Makaron z łososiem i szpinakiem w sosie śmietanowym

W tygodniu mało kto ma czas na przygotowywanie skomplikowanych dań. Od poniedziałku do piątku liczy się czas, no i oczywiście żeby było smacznie. Ze względu na dużą ilość pracy w dni robocze w moim domu królują makarony, zupy, risotta oraz sałatki. Zimą szczególnie potrzebujemy gotowanego jedzenia, więc bardzo zachęcam do robienia domowych posiłków. Przygotowanie dobrej pasty nie  jest skomplikowane i nie trwa dłużej niż 30 minut.

Przepis na makaron z łososiem i szpinakiem w sosie śmietanowym:

250 g dowolnego makaronu
250 g filetu z łososia
250 g świeżych liści szpinaku
300 g śmietany 12%
2 średnie cebule
2 ząbki czosnku
sól, pieprz, oregano
ser do posypania

Czosnek siekamy, cebulę kroimy w grubą kostkę, wrzucamy na patelnię i podsmażamy na złoto. Następnie dodajemy drobno pokrojonego łososia i smażymy przez 2-3 minuty. Dodajemy śmietanę i dusimy pod przykryciem przez kolejne 3 minuty. Dorzucamy sparzony szpinak, przyprawiamy i dokładnie mieszamy. Po kilku minutach sos jest gotowy. W międzyczasie gotujemy makaron. Po odlaniu mieszamy go z sosem i podajemy posypany startym serem.

Makaron z łososiem i szpinakiem w sosie śmietanowym, Fot. Hanami®

Sekrety rodzinne – pierogi ruskie

Czasami nazwa potrawy niewiele mówi o jej pochodzeniu. Jest dużo takich dań, które wzbudzają konsternację: pierogi ruskie, w Rosji zwane polskimi, ryba po grecku, o której nie słyszała moja znajoma z Grecji czy chociażby śledź po japońsku mający z kuchnią Kraju Kwitnącej Wiśni tyle wspólnego, co prawie nic (w Japonii też jada się śledzie).

Pierogi prawdopodobnie jadano na terenach Polski już w XIII wieku. Jest kilka hipotez dotyczących tej nazwy. Jedna z nich mówi o tym, że pochodzi ona z języków uralskich (pierogi rzekomo przywędrowały nad Wisłę z Dalekiego Wschodu przez Ural). Za tą teorią przemawia również fakt, że do Włoch z Chin przywiózł je Marco Polo. Jeszcze inna hipoteza wywodzi pochodzenie nazwy pierogi od słowa piru oznaczającego w języku staro-cerkiewno-słowiańskim „święto„, „uroczystość”  (dawniej przygotowywano je tylko na specjalne okazje, a samo ciasto w zamierzchłych czasach mogło pełnić funkcję sakralne). Na wsiach kobiety zbierały się w jednym domu i razem przygotowywały pierogi. Najczęściej serwowano je na Wigilię, w poście i na weselach.

Sposób przygotowywania oraz podawania pierogów jest bardzo różny i zależy od regionu Polski. W woj. podkarpackim można zjeść bałabuchy (z kaszą gryczaną, kapustą czy grzybami) lub pierogi po dynowsku. O ogromnych pierogach łomnicańskich czarnych górali z okolic Rytra i Piwnicznej krążą liczne legendy. Według pewnej opowieści jedna sztuka spadając ze stołu była w stanie zabić kurę z kurczętami. Pierogi nowodworskie z woj. lubelskiego są małe, z falbanką oraz nadziewane brązową kaszą, rodzynkami i miętą. Wielkopolskie pierogi z Wargowa mają cienką skórkę, przez którą przebija farsz. Serwuje się je na słodko z serem polane masłem oraz śmietaną lub na ostro (z mięsem, z kapustą) okraszone zasmażką z cebuli z boczkiem. W woj. pomorskim popularne są pierogi z kaszą gryczaną. Mimo iż kaszę gryczaną dodaje się do pierogów dopiero od XIX wieku, taka forma podania jest obecnie bardzo popularna nie tylko na Pomorzu. Innym popularnym specjałem jest dość duży, owalny pieróg z gomółką z Kociewia (odmiana pierogów ruskich). „Szlachcice” to danie z wschodniego Mazowsza i południowego Podlasia. Są to gotowane pierogi z nadzieniem ze startych a następnie smażonych ziemniaków, okraszone tłuszczem z cebulą oraz boczkiem. Ja zachęcam do wypróbowania przepisu mojego Teścia na pierogi ruskie. Miłej soboty!

Przepis na pierogi ruskie (przepis Teścia, ilość na dużą imprezę rodzinną):

2000 g ziemniaków
750 g twarogu półtłustego
1000 g mąki
2 jajka
450 ml wody
szczypta soli
2-3 łyżki olej
cebula
boczek
kwaśna śmietana

Ziemniaki obieramy i gotujemy na sypko, po czym tłuczemy (ziemniaki muszą odparować i ostygnąć). Twaróg mieszamy z ziemniakami oraz solą. Wyrabiamy ciasto z mąki, wody i jajek. Pod koniec dodajemy 1 łyżkę oleju. Wyrobione ciasto rozwałkowujemy i przy pomocy szklanki wykrawamy okręgi. Na krążki nakładamy farsz, zalepiamy końcówki, dociskamy widelcem, a nożem robimy falbanki. Gotujemy w osolonej wodzie. Wyjmujemy 2-3 minuty po tym jak pierogi wypłyną. Podajemy świeżo gotowane z osoloną śmietaną lub odsmażane okraszone cebulą oraz boczkiem.

Pierogi ruskie, Fot. Hanami®

Tort bezowy z mascarpone i lemon curd

Jest kilka obłędnych deserów, które powalają. Jednym z nich  jest tort bezowy przekładany masą z mascarpone, bitej śmietany i lemon curd. Wodzi on na pokuszenie nawet najbardziej wstrzemięźliwe osoby, jeśli chodzi o spożycie łakoci. No cóż, bardzo trudno oprzeć się delikatnej bezie i masie z cytrusowym akcentem. Jedyną jego wadą jest problem przy porcjowaniu. Beza bardzo się kruszy i dość trudno ładnie go podać.

Przepis na tort bezowy z mascarpone i lemon curd:

250 g cukru pudru
5 białek
1 łyżka octu

200 g mascarpone
200 g śmietany kremówki 36%
150 g lemon curd
30 g cukru

Białka ubijamy na sztywną pianę. Następnie powoli dosypujemy cukier i ubijamy dalej. Na sam koniec dolewamy łyżkę octu i ubijamy jeszcze chwilę. Gotowe białka wylewamy do dwóch tortownic o średnicy 25 centymetrów. Bezy wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. Po 5 minutach zmniejszamy temperaturę do 140 stopni i pieczemy przez kolejne 85 minut (piekąc w ten sposób będzie jaśniejsza i ciągnąca, jeśli zaś przez 85 minut beza będzie pieczona w temperaturze 150 stopni będzie ciemniejsza i chrupiąca). Po upieczeniu uchylamy piekarnik i zostawiamy bezy do ostygnięcia. Kiedy bezy ostygną przygotowujemy nadzienie.  Śmietanę ubijamy z cukrem, a mascarpone ucieramy z lemon curd. Następnie po woli, delikatnie mieszając łączymy bitą śmietanę z mascarpone. Masę nakładamy na jedną bezę i przykrywamy drugą.

Tort bezowy z mascarpone i lemon curd, Fot. Hanami®

Czarny makaron w sosie śmietanowym z krewetkami

Przygotowując jedzenie na specjalną okazję można skorzystać z jednej z dwóch opcji. Pierwsza polega na upichceniu mega skomplikowanej potrawy z ogromną ilością składników. Druga zaś, to ugotowanie prostego dania z czymś wyjątkowym. Sama najczęściej wybieram ostatnie rozwiązanie. Przepis, który dziś prezentuję, należy do łatwych i nieskomplikowanych, ale jakże spektakularnych jeśli chodzi o doznania smakowe.

Przepis na czarny makaron w sosie śmietanowym z krewetkami:

250 g czarnego makaronu (barwionego sepią)
350 g krewetek
400 g śmietany 18%
2 średnie cebule
2 ząbki czosnku
szczypiorek
ser do posypania
sól, pieprz, tymianek

Cebulę oraz czosnek drobno siekamy. Wrzucamy na patelnię i smażymy, aż się zarumieni. Dodajemy krewetki i podsmażamy kolejne 5 minut. Następnie zalewamy wszystko śmietaną, doprawiamy, po czyn dusimy pod przykryciem przez 6-8 minut. W międzyczasie gotujemy makaron. Gdy sos jest gotowy mieszamy go z makaronem. Przed podaniem posypujemy pastę startym serem i szczypiorkiem.

Czarny makaron w sosie śmietanowym z krewetkami, Fot. Hanami®

Delikatny sernik z mlekiem kokosowym

Deser to taka część posiłku, która spędza sen z powiek nie jednej osobie na diecie. Jak tu sobie odmówić, jak nie spróbować. Od jednego kawałka ciasta jeszcze nikt nie przytył, zwłaszcza jeśli po nim następuje długi spacer. Nie zamierzam jednak dziś pisać o odchudzaniu, ale o tym jak można odchudzić sernik, tak by nie stracił smaku. Są różne pomysły na podstawę sernika: ciasto kruche, ciasto francuskie, ciastka wymieszane z masłem. Moja propozycja to ryż preparowany. Wystarczy go wsypać do formy i zalać masą serową. Na tortownice o średnicy 25 centymetrów wystarczy około 15-20 gram ryżu. Ten prosty zabieg potrafi zmniejszyć kaloryczność ciasta o kilkaset kalorii (20 g ryżu to około 75 kalorii, około 220 gram ciastek wymieszanych z masłem 800-1000 kalorii). A teraz pora na kremowy, rozpływający się w ustach sernik z kokosową nutą.

Przepis na sernik z mlekiem kokosowym:

1000 g sera do sernika
150 g cukru
3 jajka
4 łyżki mąki ziemniaczanej
300 ml mleka kokosowego
1 łyżka ekstraktu waniliowego
15-20 g ryżu preparowanego
wiórki kokosowe
wiórki czekoladowe

Tortownice po bokach smarujemy masłem. Na dno wysypujemy ryż preparowany, po czym rozprowadzamy go równomiernie. Ryż posypujemy cienką warstwą wiórek kokosowych. Ser mieszamy z cukrem, jajkami, ekstraktem waniliowy, mąką ziemniaczaną oraz mlekiem kokosowym (ważne jest by przed otwarciem dobrze wstrząsnąć puszką, tak by powstała jednorodna mieszanina). Masę przelewamy do formy, trzeba robić to o woli tak by ryż się nie przesunął. Sernik pieczemy przez 80-85 minut w piekarniku rozgrzanym do 160 stopni. Po ostudzeniu posypujemy wiórkami czekoladowymi.

Sernik z mlekiem kokosowym, Fot. Hanami®

Makaron z kurczakiem w ostrym sosie z mlekiem kokosowym

W sobotę poszłam na ponad godzinny spacer. Niestety, mimo iż wydało mi się, że ubrałam się ciepło to strasznie przemarzłam. Zaraz po przekroczeniu domowego progu zabrałam się za przygotowanie rozgrzewającego dania z makaronem. Tym razem to nie kluchy odgrywały główną rolę, ale przepyszny sos na bazie bulionu warzywnego i mleka kokosowego. Ostry, aromatyczny pachnący curry, pastą z tamaryndowca oraz dużą ilością natki pietruszki. Danie w sam raz dla zmarzlaków!

Przepis na makaron z kurczakiem w ostrym sosie z mlekiem kokosowym

250 g makaronu mie
700 ml mleka kokosowego
200 ml bulionu warzywnego
mała pierś z kurczaka
1 duża papryka
2 duże cebule
2 ząbki czosnku
1 łyżka pasty curry
2 łyżki oleju sezamowego
2 łyżki sosu ostrygowego
1 łyżeczka pasty z tamaryndowca
natka pietruszki
szczypiorek

Pokrojonego w kostkę kurczaka podsmażamy na oleju sezamowym. Gdy się podrumieni, dodajemy pokrojoną w pióra cebulę i posiekany czosnek. Smażymy przez 5-6 minut. Wlewamy mleko kokosowe, dodajemy pastę curry, sos ostrygowy oraz pastę z tamaryndowca, dokładnie mieszamy i dusimy przez 5 minut. Następnie dodajemy paprykę, natkę pietruszki oraz szczypior. Po 3 minutach sos jest gotowy. W międzyczasie gotujemy makaron. Gdy jest on już gotowy, zalewamy go bulionem warzywnym, po czym gotujemy przez kolejne 2 minuty. Po tym czasie łączymy makaron z wcześniej przygotowanym sosem. Podajemy po wymieszaniu.

Makaron w ostrym sosie z mlekiem kokosowym, Fot. Hanami®

Restauracyjne grzechy główne

Do restauracji można iść z kilku powodów: z głodu, nudy, chęci świętowania, a nawet łakomstwa. Teoretycznie idea jest taka, że bez konieczności samodzielnego gotowania, a co za tym idzie również zmywania możemy zjeść dobrze i adekwatnie do sytuacji. Niestety często okazuje się, że nie wszystko jest tak jak byśmy chcieli. Oto siedem grzechów głównych polskiej branży gastronomicznej.

1) Niedobre jedzenie – do restauracji, pizzeri, bistro czy innego lokalu serwującego jedzenie idzie się po to, aby jeść. Nie ma zatem nic gorszego niż okropna kuchnia. Niedogotowane, niedoprawione, niedbałe, nieświeże. Niestety takie kwiatki zdarzają się dość często. Ryba bez smaku, nadgniła sałata, pasta z pomidorów ze skórkami, ciasto z przed kilku dni. Tak jakby właściciele lokali bazowali tylko na przypadkowych klientach, no bo kto chciałby po czymś takim wracać.

2) Niechlujstwo – człowiek chce spędzić miłe popołudnie, a tu zamiast czystego przyjemnego lokalu zastaje brudne stoliki, niedomyte, wyszczerbione szklanki, prasę w nieładzie. Na szczęście ten grzech popełniany jest ostatnio co raz rzadziej.

3) Obsługa – lubię czytać recenzje różnych restauracji, jednym z częstszych tematów, jaki się w nich pojawia jest kwestia obsługi. Niemiła, za wolna, niegrzeczna, niemająca pojęcia, co serwuje klientom (moja ulubiona odpowiedź na pytanie „jakie wina państwo serwują?” – „Białe i czerwone”). To ważny czynnik decydujący o tym, czy wrócę do danej restauracji, ale mniej przeważający niż niedobre jedzenie oraz niechlujstwo.

4) Brak informacji – często zanim zdecyduję się na pójście do jakiejś restauracji zaglądam na jej stronę internetową. Do rzeczy, które mnie wyjątkowo zniechęcają należy brak aktualizacji (propozycja letniego menu, gdy na dworze leży pół metra śniegu), brak menu z cenami, a tym bardziej brak strony.

5) Smakowało? – co może dopsuć nastrój klientowi po nieudanym lub śrenioudanym posiłku? Tylko pytanie obsługi, czy jedzenie było dobre! Nie każdy jest bezpośredni i powie, że jest rozczarowany. Znam wiele osób, które tego typu teksty czują się zakłopotane.

6) Za dużo, za mało – czasem rezygnuję z wyjścia do jakiejś restauracji ze względu na zbyt ubogie menu. Innym razem ze względu na przeładowaną kartę. Żadna ze skrajności nie jest dobra. Najbardziej lubię miejsca, w których menu zmienia się sezonowo i jest średniej długości.

7) Klient się nie zna – każdy ma jakieś nawyki żywieniowe, lubi lub nie znosi konkretnych produkty. Nie lubię miejsc, w których z sałatki nie da się wyrzucić jakiegoś składnika (bo nie), nie można zrezygnować z sosu (bo tylko tak się podaje) albo nie wypieka się mięsa na podeszwę (bo to gwałt na mięsie).

A Wy czego nie lubicie w restauracjach?

Czeska ulica pełna restauracji, Fot. Hanami®

Aromatyczne ciasto kajmakowe

Nic tak nie poprawia samopoczucia, jak dobre jedzenie. W szczególności dotyczy to ciast i deserów. Weekend to czas spotkań w gronie przyjaciół. Nie wyobrażam sobie, aby zabrakło podczas nich czegoś do przekąszenia. Ostatnio przygotowałam dwie spore formy „mokrych” wypieków, które bardzo szybko zniknęły. Dziś przepis na jeden z nich – ciasto kajmakowe.

Przepis na ciasto kajmakowe:

200 g kajmaku
250 ml śmietany kremówki 36%
100 g masła
50 g mąki
50 g cukru
4 jajka cukier puder
płatki migdałowe

Białka ubijamy na sztywną pianę, po czym dodajemy cukier i ubijamy przez kolejne 2-3 minuty. W misce rozpuszczamy masło. Następnie dodajemy śmietanę kremówkę oraz kajmak. Mieszamy do uzyskania jednorodnej masy. Później dorzucamy żółtka i dosypujemy mąkę. Na sam koniec do gładkiej masy dodajemy ubite białka. Po wymieszaniu przelewamy ciasto do formy wysmarowanej masłem i obsypanej bułką tartą. Pieczemy przez 40-45 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Ciasto podajemy oprószone cukrem pudrem i posypane płatkami migdałowymi.

Ciasto kajmakowe, Fot. Hanami®