Guacamole

Uwielbiam historię prekolumbijską Mezoameryki i Ameryki Południowej. Pradawne, odmienne kulturo cywilizacje kryją wiele sekretów, w tym i tych kulinarnych. Bardzo trudno wyobrazić sobie kuchnię meksykańską, a także Tex-Mex bez przecieru z awokado z dodatkiem przypraw i np. papryki, pomidorów, cebuli. Ów dip o zielonym kolorze i przyjemnym zapachu nosi nazwę guacamole. Przysmak znany był Aztekom pod nazwą ahuaca mulli, co znaczy dosłownie „sos z awokado”. W podstawowej wersji składał się z awokado z dodatkiem przypraw. Sos przygotowywano w specjalnych kamiennych moździerzach molcajete. Najlepsze był te wyrabiane ze skał wulkanicznych. Hiszpanie próbowali przewieść awokado do Europy, ale początkowo było to bardzo trudne, gdyż owoce szybko się psuły. Od lat sześćdziesiątych XX. wieku wraz z rozwojem upraw awokado w Kalifornii guacamole zaczęło się cieszyć coraz większą popularnością w USA. Obecnie jest najpopularniejszą przekąską podawaną podczas Super Bowl.

Guacamole – przepis:

2 małe, dojrzałe owoce awokado
pół limonki (można zastąpić cytryną)
sól, pieprz

Dojrzałe awokado kroimy na pół, usuwamy pestkę i przy pomocy łyżki wyjmujemy z niego miąższ. Miąższ wrzucamy do głębokiego talerza, po czym ugniatamy widelcem. Dodajemy sok z limonki oraz przyprawy, a następnie dokładnie mieszamy. Guacamole podajemy do nachos czy mięs, możemy go również użyć jako pasty na kanapki.

Guacamole, Hanami®

Kalafior smażony na maśle z młodą marchwią

Kalafior to warzywo z rodziny kapustowatych. Jest bardzo bogaty w minerały i witaminy. Jadany był w Grecji, Rzymie, w XII wieku znany był kupcom arabskim. We Włoszech zdobył popularność około XVI wieku, a niecały wiek później prawdopodobnie za sprawą Bony Sforzy trafił do Polski. Ze względu na to, że jest warzywem dość wymagającym, dawniej nazywano go kapustą dla bogatych. Dziś ma  bardzo szerokie zastosowanie. Jest składnikiem zup, past, zapiekanek czy dodatkiem do dań głównych.

Kalafior smażony na maśle z młodą marchwią  – przepis:

średni kalafior
5 młodych marchewek
3 łyżki masła
twardy owczy ser
sól, pieprz
szczypiorek

Kalafiora gotujemy. Następnie rozdzielamy go na różyczki. Marchew myjemy, obieramy i kroimy w plasterki. Kalafior i marchew wrzucamy na patelnię, przyprawiamy i smażymy na maśle 6-7 minut. Danie przed podaniem posypujemy strartyk owczym serem i szczypiorkiem.

Kalafior smażony na maśle z młodą marchwią, Hanami®

Kuchnia Jury Krakowsko-Częstochowskiej

Zbliża się sezon wakacyjny, czas mniejszych i większych wypadów. Ja najbardziej lubię wyjazdy połączone z turystyką kulinarną. W sobotę wracając trasą katowicką ze spotkań o słodyczach japońskich, odkryłam dwa malownicze miejsca: Mirów i Bobolice. W obu z nich znajdują się zamki. W Mirowie ruiny (z połowy XIV wieku), w Bobolicach zamek odbudowany (z około 1350 roku). Budowle położone są w malowniczej scenerii lasów oraz skał stanowią świetną destynację dla amatorów spacerów czy przejażdżek rowerowych.

Z resztą to nie wszystkie atrakcje. Poszukiwacze regionalnych smaków też powinni być usatysfakcjonowani. W okolicy przygotowuje się pieczonki (inna nazwa prażonki). Przyrządza się je w dużych żeliwnych lub aluminiowych garnkach ustawionych nad ogniskiem. Wśród składników znajdziemy natomiast boczek, kiełbasę, buraki, ziemniaki, marchew czy cebulę. Ot, taka ciekawa alternatywa dla grilla. Jada się tu również tatarczuch – słodki chleb z mąki gryczanej. Słynie z niego miejscowość Żarki, gdzie od 1556 roku dzięki przyzwoleniu Zygmunta Augusta odbywają się jarmarki. Jest to ciemny, słodkawy chleb na drożdżach, z mąki gryczanej i dodatkiem mleka. Pozostaje on świeży nawet przez siedem dni. Trochę inny jest tatarczuch z Radomska oddalonego od Bobolic o około 65 km. Podania głoszą, że uprawę kaszy gryczanej w okolicach Radomska wprowadzili jeńcy tatarscy, którzy osiedli w regionie. W XVI wieku było już wielu kaszarzy, a ich żony słynęły z tatarczuchów z mąki gryczanej z pełnego przemiału i wypiekanych w piecach ceglanych. Pobliska Gmina Lelów słynie z ciulima lelowskiego – potrawy inspirowanej kuchnią żydowską. W XVIII wieku Leków był ważnym ośrodkiem chasydyzmu, który zabrania wykonywania w czasie świąt wszelkich prac, w tym również gotowania. Z czasem mieszkańcy Lelowa zaczęli przygotowywać potrawę wzorowaną na żydowskim czulencie, ale z dodatkiem mięsa wieprzowego, a dokładniej żeberek. Wszystkim, którzy mieliby ochotę przygotować to danie w domu polecam przepis ze strony Gminy Lelów. Okolice Bobolic słyną również z potraw z pstrągiem oraz soku z czarnego bzu.

Zamek Bobolice, Hanami®

Zamek Bobolice, Fot. Hanami®

Zamek Mirów, Hanami®

Zamek Mirów, Fot. Hanami®

Piękno okolicznej przyrody, Hanami®

Piękno okolicznej przyrody, Fot. Hanami®

Piękno okolicznej przyrody, Hanami®

Piękno okolicznej przyrody, Fot. Hanami®

Marynowane cytryny

Nabrałam ochoty na kuchnię marokańską. Poczytałam, poprzeglądałam przepisy i na początek postanowiłam przygotować jeden z dodatków, który pojawia się w tej kuchni – marynowane cytryny. Dodaje się je do potraw o nazwie tażin (inne formy zapisu: tadżin, tajine), której nazwa pochodzi od kolorowych, lejkowatych naczyń. Pikle cytrynowe popularne są też w kuchni południowych Indii i w Kambodży.

Marynowane cytryny – przepis:

3 cytryny (niewoskowane)
sól

Cytryny myjemy, osuszamy, a następnie kroimy na ćwiartki. Każdą ćwiartkę obsypujemy solą i wkładamy do słoika. Słoik zakręcamy i odstawiamy na 3-4 tygodnie.

Marynowane cytryny, Hanami®

Wiśnia w kuchni japońskiej

O Japonii mówi się poetycko Kraj Kwitnącej Wiśni. Zatem pierwsze, co przychodzi na myśl, szczególnie osobie zainteresowanej kulinariami, to pytanie, co zatem się z niej przygotowuje? Jeśli ktoś myśli o kompotach, deserach, ciastach z owocami wiśni, będzie bardzo rozczarowany, bowiem japońskie odmiany nie owocują wcale albo wydają owoce niejadalne dla człowieka.

Na czym zatem polega piękno wiśni (japońska nazwa sakura)? Japończycy cenią ją przede wszystkim za kwiat, który uosabia w ich kulturze początek, piękno, ale również ulotność i przemijalność świata. Z ich kwitnieniem związane jest święto hanami (dosł. oglądanie kwiatów, dawniej słowo hana (kwiat) oznaczał właśnie wiśnię) podczas, którego urządza się pikniki pod kwitnącymi drzewami.

Mimo, że japońskie wiśnie są niejadalne, nie oznacza to jednak, że nie wykorzystuje się tej rośliny w kuchni. Kulinarne zastosowanie mają płatki oraz liście. Marynowane w zalewie solnej liście to świetny dodatek do słodyczy, a także wytrawnych potraw. Kwiaty możemy marynować osolone w occie śliwowym (ocet powstały po piklowaniu umeboshi), suszyć oraz dodawać świeże. Można je wykorzystać również do zrobienia różowego barwnika. Z marynowanych kwiatów przygotowuje się między innymi sakurayu (napar wiśniowy), który można pić zamiast herbaty.

Wiśnie są również inspiracją dla cukierników wyrabiających tradycyjne słodycze, jak i te inspirowane europejską sztuką cukierniczą. Od końca lutego w sklepach pojawia się mnóstwo wiśniowych łakoci. Poniżej wyszukałam jedne z ciekawszych tegorocznych propozycji cukierniczych inspirowanych sakurą.

Pod koniec kwietnia na blogu pojawi się kilka „wiśniowych” przepisów. Japońskim łakociom, będzie natomiast poświęcona moja książka Japońskie słodycze, która trafi do sprzedaży 17 maja 2013. Wydawnictwo planuje również cykl spotkań poświęconych słodyczom z Kraju Kwitnącej Wiśni, na które już z góry serdecznie zapraszam (o datach i miejscach będę informować na blogu i profilu facebookowym)!

Mont Blanc rolada wiśniowa, Pâtissier Kagetsudō źródło: http://item.rakuten.co.jp/kagetudo/sakuramont-blanc/

Mont Blanc rolada wiśniowa, Pâtissier Kagetsudō źródło: http://item.rakuten.co.jp/kagetudo/sakuramont-blanc/

Pączki wiśniowe, Okodepa, źrodło: http://item.rakuten.co.jp/okodepa/2-08-0-000086/

Pączki wiśniowe, Okodepa, źrodło: http://item.rakuten.co.jp/okodepa/2-08-0-000086/

Wiśniowe makaroniki z płatkami złota, Patisserie Gregory Collet, źródło: http://item.rakuten.co.jp/gregory-collet/macaron-sakura

Wiśniowe makaroniki z płatkami złota, Patisserie Gregory Collet, źródło: http://item.rakuten.co.jp/gregory-collet/macaron-sakura

Trzy rodzaje daifuku, Itōkyuemon, źródło: http://item.rakuten.co.jp/itohkyuemon/10002482/

Trzy rodzaje daifuku, Itōkyuemon, źródło: http://item.rakuten.co.jp/itohkyuemon/10002482/

Czekoladki wiśniowe, źródło: http://item.rakuten.co.jp/maru-q/1772

Czekoladki wiśniowe, źródło: http://item.rakuten.co.jp/maru-q/1772

Wiśniowe cukierki, Luna luce, http://item.rakuten.co.jp/luna-luce/387

Wiśniowe cukierki, Luna luce, http://item.rakuten.co.jp/luna-luce/387

 

Wielkanoc – wokół polskiego stołu

Wielkanoc to najważniejsze chrześcijańskie święto. To również istotny moment w życiu rodzin. Spotkania przy zastawionym pysznościami stole, uśmiechy, wspólnie spędzony czas. Na tą niezwykłą okoliczność zawsze przygotowywano wiele specjalnych potraw.

Dawniej w Wielki Piątek w całej Polsce najważniejszymi daniami były żur oraz śledź – potrawy spożywane od Środy Popielcowej do Wielkiego Piątku. Tego dnia urządzano bowiem pogrzeb żuru i śledzia. Gospodynie tłukły garnki na tę polewkę, a mężczyźni wieszali śledzie na drzewach. Dziś w wielu domach podaje się żurek (lub barszcz biały) na śniadanie wielkanocne.

Święcone to zwyczaj wywodzący się z kultury starosłowiańskiej. Dawniej w majątkach skrapiano całe stoły zastawione mięsem (np. pieczonymi prosiętami), wędlinami, jakami, słodyczami. Nie mogło zabraknąć soli czy chrzanu symbolizującego gorycz męki chrystusowej. Zamożni świecili dodatkowo wina, octy, baranki zrobione z masła oraz miód. Na wsiach kobiety targały do kościołów ogromne kosze wiklinowe wypełnione po brzegi jadłem, bowiem uważano, że święcone chroni przed chorobami oraz nieszczęściem.

Po czterdziestu dniach postu w Wielką Niedziele można było wreszcie oddać się błogiemu obżarstwu. Najpierw jednak trzeba było zjeść na pusty żołądek chrzanu ze święconki i chuchnąć trzy razy do komina, co miało ochronić przed przejedzeniem. Menu niedzielne różniło się w zależności od regionu polski. Kaszubi przygotowywali prażnicę – jajecznicę na słoninie, smalcu gęsim lub boczku, szynki, zylc – galaretę mięsną, a z ciast podawali młodzewé (ciasto drożdżowe) i baby. W Wielkopolsce zaczynano śniadanie od chrzanu, następnie pito kieliszek wódki. Potem podawano chleb z solą, kawę i całą resztę wcześniej wyświeconych pokarmów. Na wschodzie Polski często podaje się na śniadanie barszcz czerwony, a także paschy i sękacze. Z resztą menu w Lany Poniedziałek jest praktycznie takie same. Dodatkowym daniem jest tylko świąteczny bigos. W Małopolsce zajadano chrzanówkę – zupę na serwatce z chrzanem i kiełbasą. Z wypieków gościły: kołacze z serem, miodowniki oraz buchty (bułeczki drożdżowe z nadzieniem). Na Śląsku nie mogło zabraknąć pasztetów oraz białej kiełbasy. Popularny był również święcelnik – ciasto drożdżowe ze słonym mięsnym nadzieniem. Bez względu na region musiało być świątecznie i wystawnie.

Pisanka, Hanami®

Berlin od kuchni – cz. 1

Ze względu na zainteresowania każda z moich podróży uwzględnia atrakcje kulinarne. Najczęściej przed wyjazdem przygotowuję długą listę rzeczy do zobaczenia i zjedzenia. Oczywiście jeszcze nigdy nie udało mi się całej zrealizować (człowiek ma przecież ograniczone możliwości jeśli chodzi o ilość posiłków).

W zeszłym tygodniu spędziłam trzy dni w Berlinie. Dość często zdarza mi się odwiedzać naszych zachodnich sąsiadów, ale ostatni raz w stolicy Niemiec byłam kilka lat temu. Dużo się zmieniło, również jeśli chodzi o kwestie kulinarne. Kebab już nie jest dominującym zjawiskiem wśród małej gastronomii. Do wyboru zalew dań chińskich, wietnamskich, tajskich oraz indyjskich, czasami w dość ciekawych konfiguracjach typu: potrawy wietnamskie i sushi, kuchnia tajska i kebab. Oczywiście nie brakuje też budek z Wurst (kiełbasami). Spróbowanie jakiegokolwiek szybkiego dania z kiełbasami, to element obowiązkowy podczas wyjazdu do Niemiec! U mnie wybór padł na curry Wurst.

Berlin zaskakuje ilością miejsc, w których można zjeść. Długie ulice pełne kawiarni, restauracji, barów oraz pubów tętnią życiem o różnych porach dnia. Mimo jeszcze dość niskich temperatur, prawie wszystkie lokale miały powystawiane stoliki na zewnątrz. Wśród Berlińczyków bardzo popularne jest jedzenie śniadań na mieście. Do wyboru mamy kanapki, bajgle, bułki na słodko, a także pełne zestawy z napojami np. śniadanie angielskie czy amerykańskie. Cena porannego posiłku waha się między 3 a 12 euro (zależnie od miejsca i opcji).

Berlin to hipsterska stolica Europy (dużo osób w rozmowach mówiło z dumą o tym, jak bardzo to miasto jest „hip”). Ponadto w oczy rzucają się informacje krzyczące z menu (niestety jeszcze dość rzadko w wersji angielskiej) czy szyldów: Fair Trade, Organic oraz fritz-kola, co świadczy o trendach. Ogólnoświatowe mody żywieniowe docierają tu szybko i obejmują nie tylko czołowe, wysublimowane lokale, ale nawet producentów masowej żywności.

Co zatem dobrego można zjeść w Berlinie? Koniecznie polecam spróbować czegoś ze stoisk z WurstObowiązkowe są też oczywiście dania kuchni niemieckiej (ja tym razem załapałam się na zupę rybną z anyżem, placki ziemniaczane z wędzonym łososiem i chrzanem, zupę z dużym kotlecikiem zrobionym z sera i chleba oraz Spätzle rodzaj kluseczek podawanych na różne sposoby). Ciekawych doznań mogą dostarczyć również orientalne dania (np. kebab po indyjsku). Do tego koniecznie kawa i ciasto w jednej z berlińskich kawiarni.

Jutro zapraszam na drugą część tekstu, tym razem będzie bardziej na słodko. Znajdzie się też kilka słów o tym, co ciekawego można dostać w sklepach spożywczych.

Curry Wurst, Fot. Hanami®

Curry Wurst

Zupa z kotlecikiem zrobionym z sera i chleba, Fot. Hanami®

Zupa z kotlecikiem zrobionym z sera i chleba

Spätzle zapiekane z serem, boczkiem i posypane prażoną cebulą, Fot. Hanami®

Spätzle zapiekane z serem, boczkiem i posypane prażoną cebulą

Bajgiel śniadaniowy, Fot. Hanami®

Bajgiel śniadaniowy

Kanapki, Fot. Hanami®

Kanapki

Kawiarnia, Hanami®

Kawiarnia tuż przed otwarciem

Polędwiczki wieprzowe pachnące różami

Co zrobić, by w zimie zapachniało świeżymi różami? Czy podczas smażenia mięsa może zamiast nieprzyjemnego zapachu tłuszczu unosić się woń kwiatów? Oczywiście! Wystarczy tylko sięgnąć po wodę różaną (golab). Powstaje ona jako produkt uboczny przy wytwarzaniu olejku różanego. Dawniej zarówno olejek, jak i wodę różaną, robiono z róży damasceńskiej o pięknych, mięsistych kwiatach. Poza kuchnią woda ma szerokie zastosowanie w kosmetyce. W Egipcie była znana już około 1000 lat p.n.e. Cenili ją też mieszkańcy Mezopotamii, Grecy, Rzymianie czy Fenicjanie. Obecnie najbardziej kojarzy się z kuchnią krajów arabskich, gdzie używa się jej do deserów, napojów oraz mięs. Woda różana jest nieodłącznym elementem kuchni perskiej. W mieście Kashan w Iranie, w połowie maja odbywa się nawet festiwal związany z różami i otrzymywanymi z nich produktami. W Indiach dodawano ją do jedzenia królów. Jako składnik świetnie komponuje się z pistacjami, migdałami oraz orzechem kokosowym. O kuchni arabskiej na pewno niedługo napiszę więcej. Dziś propozycja wykorzystania wody różnej do potrawy, która na pewno nie jest halal (wszystko, co dozwolone według szariatu) czyli polędwiczki wieprzowe marynowane w wodzie różanej, occie ryżowym, kminie rzymskim oraz soli podane z cienkim makaronem.

Przepis na polędwiczki wieprzowe pachnące różami

500 g polędwiczka wieprzowa
250 g cienkiego makaronu
2 średnie cebule
6-8 połówek suszonych pomidorów w oleju
natka pietruszki
sól, pieprz, kmin rzymski
3 łyżki ocetu ryżowego
5-6 łyżek wody różanej
4 łyżki oleju odlanego z pomidorów

Polędwiczkę kroimy w kawałki o grubości około 7-8 milimetrów. Wrzucamy do miski, doprawiamy, wlewamy olej z pomidorów, wodę różaną oraz ocet ryżowy. Dokładnie mieszamy i wstawiamy na noc do lodówki. Następnego dnia wrzucamy polędwiczki na rozgrzaną oliwę z oliwek i smażymy przez około 4-5 minut. Następnie dodajemy pokrojoną cebulę i smażymy przez kolejne kilka minut, 2-3 minuty przed końcem smażenia dodajemy suszone pomidory. Polędwiczki podajemy posypane natką pietruszki i ułożone na cienkim makaronie.

Polędwiczki wieprzowe pachnące różami, Fot. Hanami®