je mocno, ale tak, by nie wyszły bokiem składniki. Sushi kładziemy złączeniem do blatu stołu (pod wpływem wilgoci ryżu 1,5 cm pasek przylgnie trwale do roladki, co zapobiegnie rozpadaniu się sushi). Po chwili kroimy na roladki o szerokości około 1 cm.

Sushi bez względu na to, czy jest to nigiri, czy maki najlepiej smakuje zaraz po przygotowaniu. Podajemy do niego sos sojowy oraz imbir marynowany (do przegryzania przed zjedzeniem sushi z innym gatunkiem ryby lub owoców morza). Do picia najlepsze są: zielona herbata albo piwo.

Już w środę kolejna część poradnika, w której opiszę składniki. Jeśli ktoś miałby ochotę poczytać więcej o sushi to zapraszam do zapoznania się z wpisami: Sushi a sprawa polska oraz Kuchnia japońska. Fakty i mity – sushi oraz alkohole japońskie.

 

Sushi – poradnik cz.1

Przez kilka lat poprowadziłam spotkania poświęcone kuchni japońskiej dla ponad kilkunastu tysięcy osób, większość z nich poświęcona była właśnie sushi. Dla wszystkich miłośników tej potrawy przygotowałam trzyczęściowy poradnik dotyczący klasycznych odmian sushi. Będzie też mały konkurs z nagrodami, ale o tym w następny piątek.

Na początek zajmiemy się przygotowaniem ryżu, bo to on stanowi serce tej potrawy i odgrywa decydującą rolę w budowaniu ostatecznego smaku. Do przygotowania dań kuchni japońskiej używamy ryżu krótkoziarnistego, którego cechą jest duża kleistość (przygotowane sushi nie może się przecież rozpadać). Sposób gotowania tego zboża w krajach azjatyckich bez względu na gatunek ryżu różni się znacznie od tego popularnego w Polsce. Zawsze należy gotować ryż w odpowiedniej ilości wody. Równie ważne jest jego delikatne oraz dokładne umycie przed gotowaniem. Poniżej przedstawiam mój ulubiony przepis na zaprawę do ryżu. W Japonii każdy lokal gastronomiczny ma swój własny sekretny przepis, który jest jedną z największych tajemnic i często decyduje o powodzeniu restauracji.

Składniki:

500 g ryżu,
ilość wody taka, by po wrzuceniu ryżu do garnka wody było więcej o centymetr
4 łyżki stołowe octu ryżowego
3 łyżeczki cukru
2 łyżeczki soli

Ryż należy dokładnie umyć w zimnej wodzie, płucząc do momentu, aż woda będzie klarowna. Następnie wrzucamy go do garnka i zalewamy wodą, po czym odstawiamy na godzinę. Ryż gotujemy na średnim ogniu pod przykryciem do momentu, aż się zagotuje. W trakcie gotowania nie należy mieszać ryżu, ani do niego zaglądać. Gdy ryż już się zagotuje, zmniejszamy ogień i gotujemy go przez kolejne 10-15 minut. Następnie odstawiamy na około 10 – 15 min, nie podnosząc pokrywki. Dobrze ugotowany ryż ma nierówną powierzchnie z wklęśnięciami. Zaraz po ugotowaniu należy przełożyć go z garnka do innego naczynia (drewnianego lub plastikowego, ale nigdy metalowego). W Polskich warunkach, ze względu na niższą niż w Japonii wilgotność, wachlowanie, o którym pisze wiele książek kucharskich, jest zbędne.

Ocet ryżowy, cukier i sól wrzucamy do rondelka i lekko podgrzewamy. Następnie polewamy tym roztworem wcześniej ugotowany (gorący) ryż i dobrze mieszamy.

W następnej części pojawi się sposób przygotowania nigiri zushi oraz maki zushi.