Fiskeboller – norweskie klopsiki rybne

Klopsiki rybne, to coś, do czego przez wiele lat nie mogłam się przekonać. Jednak po wielu podróżach po Fennoskandii zmieniłam zdanie. Dziś goszczą w mojej kuchni, a Was zapraszam do wypróbowania norweskiej receptury na tę potrawę. Więcej przepisów, a przede wszystkim historii związanych z tą kuchnią znajdziecie w mojej najnowszej książce Tradycje kulinarne Norwegii.

Fiskeboller – norweskie klopsiki rybne – przepis:

klopsiki
600 g dorsza (filet bez skóry)
1 duże jajko
1 czubata łyżka mąki pszennej
2–4 łyżki mleka
sól, pieprz, gałka muszkatołowa

Na patelni rozpuszczamy masło, dodajemy mąkę i przesmażamy. Następnie powoli dodajemy mleko i dokładnie mieszamy, tak by nie powstały grudki. Sos gotujemy, aż zrobi się gęsty – przez cały czas mieszamy. Na koniec dodajemy sól i curry, po czym ponownie mieszamy. Umytą i osuszoną rybę kroimy na kawałki, po czym wrzucamy do blendera. Dodajemy jajko, mąkę, mleko oraz przyprawy i miksujemy do uzyskania jednorodnej masy. Z masy formujemy kulki wielkości piłek do golfa. Najlepiej robić to łyżką do nakładania lodów lub zmoczonymi dłońmi.

sos curry
40 g masła
40 g mąki pszennej
500 ml mleka
2–3 łyżeczki ulubionego curry
sól

Do głębokiej patelni lub do rondla przekładamy klopsiki i wlewamy wodę tak, by je przykryła. Fiskeboller gotujemy na średnim ogniu 12–15 minut. Gotowe klopsiki podajemy z sosem beszamelowy lub sosem curry oraz gotowanymi ziemniakami.

Stralsund i Rugia

Oficjalnie sezon wakacyjny zakończył się miesiąc temu, ale pogoda ciągle pozwala wierzyć, że to jeszcze nie koniec. W tym roku ze względu na kilka ważnych projektów kulinarnych miałam tylko tydzień letniego urlopu. Przypadł on na przełom lipca i sierpnia. Ponieważ dawno nie byłam w Niemczech wybór padł na malownicze miasteczko Stralsund i wyspę Rugię, co okazało się strzałem w dziesiątkę biorąc pod uwagę wyjątkowo gorące lato.

Ta największa niemiecka wyspa kojarzyła mi się przede wszystkim z Przylądkiem Arkona, gdzie do 1168 roku mieścił się gród słowiańskich Ranów. Znajdowała się tam też jedna z największych świątyń poświęconych Świętowitowi – bogu niebios, wojny i urodzaju. Po grodzie nie zostało śladu, ale oczy można nacieszyć pięknymi widokami. Bałtyk w tej części przybiera piękny głęboki, niebieski kolor. Na wyspie jest wiele ścieżek rowerowych i tras spacerowych. Między rezerwatami przyrody ulokowane piękne miejscowości wypoczynkowe Sellin i Binz. Ich cechą charakterystyczną jest drewniana architektura oraz mola. Na uwagę zasługuje też kuchnia wyspy. Przede wszystkim zjemy tu pyszne dania z dorsza czy śledzia. Mieszkańcy wykorzystują też rokitnik. Dżemy, soki, alkohole, a nawet lody to specjały obok, których nie można przejść obojętnie.

Stralsund natomiast to urocze hanzeatyckie miasteczko, którego początki sięgają XIII wieku. W średniowieczu był to ważny ośrodek handlowy. Dziś turystów wita Starym Miastem utkanym kościołami i domami kupieckimi. Warto zajrzeć też do Niemieckiego Muzeum Morskiego, które mieści się w klasztorze św. Katarzyny, Muzeum Historii i Kultury czy oceanarium. W mieście działa wiele lokali gastronomicznych z bogatym menu rybnym. Bez problemu zjemy też niemieckie klasyki.

Rugia, Fot. HanamiRugia, Fot. HanamiRugia, Fot. HanamiRugia, Fot. HanamiRugia, Fot. HanamiStralsund, Fot. HanamiStralsund, Fot. HanamiStralsund, Fot. HanamiRyba, Fot. HanamiDorsz, Fot. HanamiŚledź, Fot. Hanami