Gdzie zjeść w Rzeszowie?

Ostatnio przy okazji spotkania o kuchni oraz XXIV Podkarpackich Spotkań z Komiksem pojechałam do Rzeszowa. Nie była to pierwsza wizyta, ale wcześniej zawsze przyjeżdżałam w sprawach zawodowych i nie miałam nawet okazji przejść się po mieście. Tym razem załapałam się na mały spacer oraz na testowanie lokalnych restauracji. O lokalach gastronomicznych raczej nie piszę na blogu, ale tym razem zrobiłam wyjątek. Miałam okazję spróbować jedzenia w dwóch restauracjach.

Pierwszym miejsce jakie odwiedziłam były Niebieskie migdały. Jest to kawiarnio-cukiernio-restauracja. Akurat w zeszłym tygodniu specjalnością były dania kuchni austriackiej. Zamówiłam zupę serową (austriacką), sałatkę m.in.: z rukolą, szynką parmeńską oraz oliwkami, a na deser tartę bananofee. Zupa była bardzo kremowa, delikatna z chrupiącymi grzankami. Sałatka smaczna ze świeżych składników. Podano jednak do niej bardzo ciężkie pieczywo, które moim zdaniem nie za bardzo pasowało. Miłym zwieńczeniem był słodki kawałek ciasta.

Następnego dnia stołowałam się zaś w qchni13, której nowym szefem kuchni jest Agnieszka Sulikowska-Radi – półfinalistka Master Chef. Tym razem zamówiłam domowy makaron z kurkami i kurczakiem w sosie śmietanowym, a mój towarzysz burgera. Muszę przyznać, że jedzenie było bardzo dobre. Dodatkowymi atutami miejsca są: szybka i sprawna obsługa oraz przyjemny wystrój lokalu. Niestety, nie miałam już czasu aby spróbować deseru, ale myślę, że nadrobię to następnym razem, kiedy będę w Rzeszowie.

Burger, qchnia13, Fot. Hanami®

Burger, qchnia13

Domowy makaron z kurkami i kurczakiem, qchnia13, Fot. Hanami®

Domowy makaron z kurkami i kurczakiem, qchnia13

Zupa serowa, Niebieskie migdały, Fot. Hanami®

Zupa serowa, Niebieskie migdały

Sałatka z rukolą, pomidorami, oliwkami i szynką parmeńską, Niebieskie migdały, Fot. Hanami®

Sałatka z rukolą, pomidorami, oliwkami i szynką parmeńską, Niebieskie migdały

Ballarini i warsztaty z Aleksandrem Baronem

Ballarini to włoska firma założona w 1889 roku i specjalizująca się głównie w produkcji naczyń pokrytych powłoką typu non–stick. Jej wyroby od kilku lat dostępne są  w Polsce, ale polski oddział powstał dopiero w 2012 roku.  Z okazji zadomowienia się marki miałam przyjemność uczestniczyć na początku września w spotkaniu prasowym w salonie wystawowym Miele połączonym z warsztatami prowadzonymi przez Aleksandra Barona

Po krótkiej prezentacji produktów uczestnicy mieli możliwości sprawdzenia patelni i garnków.  Nie chodziło jednak o sztampowe prezentacyjne testy, ale prawdziwe wspólne gotowanie dla kilkunastu osób. Podzielono nas na grupy i mieliśmy przygotować po dwa dania. Ja trafiłam do zespołu, który zajmował się zupą oraz przystawką. Gotowaliśmy z sezonowych, wyselekcjonowanych produktów pod okiem Aleksandra Barona, którego chyba nie trzeba przedstawiać 🙂 Bardzo lubię wspólne gotowanie. Dodatkowym ciekawym elementem był fakt, że przygotowywałam potrawy z osobami, których wcześniej nie znałam.  Nic jednak tak nie jednoczy ludzi, jak jedzenie, więc nie mogło być źle. Po ponad dwóch godzinach krzątaniny na stole pojawiły się różne smakowite dania, m.in.: zupa z borowików ze skwarkami, młodymi liśćmi chryzantemy oraz rokitnikiem (przepis już pojutrze), sałatka z brzoskwiń, dojrzewającego sera oraz musztardowca ze słodkim dressingiem na bazie soku z cytryny, pomarańczówki i lawendy, pachnąca przyprawami sałaka z bobem, pieczone mięso świni  rasy złotnickiej,  sałatka z pęczakiem, a na deser owoce przykryte kruszonką.

Spotkanie było bardzo udane, jedzenie przepyszne, a gotowanie pod okiem specjalisty wzbogacające wiedzę szczególnie w kwestiach technicznych.  Dziękuję wszystkim za wspólną zabawę oraz miłe towarzystwo. Z niektórymi osobami będę miała okazję spotkać się znowu już za tydzień podczas Food Blogger Fest, zaś w mojej kolekcji naczyń za sprawą konkursu pojawił się garnek z powłoką non–stick o wdzięcznej nazwie Pastapronta. Posiada on dziurkowaną przykrywkę, którą dociskamy przy pomocy ruchomych rączek. Garnek przetestowałam kilkakrotnie. Jest bardzo lekki, szybko się nagrzewa i łatwo się go myje. Niestety, tak jak inne produkty z powłokami  non–stick nie można mieszać w nim metalowymi naczyniami (co niestety mi się zdarza).

Mięso pieczone przekładane lawendą, mat. prasowe

Mięso pieczone przekładane lawendą, mat. prasowe

Wspólne gotowanie, mat. prasowe

Wspólne gotowanie, mat. prasowe

Owoce z kruszonką, mat. prasowe

Owoce z kruszonką, mat. prasowe

Patelnia granitowa, Ballarini, mat. prasowe

Patelnia granitowa, Ballarini, mat. prasowe

Pasta z bakłażana, czosnku i suszonych pomidorów

Pasty bakłażanowe można przygotować na wiele różnych sposobów, bowiem ich smak zmienia się w zależności od towarzyszących im składników. W zeszłym tygodniu zaprezentowałam przepis na świeże pachnące smarowidło z dodatkiem natki pietruszki (przepis znajduje się tu). Dziś coś dla amatorów kwaśnych smaków – pasta z suszonymi pomidorami.

Już 15 sierpnia rusza VII Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku w Poznaniu. Ze swojej strony serdecznie zapraszam na niedzielę (18.08) na godzinę 14:00 do Museum Cafe w Muzeum Archeologicznym na spotkanie poświęcone japońskim słodyczom. Wstęp wolny. Do zobaczenia! Więcej o programie imprezy można znaleźć tutaj.

Pasta z bakłażana, czosnku i suszonych pomidorów – przepis:

1 duży bakłażan
2 ząbki czosnku
10-12 połówek suszonych pomidorów
5 łyżek oliwy z oliwek
sól, pieprz, oregano, bazylia

Bakłażana myjemy, osuszamy i obieramy ze skórki. Następnie kroimy go na 1,5 centymetrowe plasterki. Plastry układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Bakłażana pieczemy przez 30-40 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Do miski wrzucamy upieczone kawałki bakłażana, suszone pomidory, zioła, sól, pieprz, oliwę z oliwek oraz czosnek. Całość przerabiamy blenderem na gładką masę. Podajemy jako pastę kanapkową albo dip do maczania krakersów.

Pasta z bakłażana, czosnku i suszonych pomidorów, Fot. Hanami®

Kakaowe bezy przekładane bitą śmietaną i czereśniami

Od dziecka bezy były dla mnie czymś magicznym. Małe, białe, chrupkie z ciągnącym się środkiem. Bez problemu mieściły się w małych rączkach. Dziś jestem w stanie złapać kilka bez jedną ręką, nie zmienia to jednak faktu, że nie straciły one swojego uroku. Ba, nawet zyskały całą masę zastosowań, o jakich mi się nie śniło, kiedy byłam małą dziewczynką. Dziś zapraszam na szybki deser bezowy z bitą śmietaną oraz dwa spotkania, jedno o kuchniach azjatyckich, a drugie o kuchni japońskiej.

Od kilku tygodni na Żoliborzu na Alei Wojska Polskiego odbywa się Targ Śniadaniowy, gdzie można pod gołym niebem zjeść dobre śniadanie, a także kupić różne produkty na wynos. Co tydzień jest on w innym klimacie. W najbliższą sobotę tematem przewodnim będzie Orient, a ja o 10:30 rozpocznę spotkanie o kuchniach azjatyckich.

Kuchnia azjatycka, 20.07. 2013, godz. 10:30, Targ Śniadaniowy, Aleja Wojska Polskiego, Warszawa.

Azja to ogromny kontynent, nic więc dziwnego, że kuchnia azjatycka jest bogata i różnorodna. Są kraje gdzie jada się bardzo ostro, ale i państwa o delikatnej kuchni. Jedne narody opierają swoją dietę na nabiale, inne przez wieki nie używały tego typu produktów.

Kolejną imprezą godną polecenia są Targi Książki Kulinarnej organizowane przez Qchnię Artystyczną, Martę Gessler i Zielony Jazdów w Zamku Ujazdowskim w Warszawie. Impreza potrwa od 19 do 21.07.2013 (w godzinach 10:00-20:00). Na miłośników wrażeń kulinarnych czekają spotkania i warsztaty (spotkania z dawną kuchnią polską, nowozelandzką, japońską; interaktywne rzeźby, wymiana książek, warsztaty dla dzieci, porady dietetyczne i wiele innych). Ja opowiem coś o walorach zdrowotnych kuchni Kraju Kwitnącej Wiśni.

Kuchnia japońska i zdrowie, 20.07.2013 godz. 17:30, Zamek Ujzadowski, ul. Jazdów 2, Warszawa.

O Japończykach mówi się często, że nie tyją, nie starzeją się i rzadko chorują. Wśród czynników, które mają na to wpływ, jest również dieta pełna potraw sezonowych, świeżych, przygotowanych w odpowiedni sposób. O japońskich produktach mających pozytywny wpływ na zdrowie, a także o tym, jak można je wykorzystać na co dzień opowie Magdalena Tomaszewska-Bolałek.

Kakaowe bezy przekładane bitą śmietaną i owocami – przepis:

bita śmietana
czereśnie
3 białka
150 g cukru
2 płaskie łyżki kakao

Ubijamy białka na sztywną pianę. Następnie powoli dodajemy cukier wymieszany z kakao i miksujemy przez kolejne 2-3 minuty. Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Na papierze rysujemy koła o średnicy 7-8 centymetrów. Przy pomocy łyżki nakładamy masę na wyrysowane kształty. Bezy wstawiamy na 40-60 minut do piekarnika rozgrzanego do 150 stopni. Po upieczeniu uchylamy piekarnik i czekamy, aż bezy ostygną. Kiedy bez są gotowe układamy jedną bezę na talerzu, następnie nakładamy bitą śmietanę (najlepiej jak delikatnie spływa z bez) i czereśnie bez pestek. Całość przykrywamy drugą bezą, znowu nakładamy odrobinę bitej śmietany po czym ozdabiamy czereśniami i świeżymi liśćmi ziół.

Kakaowe bezy przekładane bitą śmietaną i czereśniami, Fot. Hanami®

Kuchnia Jury Krakowsko-Częstochowskiej

Zbliża się sezon wakacyjny, czas mniejszych i większych wypadów. Ja najbardziej lubię wyjazdy połączone z turystyką kulinarną. W sobotę wracając trasą katowicką ze spotkań o słodyczach japońskich, odkryłam dwa malownicze miejsca: Mirów i Bobolice. W obu z nich znajdują się zamki. W Mirowie ruiny (z połowy XIV wieku), w Bobolicach zamek odbudowany (z około 1350 roku). Budowle położone są w malowniczej scenerii lasów oraz skał stanowią świetną destynację dla amatorów spacerów czy przejażdżek rowerowych.

Z resztą to nie wszystkie atrakcje. Poszukiwacze regionalnych smaków też powinni być usatysfakcjonowani. W okolicy przygotowuje się pieczonki (inna nazwa prażonki). Przyrządza się je w dużych żeliwnych lub aluminiowych garnkach ustawionych nad ogniskiem. Wśród składników znajdziemy natomiast boczek, kiełbasę, buraki, ziemniaki, marchew czy cebulę. Ot, taka ciekawa alternatywa dla grilla. Jada się tu również tatarczuch – słodki chleb z mąki gryczanej. Słynie z niego miejscowość Żarki, gdzie od 1556 roku dzięki przyzwoleniu Zygmunta Augusta odbywają się jarmarki. Jest to ciemny, słodkawy chleb na drożdżach, z mąki gryczanej i dodatkiem mleka. Pozostaje on świeży nawet przez siedem dni. Trochę inny jest tatarczuch z Radomska oddalonego od Bobolic o około 65 km. Podania głoszą, że uprawę kaszy gryczanej w okolicach Radomska wprowadzili jeńcy tatarscy, którzy osiedli w regionie. W XVI wieku było już wielu kaszarzy, a ich żony słynęły z tatarczuchów z mąki gryczanej z pełnego przemiału i wypiekanych w piecach ceglanych. Pobliska Gmina Lelów słynie z ciulima lelowskiego – potrawy inspirowanej kuchnią żydowską. W XVIII wieku Leków był ważnym ośrodkiem chasydyzmu, który zabrania wykonywania w czasie świąt wszelkich prac, w tym również gotowania. Z czasem mieszkańcy Lelowa zaczęli przygotowywać potrawę wzorowaną na żydowskim czulencie, ale z dodatkiem mięsa wieprzowego, a dokładniej żeberek. Wszystkim, którzy mieliby ochotę przygotować to danie w domu polecam przepis ze strony Gminy Lelów. Okolice Bobolic słyną również z potraw z pstrągiem oraz soku z czarnego bzu.

Zamek Bobolice, Hanami®

Zamek Bobolice, Fot. Hanami®

Zamek Mirów, Hanami®

Zamek Mirów, Fot. Hanami®

Piękno okolicznej przyrody, Hanami®

Piękno okolicznej przyrody, Fot. Hanami®

Piękno okolicznej przyrody, Hanami®

Piękno okolicznej przyrody, Fot. Hanami®

BlogerChef – finał już 22 czerwca 2013

Przez ostatnie kilka miesięcy podglądałam z ciekawością konkurs BlogerChef, w którym mógł wziąć każdy bloger kulinarny. Sama nazwa od razu nasuwa skojarzenia z innym turniejem kulinarnym, a mianowicie MasterChefem. Zasady są nieco inne, ale emocje zapewne dość podobne.

Od listopada 2012 roku czekało na blogerów 5 zadań, jedzenie inspirowane kuchniami: śródziemnomorską, Europy Środkowej lub Wschodniej, Europy Zachodniej lub Północnej, Ameryki Północnej lub Południowej oraz kuchnią azjatycką. Uczestnicy zgłaszali swoje propozycje potraw możliwych do wykonania w 60 minut, po czym wybierano 8 półfinalistów (7 osób wyłaniało jury a 1 internauci), którzy gotowali na żywo zgłoszone dania.

Już 22 czerwca w Columna Medica w Łasku k/Łodzi zmierzą się w finale: Michał Staszczyk, Beradetta Parusińska-Ulewicz, Alicja Drzewiecka, Maria Banach oraz Anna Grzesiak. Zmaganiom towarzyszyć będą liczne atrakcje między innymi wielki piknik, który odbędzie się 23 czerwca, warsztaty dla blogerów i nie tylko. Ja również będę 22 czerwca. Z góry serdecznie zapraszam na dwa spotkania o kuchni japońskiej. Szczegóły dotyczące programu można znaleźć bezpośrednio na stronie BlogerChef oraz profilu facebookowym.

BlogerChef to ciekawa inicjatywa. Wśród zgłaszanych dań pojawiło się wiele apetycznych przepisów z pięknymi zdjęciami. Z konkursem związane były też różne akcje promujące produkty spożywcze. Jeśli macie ochotę na własne oczy zobaczyć zmagania najlepszych, nie może zabraknąć Was podczas finałów. Do zobaczenia!

Półfinały BlogerChef, zdjęcie umieszczone dzięki uprzejmości W Krainie Smaku i BlogerChef

Półfinały BlogerChef, zdjęcie umieszczone dzięki uprzejmości W Krainie Smaku i BlogerChef

Półfinały BlogerChef, zdjęcie umieszczone dzięki uprzejmości W Krainie Smaku i BlogerChef

Półfinały BlogerChef, zdjęcie umieszczone dzięki uprzejmości W Krainie Smaku i BlogerChef

Półfinały BlogerChef, zdjęcie umieszczone dzięki uprzejmości W Krainie Smaku i BlogerChef

Półfinały BlogerChef, zdjęcie umieszczone dzięki uprzejmości W Krainie Smaku i BlogerChef

Targ Śniadaniowy – Warszawa

Wczoraj na Żoliborzu (Aleja Wojska Polskiego, w godzinach 8:00-14:00), odbył się pierwszy Targ Śniadaniowy – kolejna inicjatywa przybliżająca mieszkańcom Warszawy dobre jedzenie. Jeśli nie wiedzieliście o wydarzeniu, nic straconego, targ ma się bowiem odbywać cyklicznie (następny targ 11 maja). Na stoiskach można było kupić wszystko, co niezbędne do przygotowania śniadania w domu (pieczywo, wędliny, sery, konfitury itd.) albo spróbować śniadaniowych specjałów dostępnych na miejscu (organizatorzy zadbali o to, by w wygodnych warunkach – przy zadaszonych stołach – można było zjeść posiłek). Był również mały plac zabaw dla dzieci.

Targ Śniadaniowy pokazał, że dobre jedzenie to dobre emocje. Nieznajomi uśmiechający się do siebie siedzący przy wspólny stole, pogoda ducha unosząca się w powietrzu oraz życzliwi sprzedawcy, których łączy z tym, co robią coś więcej niż przymus zarobkowy. Ja na pewno będę regularnie zaglądać. Poniżej kilka zdjęć z wczorajszej imprezy. Więcej informacji o wydarzeniu.

Targ Śniadaniowy - 27 kwietnia, Warszawa, Hanami®

Targ Śniadaniowy – 27 kwietnia, Warszawa

Targ Śniadaniowy - 27 kwietnia, Warszawa, Hanami®

Targ Śniadaniowy – 27 kwietnia, Warszawa

Targ Śniadaniowy - 27 kwietnia, Warszawa, Hanami®

Targ Śniadaniowy – 27 kwietnia, Warszawa

Przepyszne kanapki ze stoiska Myszy i ślimaki, Targ Śniadaniowy - 27 kwietnia, Warszawa, Hanami®

Przepyszne kanapki ze stoiska Myszy i ślimaki, Targ Śniadaniowy – 27 kwietnia, Warszawa

Stoisko z wyrobami z węgierskiej świnki, Targ Śniadaniowy - 27 kwietnia, Warszawa, Hanami®

Stoisko z węgierskimi i polskimi wyrobami, Targ Śniadaniowy – 27 kwietnia, Warszawa

Berlin od kuchni – cz.2

Berlin to idealne miejsce dla miłośników kawiarni. Kameralne, duże, sieciowe. Urządzone nowocześnie czy klasycznie – każdy znajdzie coś dla siebie. W menu czekają na nas różne napoje, a także śniadania, kanapki, czekoladki czy ciasta.

Jeśli mamy ochotę, możemy zajrzeć do jednej z wielu cukierni. Tym razem na mojej trasie znalazł się sklep i kawiarnia znanego niemieckiego producenta czekolad Ritter Sport, który rok temu świętował 100 lat działalności. W dużym dwupiętrowym budynku możemy kupić łakocie, spróbować deserów oraz napojów przygotowanych na bazie produktów Ritter czy skomponować własną wymarzoną czekoladę.

Ciekawym miejscem, dla tych co przebywają w Berlinie na dłużej, a także mówią po niemiecku może być Coledampf’s & Companies (Prinzenstrasse 85d). To spora przestrzeń, na której mieści się kawiarnia, restauracja oraz  wine bar. Można tu również kupić akcesoria kuchenne, książki kulinarne, a wieczorami wziąć udział w degustacjach, seminariach oraz kursach gotowania.

Podczas wyjazdów zagranicznych obowiązkowym punktem jest dla mnie wypad do supermarketu. Z ciekawością oglądam sklepowe półki, gdyż to bardzo dużo mówi o nawykach żywieniowych mieszkańców danego kraju. W sklepach w Berlinie, w dziale warzywno-owocowym możemy dostać sporo gotowych sałatek (warzywnych i owocowych). Chyba największa różnica w porównaniu z Polską jest na dziale przetworów mlecznych. W Niemczech mamy większy wybór puddingów, deserów mlecznych i napojów, dodatkowo sporo z nich dostępne jest w opakowaniach np. 750 czy 1000 gramowych. Możemy przebierać również w lassi, a także kawach na zimno (trafiłam na całą serię produktów Starbucksa). Więcej jest też różnych produktów limitowanych, a producenci bacznie śledzą trendy kulinarne, czego przykładem może być popcorn w czekoladzie (o trendach na 2013 można przeczytać tutaj).

Warto odwiedzić Berlin, zwłaszcza, że obecnie można dojechać tam z wielu miast Polski łatwiej niż kilka lat temu ze względu na autostradę. Stolica Niemiec to nie tylko kulinaria, ale wiele zabytków i cudownych muzeów, z których szczególnie polecam Neues Museum (otwarte ponownie w 2009 roku po 10 latach remontu), gdzie wystawione jest popiersie pięknej Nefertiti.

Ciastko z kawiarni Ritter Sport, Hanami®

Ciastko z kawiarni Ritter Sport

Ciastka z kawiarni Ritter Sport, Hanami®

Ciastka i desery z kawiarni Ritter Sport

Sklep Ritter Sport, Hanami®

Sklep Ritter Sport

Coledampf's & Companies,Hanami®

Coledampf’s & Companies

Kawy Starbucks,Hanami®

Kawy Starbucks

Popcorn w czekoladzie oraz limitowana edycja lodów Magnum,Hanami®

Popcorn w czekoladzie oraz limitowana edycja lodów Magnum